Nadakhan uśmiechnął się pod nosem, patrząc na arabskie, półnagie tancerki. Zawsze miał do nich słabość. Wziął łyk słodkiego ponchu i niechętnie odwrócił głowę w stronę swoich kuzynek.
– I co, Nadakhanku, czyż to życie nie jest piękne? Czyż Dżinnjago w swej świetności nie wygląda lepiej niż to, które ty niegdyś nieudolnie stworzyłeś? – mruknęła Abahaka, wyciągając się na wygodnym tronie.
– Szkoda tylko, że nie ma tu naszych dawnych znajomych. Została nas garstka, ale tyle powinno wystarczyć, by wzmocnić ród dżinnów – dodała Akahaba.
– Macie rację – przytaknął pomarańczowoskóry. – Tego nam było trzeba, właśnie tej wygody, na jaką zasługujemy.
Ruchem dłoni zawołał piękną niewolnicę i nakazał jej usiąść obok siebie. Dziewczyna zachichotała, gdy potężny mężczyzna zaczął bawić się jej blond lokami.
Zaraz po pokonaniu Cole'a, Akahaba ponownie odnalazła swoją siostrę. Obie zaczęły szukać lampy ich ukochanego, starszego kuzyna. Udało im się uwolnić Nadakhana i we trójkę odbudowali Dżinnjago, by wyglądało jak za czasów swej świetności.
Niestety po upadku krainy mało kto przeżył. Dlatego też ocalali, by móc się rozmnożyć, zaczęli coraz częściej odwiedzać Ninjago. Oferowali ludziom swoje życzena, a gdy ktoś wykorzystał pulę trzech lub trzynastu – porywali go do swojego świata jako zwykłą maszynkę do robienia dzieci.
W tym czasie NinjagoCity bardzo się rozwinęło. Większość ludzi prosiła o pieniądze, które inwestowali w postęp technologiczny. Miasto ponownie zaczęło wyglądać jak za czasów świetności Cyrusa Borga, a może nawet jeszcze lepiej. Wszyscy pragnęli wygód, które mogli sobie sprawić za życzenia. A tajemnicze śmierci lub zniknięcia były momentalnie tuszowane.
Dżinnjago też rosło w siłę. Z każdym spełnionym życzeniem, dżinny stawały się potężniejsze i mogły wznosić coraz to nowsze konstrukcje, tworzyć parki, domy publiczne i specjalne przytułki dla porwanych ludzi. Na tronie zasiadły obie siostry, Akahaba i Abahaka. W rządach pomagał im Nadakhan. We trójkę utworzyli kraj monarchiczny. Nikt nie skarżył się na władców, bo gdyby nie oni, nikogo by tu nie było.
W końcu, po prawie trzech stuleciach, Ninjago upadło całkowicie. Zniszczyła je pycha i egoizm ludzi, a także liczne porwania. Na ów ziemi nie zostało już nic. Kraina została porzucona i zapomniana. A dżinny istniały dalej.
Życie i historia to ciąg przyczynowo-skutkowy, efekt motyla. Decyzje nawet najmniejszych i najsłabszych jednostek wpływają na dalsze losy większej całości. Czasem niewielki przypadek odwraca świat o sto osiemdziesiąt stopni.
Ale nigdy, przenigdy, nie ufajcie dżinnom. Nie wyjdzie wam to na dobre.
~
I tak oto dobrnęliśmy do końca "13 Życzeń". Historii zawiłej, skomplikowanej, miejscami kontrowersyjnej. Dziękuję wszystkim czytelnikom za wytrwałość, za baczne śledzenie tej historii. Dziękuję za wszystkie odsłony, gwiazdki i komentarze. Cieszę się, że byliście ze mną.
Raczej nie powstanie już książka docelowo o Bruise czy Ninjago, za wyjątkiem tych zaczętych. Zapraszam za to gorąco na one shoty o tej tematyce, gdyby ktoś jakimś cudem miał niedosyt mojej twórczości o ninja.
I cóż więcej mówić? Do zobaczenia wkrótce, w innych dziełach.
~ Wasz Wonsz
CZYTASZ
13 Życzeń || Bruiseshipping || ZAKOŃCZONE ||
FanfictionZ życzeniami trzeba uważać, to wie każdy. Jednak gdy nadarzy się okazja do ich spełnienia nikt nie pamięta o tej zasadzie. Cole znajduje w starym sklepie Ronina tajemniczą skrzynię, a w niej "dobrego dżinna". Dostaje on możliwość spełnienia trzynast...