Kiedy Leyhe poszedł szukać Markusa uznałam, że trzeba działać szybko. Najlepszym rozwiązaniem było wyskoczyć przez okno z pierwszego piętra. Kiedy zbliżyłam się do niego zobaczyłam, że nie ma klamki.
-Jak w psychiatryku-mruknęłam.
W pewnym momencie zaczęłam słyszeć głos Wellingera.
-Skacz, skacz, skacz!-mówił, ale był dziwnie przytłumiony. Ewidentnie wariuję, pomyślałam.
Cóż, jedno jest pewne jakbym była w Hogwarcie to na pewno moim domem byłby Gryffindor. Pewnym ruchem porwałam krzesło, niczym Markus mnie i cisnęłam nim o szybę. Ona pękła, a krzesło i szkło poleciało w dół.
-AŁA, ZA CO?!-krzyknął głos Andreasa. Niestety go nie słuchałam, lecz wyskoczyłam przez okno, prosto w ręce Andi'ego... Nie no żartuję, Władca Fioletowych Krów leżał zakrwawiony koło Stocha, a ja wpadłam w ramiona Gregorka.
-Guten Tag-powiedział.
-Grzesiu, jak ja tęskniłam!-krzyknęłam i go przytuliłam.
-A za mną, to nie!-zdenerwował się Andi.
-Dokładnie-powiedziałam z uśmiechem. Wellinger ewidentnie chciał się kłócić, lecz szybszy był Stoch.
-Nie ma czasu, wszyscy do auta!
Jak powiedział, tak zrobiliśmy. Na szczęście był to autobus numer 69, który nas wszystkich pomieścił. Czyli mnie, Gregorka, Andreasa i Kamila.
W drodze do domu dowiedziałam się, że głupia szlama (czyt. Cene ) jest w szpitalu, po spotkaniu z nartą Wellingera. Niestety pojechali z nim jego bracia i Krafcior. Ciekawe jak się dostał do Polski? Mniejsza z tym, ważne, że żyję!
-Grażynka muszę ci o czymś powiedzieć- powiedział Welli miesiąc później.
-Co?
-Wyjeżdżam-odparł smutno.
-I krzyżyk na drogę-powiedziałam i wyszłam. Smutne jednak było to, że wyjechali... Wszyscy... Łącznie z jedzeniem z mojej lodówki...
CZYTASZ
Wellinger wbił mi na chatę?!
Fiksi PenggemarPoznaj historie pewnej Grażynki, która wracając do domu spotkała w nim Wellingera. Jak potoczą się ich losy? Czy Andy przeżyję upadek z 3 piętra? Czy Gregor wytrzyma z Andreasam? I co ze wszystkim ma wspólnego Kraft? Dowiecie się tego czytając ,,Wel...