– Gdzie my jesteśmy? – spytał bezbarwnym tonem Cole. Zrobił kilka kroków, ale nie czuł, że się poruszył. To dziwne miejsce otumaniało zmysły.
– Obecnie znajdujemy się w szkielecie Pudełka – zaczęła Akahaba. – Spójrz. To są lustra, działające na podobnej zasadzie jak te weneckie. Stojąc w środku tego "pomieszczenia", widzi się normalny świat. Natomiast ludzie z zewnątrz widzą ciebie. Jako samego człowieka, który chodzi, niewiele mówi i jest przybity. Wszystkie twoje czyny zostają w Pudełku, w którym prowadzisz sobie dostatnie i wygodne życie.
– Pudełka mają jednak wadę – wtrąciła Abahaka, wpatrując się w ścianę. – Rzeczywistość w nich bywa nieskładna. A niektóre procesy i działania dzieją się zbyt szybko. Na przykład takie wyznanie miłości. W jednej sekundzie uświadamiasz sobie, że kogoś kochasz, mówisz mu o tym, on czuje to samo, całujecie się, planujecie ślub na za miesiąc i nikogo to nie dziwi. Raczej w normalnym życiu nawet miłość od pierwszego wejrzenia tak nie działa.
– Ale po co to wszystko? – jęknął Cole. Głowa mu pękała, czuł się coraz gorzej.
– Po co to? To bardzo proste. My, dżinny z mojego rodu, karmimy się siłą witalną ludzi. Zabieramy ją kawałek po kawałku. A będąc tutaj, nie trzeba posiadać dużo energii. W Pudełku można być zombie nawet przez całe życie, ale mieć wrażenie, że jest się silnym – wytłumaczyła Akahaba. - A nam, mnie i mojej siostrze, ta siła jest potrzebna w ogromnej ilości.
– Chcemy odbudować Dżinnjago.
– I pokazać, że jesteśmy lepsze od słabych ludzi.
– No i przy okazji udowodnić naszemu kuzynkowi Nadakhanowi, że on nie umiał pokonać najsłabszego ninja, a my pokonałyśmy tego najsilniejszego – zaśmiała się szyderczo Abahaka.
Ale Cole nie był już silny. Podłe dżinnki miały rację. Przez ten cały czas czarny ninja stawał się wrakiem samego siebie, bezustannie gonił za wyimaginowanym celem, myśląc, że działa w słusznej sprawie. A jedyne co zrobił, to przyczynił się do potęgi zła.
– Nya tak naprawdę rozstała się z Jayem w pokoju. Ich pożegnanie wyglądało inaczej, niż to, które zobaczyłeś - powiedziała po chwili Akahaba. – Zrozumiała, że jej chłopak powinien być tak naprawdę z tobą, a ona zakochała się w Roninie. Nigdy go nie zdradziła jako tako, po prostu w odpowiednim momencie zerwała związek. Rudy wpadł w deprechę, bo sądził, że go nie zauważasz, nie ma u ciebie szans. Ale też dlatego, że, mimo wszystko, rzuciła go dziewczyna. Zaczął jeść, by utopić smutki. A potem wpadł w uzależnienie.
Cole słuchał tego z zamkniętymi oczami. Już wiedział, jak czuł się Jay w niewoli u Nadakhana. Parszywie. Tak jak on w tym momencie. Dopiero teraz zrozumiał swoją głupotę. Nigdy, przenigdy nie wolno ufać dżinnom.
– Pamiętnik twojego chłoptasia też był w pewnym sensie sfałszowany. To prawda, ta cała ciemna materia zniszczyła was wszystkich, ale opisy o Nyi to wyssane z palca bajeczki. Mojego autorstwa oczywiście - zaśmiała się Abahaka. - To głównie ja zmieniałam wszystkie wątki, wydarzenia i wspomnienia, gdyż mam silniejszą moc. Ale też dlatego, że od upadku Nadakhana cały czas was śledziłam i poznałam. Dalej potoczyło się jak z płatka.
– A nawet jeszcze lepiej, dzięki twojej pomocy.
– Mam dość... – jęknął nagle Cole.
– Co takiego? – zdziwiły się dżinnki.
– Mam już tego wszystkiego serdecznie dość!
Czarny ninja powstał z klęczek. W oczach miał mord. Był słaby, ale chęć zemsty i złość na samego siebie dodały mu złudnych sił. Z bojowym okrzykiem na ustach ruszył na swoje przeciwniczki i zaczął je okładać. Pięści rozrywały tylko powietrze, ale otumaniony umysł chłopaka nakazywał działać.
– Jesteś żałosny – syknęła Abahaka, zręcznie unikając kolejnych ciosów. – Dawniej byłeś naprawdę świetnym wojownikiem. Spójrz, co zrobiła z tobą ta miłość, to uzależnienie od Jaya. Oszalałeś.
– ZAMILCZ! TO WSZYSTKO PRZEZ WAS, KRĘTACZKI! – ryknął czarnowłosy.
– Tak, przez nas. W przeciwieństwie do ciebie jesteśmy sprytne. Umiemy stwarzać pozory. Kryć się z prawdziwymi zamiarami. Otumaniać. Udawać przyjaciółki – odpowiedziała Akahaba.
– Nienawidzę was.
Cole nagle przystanął. Dalsza walka nie miała już jakiegokolwiek sensu. Tylko jedno mogło go uratować. Zrobi to samo, co kiedyś uczynił Jay. Pokona dżinny ich własną bronią.
– Mam życzenie – rzekł z niezwykłą mocą w głosie.
– Ach tak? – zakpiła dżinnka skrzyni. – No to słucham. Czegóż sobie jaśnie pan życzy?
– Chciałbym, aby to się nigdy nie wydarzyło! Żeby nie było tego całego Pudełka, czy cokolwiek to jest, żebym znów był w swojej rzeczywistości. Słowem: chcę cofnąć czas do momentu, w którym to się zaczęło. I chcę pamiętać wszystko, co się wydarzyło. By mieć nauczkę i przestrogę na przyszłość.
– Niech się stanie – powiedziała ostro Akahaba. Zazgrzytała zębami i klasnęła w dłonie. Wiedziała, że tak się najpewniej stanie, ale dla pozorów postanowiła udawać zaskoczoną i wkurzoną.
Życzenie zostało spełnione. Oboje znaleźli się w sklepie Ronina. Abahaki nigdzie nie było, a raczej istniała na uboczu jako cień. Cole momentalnie wstał i zaczął biegać między gratami. Poznał ten moment. Chwila po wypowiedzeniu trzeciego życzenia. Czyli to naprawdę wtedy wszystko się zaczęło...
Czarnowłosy spojrzał przez okno. Przed oczami śmigały mu sylwetki ludzi, krzątających się i załatwiających codzienne sprawy. Ninja ziemi odwrócił się do Akahaby. Uśmiechnął się leciutko.
– Czyli... To koniec. Jedno proste życzenie, które pozwala na pokonanie dżinnów. Możesz powrócić do swojego kufra. Wykorzystałem przydzieloną pulę. A przecież nie wolno prosić o więcej życzeń - powiedział do kobietki, przymykając leciutko oczy. Odetchnął z ulgą.
– Nieprawda - syknęła Akahaba. Cole otworzył oczy i spojrzał na nią niezrozumiale. - Zostało jeszcze jedno, małe życzenie.
– Jak to?
– Trzynaste. To, które zostanie ci narzucone.
Chwila ciszy. Ninja ziemi cofnął się o krok.
– Narzucone?
– Sam się na to zgodziłeś. A teraz musisz przystać na moje warunki, inaczej wykorzystam cię gorzej niż Nadakhan.
– Ale...
– Nie ma ''ale''. Czas ucieka. Wkopałeś się. Wygrałam. Chcesz poznać swoje trzynaste życzenie?
– Nie mam wyboru...
– Grzeczny chłopiec.
Tak, ten... No... Do następnego rozdziału...
Wonsz
CZYTASZ
13 Życzeń || Bruiseshipping || ZAKOŃCZONE ||
FanfictionZ życzeniami trzeba uważać, to wie każdy. Jednak gdy nadarzy się okazja do ich spełnienia nikt nie pamięta o tej zasadzie. Cole znajduje w starym sklepie Ronina tajemniczą skrzynię, a w niej "dobrego dżinna". Dostaje on możliwość spełnienia trzynast...