38.

2K 116 6
                                    

Obudziłam się nie wyspana. Powoli otworzyłam oczy i... Rozejrzałam się do okoła. Nie byłam w sypialni gdzie kładłam się spać tylko w salonie na kanapie. Jak przez mgłę pamiętałam sen który mi się śnił. Zaczęłam go sobie przypominać wraz z detalami.

- Obudziłaś się księżniczko? - z fotela dobiegł mnie zaspany głos Dereka.

- Ty widzę też. - uśmiechnęłam się. - Ale jak...

- Lunatykowałaś. - odparł.

- Co zrobiłam?

- Zjadłem kolację i tak jak ty poszedłem się położyć. Właśnie zmierzałem ku sypialni kiedy drzwi się otworzyły i wyszłaś z nich ty. Miałaś otwarte oczy. Zapytałem dokąd zmierzasz, ale nic nie powiedziałaś. Zeszłaś na dół, weszłaś pod stół i chyba tam czegoś szukałaś, ale nic tam nie znalazłaś bo wyszłaś z pustymi rękami. Weszłaś do kuchni i położyłaś się na podłodze. Wiesz jak się bałem? Nie wiedziałem co z tobą zrobić. A jakbyś wzięła nóż?

- Co dalej? - przewróciłam oczami.

- No więc usiadłem obok ciebie i cię obserwowałem aż zamknęłaś oczy i wyglądałaś jakbyś normalnie spała, więc przeniosłem cię na kanapę. I tak dalej obserwowałem. - Śniło ci się coś dziwnego?

- Właściwie to i tak i nie.

Opowiedziałam mój dziwny sen Derekowi, a on próbował powiązać fakty.

- Hmm...może chciałaś pójść do tej sypialni, a poszłaś do salonu pod stół.

- Nie, to nie to. - pogrążyłam się w myślach.

- Zjemy śniadanie? - pstryknął mi palcami przed nosem.

- Tak.

Dziwne. Wczoraj Derek był zupełnie inny. Nieobecny i przygnębiony a dziś?

- Na co masz ochotę? - zaczął grzebać w lodówce. - Mamy chyba wszystko o czym możesz zamarzyć.

- A tosty?

- Się robi. - zasalutował i uśmiechnął się szeroko gotowy do pracy. Usiadłam na stołku barowym i obserwowałam poczynania chłopaka.

- Pomóc ci? - zapytałam, gdy spadło mu masło na podłogę.

- Nie! To jest prezent.

- To urocze, ale ty sobie chyba nie radzisz.

- Ja?! - zaśmiał się.

- Siedź tam i nie marudź.

Kiedy wreszcie udało mu się przygotować posiłek; co poszło mu całkiem nieźle, zasiedliśmy do stołu.

- To prawie najlepsze tosty jakie życiu jadłam. - rzuciłam między jedzeniem.

- A czyje były najlepsze?

- No jasne że moje. - zaśmiałam się a Derek zrobił obrażoną minę.

- Tak?

- Tak.

- Jesteś tego pewna?

- Mchmmm.

- Na pewno...?

- No może można by się było kłócić kto zrobił lepsze...

- Oczywiście że ja. - poprawił się na krześle.

Podskoczyłam na dźwięk telefonu Dereka.

Chłopak skrzywił się do mnie.

- Kto nam przeszkadza? - zapytałam.

N: Pokaż cycki Kochanie. J: Kim ty jesteś?!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz