Rozdział 10.

986 133 40
                                    

Od kilku dni Jungkook sprzątał w mieszkaniu i nie wychodził poza próg drzwi. Nie miał siły mierzyć się ze światem zewnętrznym, a tym bardziej z własnymi demonami przeszłości. Niestety, wspomnienia nawiedzały go w najbardziej nieoczekiwanych momentach. Ostatnio przy kolacji chłopak niechcący zbił talerz kalecząc przy tym rękę. Potem siedział tak bez ruchu dopóki nie wrócił Jimin. Rudowłosy jeszcze nigdy nie był świadkiem czyjegoś załamania nerwowego. I kompletnie nie miał pojęcia co robić.

Przygarnięcie nastolatka jednak nie było takie wspaniałe jak sobie wyobrażał na samym początku. Nawet jeśli złożył obietnicę to często potem tego żałował. Jimin był niespokojny gdyż stany lękowe Jungkooka miały jakiś wpływ również i na niego.

Dzisiejszej nocy Jimin czuł podświadomie, że coś się wydarzy. Cisza jaka nagle zapanowała w mieszkaniu była przytłaczająca i dziwnie intensywna. Wszystkie wyczulone zmysły rudowłosego były w gotowości na najgorsze.

I w końcu nadszedł ten moment gdy Jungkook zaczął głośno krzyczeć przez sen. Oszołomiony Jimin niemal podskoczył w łóżku, a potem usiłował uspokoić cierpiącego chłopaka.

- Jungkookie, uspokój się.- poprosił, dotykając ramienia nastolatka. Gdy to nie poskutkowało, starszy usiadł na łóżku. - Jungkook, obudź się! Nie mogę już tego słuchać!

Krzyk Jimina przebudził czarnowłosego, który głośno oddychał i płakał z powodu koszmarów.

- Hyung...- jęknął cicho, po czym podniósł się do siadu. Spojrzał na rudowłosego, który z pewnością miał już tego wszystkiego dość.

- Wiesz, że przez ciebie nie mogę spać? - spytał z lekkim wyrzutem.- Jeżeli tak bardzo się boisz to dam ci tabletki na uspokojenie.

Jungkook patrzył na chłopaka szeroko otwartymi oczami, a po jego policzkach płynęły łzy. Bał się, to prawda. Jednak nie chciał być otumaniony lekami.

- Nie trzeba...- szepnął bardzo cicho, kuląc się w sobie. Wyglądał jakby bał się, iż Jimin będzie chciał go uderzyć.

Rudowłosy zdumiony tym co się dzieje, po prostu wstał z łóżka i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Jungkook długo patrzył za nim, trzęsąc się na całym ciele.

***

Siedzenie w zupełnych ciemnościach wcale nie pomagało na bezsenność. Jimin spoglądał w okno, dostrzegając na niebie blade gwiazdy. W jednej ręce trzymał kubek z herbatą ziołową, która oczywiście nic a nic nie pomagała. Dlaczego ten nastolatek musiał sprawiać tyle problemów? A może to on był problemem?

Jimin niemal zachwiał się na krześle, uświadamiając sobie jaki okropny jest. Kiedy stał się taki zgorzkniały? Kiedyś było inaczej. Miał własne marzenia. Ukochaną dziewczynę, która zostawiła go dla innego. To z powodu utraconych marzeń chłopak nie mógł odnaleźć się w świecie. Żałował, że jej nie zatrzymał. Teraz mogliby być razem. On sam byłby o wiele szczęśliwszy gdyby dała mu szasnę. To prawda, że ciężko pracował, ale robił to dla nich. Jednak nie mogła tego docenić. Dlaczego? Dlaczego wszyscy ludzie byli tacy złośliwi i bez serca?

Po długiej chwili namysłu Jimin zrozumiał, że on sam taki jest. Już dawno stracił tą cząstkę czułości i ciepła. Bo po co miałby ją komuś dawać skoro druga osoba tego nie mogła docenić? Kto by docenił jego samego?

- Hyung? - ciche pytanie rozległo się nagle w ciemności.

Jimin spojrzał na stojącego bezradnie chłopaka, a potem dał znak ręką, aby wszedł do kuchni. Jungkook bardzo ostrożnie wszedł do pomieszczenia, patrząc na rozmyślającego starszego. Czy to przez niego chłopak nie mógł zasnąć? Czy to wszystko było jego winą?

- Przepraszam.- wyszeptał cicho ciemnowłosy, stając przy rudowłosym.- Nie chciałem żeby tak wyszło.

- Usiądź.- poprosił cicho Jimin, a gdy młodszy zajął miejsce na krześle, podał mu swój kubek z herbatą.- Wypij, może tobie bardziej pomoże.

Jungkook zabrał kubek bez słowa, a potem wypił trochę herbaty krzywiąc się przy tym odrobinę. Napój był zupełnie zimny.

Jimin patrzył na nastolatka, zastanawiając się dlaczego w ogóle to robi. Czemu nie potrafił go po prostu wyrzucić i mieć zupełny spokój? Odpowiedź była prosta. Jimin nie chciał już być sam.

- Jungkookie, co to za koszmary? - spytał nagle, przerywając ciszę.- Co ci się śni?

Ciemnowłosy milcząco zacisnął usta, a potem położył dłonie na stole. Miał bardzo blade palce, poznaczone licznymi bliznami.

- Ja..- zaczął cicho, a potem pokręcił głową. Nie potrafił zwierzyć się zupełnie szczerze.

- Kim jest Binnie? - zapytał Jimin w przypływie emocji. Wiedział, że nie powinien tego robić, ale ta ciągła niepewność nie dawała mu spokoju.

Jungkook popatrzył na niego przerażony, a w jego oczach odmalowało się bolesne cierpienie.

- Skąd o tym wiesz? - wyszeptał, lekko blednąc.

- Czy to ważne? - odpowiedział zaskoczony Jimin. Co się kryło za tym imieniem? Jaką tajemnicę skrywał chłopak? - Powiesz mi?

Nastolatek westchnął, patrząc na swoje chude dłonie.

- Mówiłeś przez sen. - wyjaśnił cicho Jimin, a gdy chłopak uniósł głowę, dodał szybko: - Chcę wiedzieć kim jest ta osoba.

Młodszy zadrżał na ciele, a potem wziął głęboki oddech.

- To...mój były przyjaciel.- wyszeptał drżącym głosem.

Przyjaciel? Dlaczego rudowłosy miał wrażenie, że jest inaczej? Coś w głosie chłopaka powstrzymało go od dalszych pytań.

- Gdzie teraz jest? - spytał starszy, obserwując twarz nastolatka.- Dlaczego nie mieszkasz u niego? Przecież gdyby wiedział w jakiej jesteś sytuacji to na pewno by ci pomógł.

Jungkook pokręcił głową, przełykając gulę jaka nagle powstała w jego gardle. Nie potrafił normalnie oddychać na samo wspomnienie tego chłopaka, który tak dotkliwie go zranił. Upokorzył i wykorzystał.

- Hyung, nie pytaj o niego.- zapłakał cicho, a potem ukrył twarz w dłoniach.

Jimin patrzył oszołomiony jak ciemnowłosy znowu wpada w rozpacz. Nie potrafił połączyć wszystkich faktów w całość. Ale obiecał sobie, że dowie się całej prawdy.

- Nie płacz.- poprosił cicho, a potem podniósł się ze swojego miejsca i stanął przy krześle chłopaka.- Nie rób tego, Jungkookie. Musisz być silny, jeśli chcesz przetrwać.

Jungkook westchnął głośno, wstając z miejsca. Potem popatrzył w brązowe oczy starszego, ze zdumieniem odkrywając jaką mają głębię i jak mocno go przyciągają.

- Jungkookie, nie przekraczaj pewnych granic.- ostrzegł go Jimin, mrużąc oczy.- Wiem, że bardzo się od siebie różnimy pod tym względem.

Chłopak zamrugał, uświadamiając sobie, że rudowłosy może mieć rację. Ale w jaki sposób dostrzegł ciche zainteresowanie jego osobą? Czyżby on sam się jakoś ujawnił? Ta myśl zraniła go jeszcze bardziej.

- Nie wiem o co ci chodzi, hyung.- powiedział w końcu, kompletnie wyczerpany rozchwianymi emocjami.- Nie robię nic złego.

Jimin milczał na taką odpowiedź. Może to on się mylił? Być może Jungkook szukał jedynie wsparcia, a nie czegoś innego? Dlaczego jednak w jego ciemnych oczach co jakiś czas pojawiała się desperacka nadzieja i jakiś blask?

***********************************************************************************************

Okej, dziwny ten rozdział;) Ale i tak jestem z niego zadowolona:) To już jest połowa opowiadania więc czas najwyższy wpleść tutaj jakąś akcję;)


ZombieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz