Życzenie Piąte - Myśli

841 114 9
                                    

Cole otworzył niepewnie książkę. Natychmiast poczuł woń stęchlizny, jakby była ona bardzo stara. Ale to tylko złudzenie. W rzeczywistości tomik tylko wyglądał na wiekowy, został kupiony w sklepie z antykami.

– Mogę przeczytać? – spytał na głos sam siebie.

– Oczywiście, że tak. Po coś w końcu się tu pojawiła – odpowiedziała mu Akahaba. Ona także była ciekawa treści pamiętnika.

Czarny ninja przejechał palcem po kartce i wyrytych na niej słowach. Były pisane czerwonym atramentem, wyglądającym zupełnie jak krew. Wyglądało to bardzo niepokojąco, ale i fascynująco.

Ostrzeżenie dla wszystkich, którzy tu zajrzeli

Jeśli czytasz to i jesteś osobą inną niż Jay Gordon Walker, to znaczy, że autor nie żyje lub jest w stanie umierającym. Strzeż się tych słów. Mogą Cię całkiem zmienić.

Tak brzmiał początek, wykaligrafowany pięknym pismem zaraz na pierwszej stronie. Cole przeraził się. Jakaś tajemnicza siła kazała zatrzasnąć mu wolumin i odrzucić w kąt, jednak doskonale wiedział, że nie może tego uczynić. Musi pomóc Jayowi. Przerzucił pierwszą kartkę.

Jestem ninja. Ninja piorunów i śmieszkowania. Wszyscy tak o mnie mówią. Nazywam się Jay Walker. Wyglądam przeciętnie, jak rudy kurdupel o niebieskich oczach, piegach i przeciętej brwi. Mała, niska pokraka, która nadrabia humorem. Lubię się śmiać, żartować. Bywam sarkastyczny, narcystyczny i wkurzający. Ale nie przeszkadza mi to, to moje prawdziwe ja.

– Sądząc po tych słowach, wygląda na całkiem zadowolonego z życia, nawet pomimo swoich wad – stwierdziła po chwili Akahaba, zaglądając Cole'owi przez ramię.

– Też tak uważam. Wielokrotnie poprawiał nam humor. Jego pomysły zazwyczaj bywały dziwne, ale wiele z nich uratowało nam tyłki – podsumował czarny ninja.

A przynajmniej było tak do pewnego czasu. Doskonale pamiętam ten dzień, gdy Lloyd uwolnił swojego ojca spod władzy Mrocznego Władcy, Overlorda. Cała nasza czwórka, a Nya jeszcze wcześniej, oberwała Mroczną Materią. I tu w zasadzie zaczyna się ta mniej przyjemna część wspomnień.

Mroczna Materia... Cole doskonale pamiętał ten moment, kiedy nią oberwał. Całe jego ciało zalała ciemność, która opanowała zmysły. Na wierzch wyszły najokropniejsze cechy i to one przejęły kontrolę nad ciałem. To była najgorsza katorga, nawet straszniejsza niż zmiana w ducha. W tej drugiej formie miał całą swoją świadomość, podczas gdy tamtym razem jego ciałem rządziły tylko najgorsze cechy.

Zmiana była straszna. Rozdzierający ból, który czujesz jedynie w środku. Znikąd pomocy. Już nie jesteś sobą. Jesteś Złem. Każda najmniejsza część twojej osobowości jest opanowana przez mroczne cechy. Słyszałem głosy. Kazały mi zabić Lloyda. Zniszczyć go. Wyeliminować.

Ale on był silniejszy. Pokonał powłokę Overlorda i uwolnił nas spod jego siły. A przynajmniej tak myślałem. Ciemność z ciała zniknęła, ale nie mroczna część charakteru. Co prawda nie była ona tak silna, że kontrolowała moje ciało, ale czułem ją. Czułem, że powoli zaczyna mi brakować chęci do życia. Moje żarty stają się wymuszone. Zaczynam narzekać. Myśleć o tym, że gdybym nie istniał, ten świat wiele by nie ucierpiał.

Ale nie tylko ja się zmieniłem. Ninja również. Kai stał się jeszcze bardziej zadufany w sobie. Totalny narcyz poszukujący sławy. Zane niewiele mógł się przemienić, w końcu jest robotem. Jednak ucierpiał jego procesor i niektóre funkcje, jak zauważyłem podczas jednego przeglądu. Cole natomiast... Stał się jeszcze gorszym, nerwowym gburem. Jego działania to impuls, zbyt się o wszystko martwi, choć dawniej też taki był. Ale mniej. Coraz rzadziej się uśmiecha, daje ponieść emocjom. Ale to i tak nic w porównaniu z Nyą.

Czarnowłosy nie wytrzymał. Zatrzasnął księgę i rzucił ją w kąt. Miał okropny mętlik w głowie. Słowa napisane przez Jay'a były nieprawdopodobne, a jednak dostrzegał w nich prawdę. Faktycznie, dawniej nie był aż tak pesymistycznie nastawiony do życia. Ale nigdy nie podejrzewałby, że to właśnie przez ten głupi incydent.

– Cole, mistrzu? Wszystko w porządku? – Akahaba natychmiast do niego podleciała i położyła mu rękę na ramieniu. Wyraz twarzy ukazywał troskę pomieszaną z zakłopotaniem, ale oczy nie wyrażały zupełnie nic.

– Chcę to zobaczyć jeszcze raz – odpowiedział nieobecnym wzrokiem czarnowłosy.

– To znaczy?

– Moje piąte życzenie. Chcę przenieść się w czasie jako sam obserwator. Do dnia, w którym Lloyd uwolnił swojego ojca spod żądzy Mrocznego Władcy. Muszę ponownie zobaczyć tę sytuację. I jeszcze jedno. W chwili przemiany pragnę poczuć to samo co Jay.

– To wszystko?

– Tak. A ty lecisz ze mną.

– Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.

Dżinnka klasnęła w dłonie. Tym razem ponownie dały się ujrzeć znaki widzialne jej mocy. Cała przestrzeń zagięła się, jak w momencie, gdy Cole wstępował do głowy Jaya. Wszystko zrobiło się oślepiająco jasne, by zaraz potem umiarkować się w stonowane kolory rozpaczy.

Ujrzał to. Ujrzał ponownie dzień, w którym zatrzymało się ninjago. A dla niego zatrzyma się ponownie.

Jej, rozdziały coraz szybsze i coraz mroczniejsze. Ktoś się cieszy? Nikt? Wiedziałam. Tym razem jestem pewna, że ciąg dalszy pojawi się jeszcze w tym miesiącu. Nie chcę zgubić wątku. Tak więc... Do następnego życzenia! ;3

~ Wasz Wonsz

13 Życzeń || Bruiseshipping || ZAKOŃCZONE ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz