-Co teraz zrobimy?-spytałam ze złością.
-Tam są tylne drzwi-powiedział wskazując na drzwi.Grzecznie wyszłam i postanowiłam zobaczyć co z Kraftem.
-Co z nim zrobimy?-spytałam.
-W aucie mam łopatę i worek, więc możemy wywieść go do lasu...
-NIKOGO nie będziesz wywoził do lasu!
-Czemu?
-Bo to nie jest miłe i sympatyczne i grzeczni skoczkowie tak nie robią?!
-Ale ja go nie lubię!
-Czemu?! To, że ma zęby jak osioł?! To nie jego wina!
-Nie chodzi o jego zęby! On mi sprzątnął z przed nosa gigantyczny talerz, 60 tyś. ojro i nawet nie przytulił!
-Nie wiem czemu zależało ci, żeby on cię przytulił, ale gigantycznych talerzy się nie zabiera fajowym skoczkom.
-Więc?
-Więc pozwalam ci wywieść go do lasu i TYLKO zakopać.
-Czy ty coś sugerujesz?
-Ja? W życiu...
Przez moment staliśmy i czekaliśmy na Gregora. Przynajmniej ja czekałam, bo Wellinger pisał z kimś, albo udawał, że ma przyjaciół kto to wie.
-Guten Tag-powiedział Gregor, gdy do nas przyszedł z różowymi nartami w kwiatuszki.
-AAA MASZ RÓŻOWE NARTY W KWIATUSZKI-krzyknęłam i mu je zabrałam.
-Gdzie idziesz?!-zawołał Andreas.
-Zobaczysz!
Na skoczni parę minut później:
Znalazłam buty Gregora. Ubrałam je, potem narty i wsiadłam do belkę. Skoczyłam! Leciała całe 10m , ale nagle spadłam. Narty się odpięły, za duże buty spadły, a ja zjeżdżałam na twarz w dół skoczni. Kiedy już się zatrzymałam przed wściekłym Gregorem, który wrzeszczącym na Wellingera za to, że puścił mnie na skocznie bez kombinezonu, kasku, umiejętności, gogli i w jego butach powoli wstałam.
-Ej ja żyję-powiedziałam.
-No widzisz żyje, a ty się czepiasz-oburzył się Andi, wskazując na mnie.
-Ich hasse du!-krzyknął Austriak do Wellingera.
-Ranisz moje uczucia, tak prosto w moje serduszko! Jak możesz!?
Kiedy oni się kłócili ja poszłam po kawę, zjadłam gofra i do nich wróciłam. Takie schnelle Runde.
-Znaleźliśmy ci skoczka, który nauczy cię skakać-powiedział Andreas.
-I?
-Jedziemy do Słowenii!
I tak skończyłam w aucie, które prowadził Gregor, na tylnym siedzeniu z kijem aby łapać Krafta, jakby uciekł z bagażnika. Niestety nie uciekał, więc dźgałam Wellingera, który mnie ignorował. Również smutne było to, że Gregor nie zgodził się na zakopanie Krafta żywcem.Wrrr...Ale co tam jadę do Słowenii i tylko tyle wiem, bez rzeczy, pieniędzy i Kraftem w bagażniku. Przygodo nadchodzę !

CZYTASZ
Wellinger wbił mi na chatę?!
Hayran KurguPoznaj historie pewnej Grażynki, która wracając do domu spotkała w nim Wellingera. Jak potoczą się ich losy? Czy Andy przeżyję upadek z 3 piętra? Czy Gregor wytrzyma z Andreasam? I co ze wszystkim ma wspólnego Kraft? Dowiecie się tego czytając ,,Wel...