Życzenie Ósme - Porządek

810 102 74
                                    

Kartka z 'wakacji' od Nyi dla brata przyszła na dziewiąty dzień od spełnienia siódmego życzenia. Dziewczyna skarżyła się na okropną pogodę, biadoliła na piśmie, że dostała gorączki, zaatakowała ją horda rozwścieczonych pszczół i złamała rękę z przestawieniem. Jak informowała w liściku, pożałowała bardzo tego wyjazdu.

Cole przysłuchiwał się temu z podłym uśmieszkiem, bo Kai czytał wszystko na głos. Również Jay lekko się rozpogodził, gdyż obecność najlepszego przyjaciela oraz wieść o tym, iż jego była ma to, na co zasłużyła, były odpowiednią nagrodą za jego cierpienia. 

– Ej, Cole, słuchaj... – zaczął nagle rudzielec, gdy obaj znaleźli się na osobności.

– Tak? Coś się stało? – spytał ninja ziemi.

– Tak sobie pomyślałem... Czuję się już lepiej, wszystko wróciło do normy, ale... Tak jakoś mi dziwnie.

– To znaczy? – W głosie czarnowłosego można było wyczuć troskę.

– Nie masz wrażenia, że jesteś... No nie wiem... Ograniczony?

– Nie rozumiem.

– Bo ja tak. Czuję się, jakby włożono mnie do pudełka, które otumania zmysły. Lub do klatki, takiej, w której trzymają zwierzęta...

Jay spuścił głowę. Od dłuższego czasu czuł się coraz gorszej, kłamał, że ma się dobrze. Znaczy nie do końca. O ile ciało było już całkiem zdrowe, tak umysł podupadał. I nie chodziło tu o depresję czy inne zaburzenia, ale dziwne przeświadczenie, że coś go blokuje. Sam nie wiedział, od kiedy się to zaczęło, ale miał wrażenie, że od czasu, w którym zapadł w tę dziwną śpiączkę.

Cole nie powiedział mu nic o dżinnce i życzeniach. Wmówił Walkerowi, że tamten jedynie zapadł w sen z pogranicza życia i śmierci, czyli śpiączkę. Wiele rzeczy taił. Miał wrażenie, że czasem lepiej, by rudzielec żył w niewiedzy. Podobnie jak drużyna. Być może bał się konsekwencji, w końcu wszyscy doskonale pamiętali podstępnego Nadakhana.

Ale Akahaba była zupełnie inna. Ona nie przeinaczała życzeń na swoje cele, spełniała je posłusznie. Czasem nawet doradzała i była wierna swojemu panu. Ninja ziemi jej ufał, choć nie całkowicie. Znał granice, ale mimo to i tak nieświadomie je przekraczał. Jego umysł także był przyćmiony. Jednak on nie zdawał sobie z tego sprawy. Obaj z Jayem błądzili w niewidzialnej, gęstej mgle, oplatającej zmysły.

– Jesteś pewny Jay? Nie chcesz iść do psychologa lub innego specjalisty? – zmartwił się Cole. 

– Już ci mówiłem wiele razy, że nie! Jestem już zdrowy. Zapomnij o tym, co powiedziałem. Chodźmy na spacer – próbował się wykręcić chłopak.

– Ale wiesz, że jakby co, to załatwię ci wizytę. Martwię się twoim stanem. 

– Dlaczego?

– Bo jesteś dla mnie ważny. Najważniejszy na świecie – odpowiedział hardo czarnowłosy. 

– Tylko tak mówisz. 

– Nieprawda. Jay, muszę ci coś wyznać.

– Ja tobie też. 

– Najpierw ty – zadecydował Cole.

– Nie, bo ty – powiedział Jay, patrząc mu prosto w oczy.

– To może razem? – podsunął czarny ninja.

– No okey – przystał na pomysł Jay.

– Kocham cię.

– Zeżarłem ci wczorajsze ciasto.

Nastała głucha cisza. Obaj ninja spojrzeli po sobie badawczo, analizując w myślach słowa, które wypowiedziała druga osoba. Zajęło im to dobre pół minuty, po czym obaj mocno się zarumienili ze wstydu i niezręczności tejże sytuacji.

13 Życzeń || Bruiseshipping || ZAKOŃCZONE ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz