30.

4.7K 290 35
                                    

- Cholera. - wyszeptałam i zeszłam z ostatnich kilku schodów. Po tym jak miałam już makijaż, oraz fryzurę, przebrałam się w suknię i około pół godziny stałam przed lustrem, nie dowierzając własnym oczom.

Kiedy rano trzymałam ją przed sobą,  widziałam że jest wyjątkowa, ale gdy ją założyłam zaparło mi dech w piersiach i przychodziła jedna myśl.

Jak księżniczka...

Wyglądałam po prostu jak księżniczka. Tak jak w moich najgłębszych pragnieniach dziesięć lat temu, gdy byłam małą dziewczynką.

- Alice... - z rozmyślania wyrwał mnie głos Dereka. Ubrany był w czarny frak, a w ręce trzymał maskę w tym samym kolorze. Jego włosy pozostały w nieładzie, jak miały w zwyczaju.

- Już jesteś. - uśmiechnęłam się do niego delikatnie i podeszłam. - Jest jeden problem.

- Jaki? - uśmiechnął z jego twarzy nie zniknął nawet na sekundę.

- Nie mam... - nie skończyłam, gdyż chłopak zza pleców wyciągnął pudełko.

- Tego? - otworzył wieczko, a ja podziwiałam parę ślicznych, oczywiście czarnych szpilek, wysadzanych tymi samymi diamencikami co suknia i maska.

Usiadłam na sofie i wzięłam buty do ręki. Obejrzałam je jeszcze raz po czym założyłam. Pasowały idealnie.

- Skąd wiedziałeś?

- Co?

- Skąd znałeś mój rozmiar?

- A, to...Tajemnica. - uśmiechnął się szerzej, podał mi rękę, którą złapałam i wstałam.

Derek wziął mnie pod ramię i zaprowadził na zewnątrz. Kiedy wyszłam przez drzwi czekała mnie kolejna niespodzianka tego wieczoru. Na podjeździe stała piękna bryczka, którą ciągnęły cztery konie nad którymi pieczę sprawował woźnica. Sama bryczka była czarna, tak jak konie. Derek się niespodziewanie zatrzymał i ujął moje dłonie w swoje.

- Mam dla ciebie jeszcze jeden prezent. - piwiedział zachrypniętym głosem, nasze twarze dzieliły centymetry, i miałam taką okropną ochotę go teraz pocałować. Puścił moją dłoń i sięgnął do kieszeni fraku. 

Moje spojrzenie zatrzymało się na dużym, otwartym pudełku z cholernie drogą biżuterią w środku. Był to perłowy naszyjnik, oraz kolczyki.

Chłopak stanął za mną i założył mi go, a kolczyki podał, bym mogła je sama założyć. Przejechałam opuszkiem palca po perłach.

- Dziękuję. - wyszeptałam. Derek podszedł do woźnicy, przekazał mu pudełko, i podbiegł do mnie.

- Mogę prosić? - skłonił głowę i wyciągnął rękę w moim kierunku.

- Oczywiście. - podałam mu dłoń.

Pod bryczką chłopak złapał mnie za biodra i pomógł wejść na stromych schodkach, po czym zajął miejsce obok mnie.

- Zapowiada się ciekawie. - zaśmiał się na moje słowa.

- To najważniejsza impreza w całym roku. Nie licząc gwiazdki, Mikołaja i oczywiście moich i twoich urodzin. - teraz to ja się zaśmiałam.

Woźnica krzyknął coś i konie ruszyły. Willa zaczęła się powoli oddalać, odwróciłam wzrok na chłopaka. Patrzył na mnie, a jego wzrok wyrażał nieopisywalne oddanie i miłość. Zatopiłam się w tym spojrzeniu, w tych czekoladowych oczach, które z czasem zrobiły się czarne. Rozchyliłam usta po czym je zamknęłam. Nasze twarze znowu dzieliły centymetry, a może milimetry? Nie potrafiłam przy nim trzeźwo myśleć. Ukochany pokonał ostatnią wolną przestrzeń między nami, i nasze usta spotkały się w namiętnym pocałunku. Ręka Dereka błądziła po moich plecach, a moja zatopiona była w jego pięknych włosach. Jak bardzo żałowałam, że przez rękawiczki nie mogę poczuć ich miękkości. Kiedy się od siebie oderwaliśmy oboje ciężko oddychaliśmy. Rozejrzałam się do okoła i z zapartym tchem w piersiach zauważyłam że nie jesteśmy jedyną parą jadącą na bal w dorożce. Za nami, aż za horyzont jechały piękne powozy z roześmianymi ludźmi w wykwintnych sukniach, bądź frakach.

- Nie mówiłeś że to bal dla tyłu osób.

- Kochanie, czy ty się stresujesz? - zaśmiał się i objął mnie ramieniem. - A poza tym to to zaledwie około jedna setna osób które przybędą. 

- Co?! - poczułam ogarniający mną niepokój.

- Firma naszego zmarłego ojca jest jedną z największych na świecie. -Czego się spodziewałaś? - patrzył na mnie rozbawionym wzrokiem, a ja w duchu karciłam samą siebie, że na to nie wpadłam.

- No tak. A gdzie ona jest?

- W pałacu.

- W czym? - Nie mogłam mu uwierzyć. Wiedziałam że taki bal nie odbędzie się w jakiejś knajpie, ale pałac?

- Pałacu. Przecież powiedziałem.

- Mhm.

- Nie masz się czym martwić. Będziesz tam najładniejszą, najmądrzejszą i najwspanialszą dziewczyną. - pocałował mnie w policzek, a ja poczułam motyle w brzuchu.

- Dziękuję, ale nie sądzę. - odwróciłam się najdyskretniej jak potrafiłam, żeby jeszcze raz zobaczyć kto za nami jedzie. Miałam wrażenie że wszyscy na mnie patrzą z zaciekawieniem.

- Czemu oni tak na mnie patrzą?

- Są ciekawi.

- Czego?

- Jesteś dziewczyną ich szefa. A ja w życiu miałem naprawdę mało dziewczyn, więc są ciekawi dlaczego to właśnie ty nią zostałaś. - uśmiech nie opuszczał dziś jego twarzy, a ja nie wiedziałam z czego się tak cieszy.

- Nie lubię być w centrum uwagi. - burknęłam pod nosem, co najwyraźniej tylko go rozśmieszyło jeszcze bardziej. - I z czego się tak cieszysz?

- Jak się tak denerwujesz, to tak słodko marszczy ci się nosek. Poza tym, przejmujesz się tym, że wszystkie kobiety będą zazdrościć ci wyglądu i faceta. Alice będziesz tam najważniejsza. I mogę ci obiecać że całą noc, nie odejdę od ciebie ani na krok.

- Jasne. Będę ci tylko przeszkadzać.

- Błagam cię księżniczko, nie mów tak. - na jego określenie mnie, delikatnie się rozluźniłam. Uwielbiałam jak mówił do mnie tak pieszczotliwie, choć nigdy się do tego głośno nie przyznam.

Postanowiłam skupić się na Dereku, żeby nie rozmyślać o...niczym.
Siedział do mnie bokiem, wyglądał na zamyślonego. Jego idealne rysy twarzy zdradzały poddenerwowanie którego wcześniej nie zauważyłam. Oczy skierowane były gdzieś w dal, z widoczną tęsknotą. 

- O czym myślisz? - szepnęłam mu do ucha. Chłopak wyprostował się, a po zdenerwowaniu czy tęsknocie nie było już śladu. 

- Jak byłem mały tata zabierał mnie i Jasona tą bryczką na bal.

- Och. - moim sercem owładneło współczucie. Chciałam go jakoś pocieszyć, ale nie wiedziałam jak.
- Mogę coś dla ciebie zrobić?

- Nie, kochana. Wystarczy że tu ze mną jesteś. Dla mnie to największy podarunek. - znowu się uśmiechnął, a moje serce odetchnęło. Jak ja go kocham...

- Jesteśmy. - woźnica krzyknął do nas a ja rozejrzałam się dookoła.

Witam was księżniczki!

To już 30 rozdział!!! Yeeeey!

A więc już jesteśmy na balu😅

Mam nadzieję że ten rozdział was nie zanudził, i obiecuję że kolejny będzie ciekawszy...

Jeżeli spodobał ci się ten rozdział zostaw gwiazdkę i pozytywny komentarz☺😊

Do zobaczenia za chwilę😘❤❤❤👌


Tak, zaraz będzie kolejny rozdział.👌👌👌💜

N: Pokaż cycki Kochanie. J: Kim ty jesteś?!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz