Życzenie Jedenaste - Pudełko

535 76 3
                                    

Cały pokój pokrył się szarym, ale błyszczącym pyłem. Nie był to kurz, nawet go nie przypominał. Osiadł beznamiętnie na przedmiotach i sylwetkach obu postaci. Przerażony Cole wpatrywał się w nową, straszną istotę, dokładnie badając każdy szczegół jej dziwnego ciała. Bał się. Jeszcze nigdy nie widział kogoś takiego.

– Wiesz, Cole? Jesteś głupiutki. Ślepy. Zapatrzony w tego swojego Jaya, rudego chłoptasia – zaczęła kreatura, przechadzając się w kółko po pokoju. – Naprawdę nie zauważyłeś, nie poczułeś Pudełka? Siły, która zniekształca świat?

Ninja ziemi cofnął się. Nie rozumiał tych słów. Pudełko? Co to jest? Jego oczy panicznie zjeżdżały na drzwi lub okno, jedyne drogi ucieczki. Mimo to nie mógł się zdobyć na większy wysiłek niż cofanie się do ściany.

– Co tu jest grane? – szepnął. Z jego ust wydobyła się lodowata para.

– Pamiętasz swoje drugie życzenie? Zrobiłeś z Jaya marionetkę. Akahaba kłamała, że to przez jego uraz wewnętrzny. Ta skaza delikatnie się przyczyniła. Największy cios zadałeś mu właśnie ty. Zniewoliłeś go.

– Przestań! – krzyknął Cole. Zamknął oczy, by nie musieć patrzeć na odrażającą istotę.

– To był zaczątek. Kolejnym życzeniem stała się chęć poznania przyczyny jego blokady. Kiedy wszedłeś do jego umysłu, tak naprawdę Akahaba teleportowała cię do równoległego świata, czyli naszego Pudełka. Wszystkie twoje działania, rzekome ratowanie ukochanego... Tak naprawdę to była jedna, wielka bzdura.

– PRZESTAŃ!!! – ryknął Cole i złapał się za głowę. Chciał ją zagłuszyć. To perfidne kłamstwa!

– Mówię, jak było. Cały czas poruszałeś się po tworzącym się, nowym świecie. Niedoskonałym, zbyt dynamicznym i zawiłym. Z pęknięciami. Ale głupi ty nie byłeś w stanie dostrzec tych nieścisłości. Ignorowałeś je, bo skupiałeś się jedynie na Jayu. Nie wydawało ci się dziwne, że prawie w ogóle nie zauważałeś swoich znajomych? Że poruszałeś się tam praktycznie sam?

– Ucisz się!

– Teraz robisz to samo. Odcinasz się od świata, od prawdy. Nieświadomie. Pudełko jest wygodne, prawda? Możesz w nim robić to, co chcesz. Zmarnowałeś swoje życzenia, myśląc, że robisz dobrze.

– CISZA!!!

Cole ryknął z całej siły. Użył swojej mocy, by zatrzęsła się posadzka. Przecież to wszystko to kłamstwa, Jay żył, on żył, nie byli zniewoleni ani zamknięci! Ninja szybko wstał i pobiegł do drzwi. Chciał uciec od tego głosu, chciał uciec jak najdalej. Bał się.

– Dlaczego uciekasz? Boisz się swoich własnych konsekwencji? Boisz się odpowiedzialności za czyny? A może... Boisz się PRAWDY? – Głos kreatury cały czas atakował go ze wszystkich stron, prześladował jak czarne, kleiste myśli.

– Kłamiesz! To jest rzeczywistość! To jest, to jest...

Urwał, gdy wbiegł do salonu. Uderzyła go wszechobecna cisza. Jednak nie pustka. W pokoju byli Zane i Kai. Grali w szachy. Android jak zwykle wygrywał, ale ognistowłosy nawet go nie obrażał, nie buntował się. Przyjmował porażkę ze spokojem, choć zawsze starał się oszukiwać, by przynajmniej raz przechytrzyć maszynę.

Na kanapie siedział zaczytany Lloyd. Zagłębił się w lekturze książki o technikach ninja. Nigdy tego nie robił, zawsze czytał ukochane komiksy i otwarcie się do tego przyznawał.

A w kuchni stał Jay. Wpatrywał się nieobecnym spojrzeniem w okno. Nawet nie zwrócił uwagi na wchodzącego Cole'a. Tylko kąciki ust nieznacznie się podniosły.

– Niesamowita jest ta cisza, prawda? – zagadnął. – Lubię ciszę.

– Nie, jest nienaturalna. Tu nigdy nie powinno być cicho.

Czarnowłosy podszedł do ukochanego i przytulił mocno. Dziwna kreatura namieszała mu w głowie, ale przecież stał tutaj, dotykał żywego ciała ukochanego, słyszał jego bijące serce. Gdyby Jay był wytworem jakieś rzekomego "Pudełka", nie byłby przecież prawdziwy!

– Kochajmy się – powiedział nagle Walker.

– Co? – zdziwił się Cole, puszczając z uścisku rudowłosego.

– Kochajmy się – powtórzył. – Teraz.

– Ale przecież ty... Ja...

– Nie chcesz uprawiać ze mną seksu?

– To nie o to chodzi! Chcę, ale... Nie teraz...

– Czyli Cię nie pociągam? – oczy Jaya zaczęły robić się mętne. Zupełnie jak wtedy, gdy trwał w depresji po stracie Nyi.

– Pociągasz! Po prostu teraz... To nie jest dobry moment. Nie dziś. Może... Może jutro?

– Ale ja chcę teraz. Teraz. Natychmiast. Pieprz mnie. W tym momencie.

Znów atmosfera stała się niepokojąca. Czarnowłosy patrzył prosto na ukochanego, ale nie poznawał go. Rudzielec nie wyglądał na napalonego, jego słowa były rzucane po prostu, automatycznie.

– Jay, porozmawiajmy... – zaczął niepewnie ninja ziemi.

– Ja nie chcę rozmawiać. Ja chcę się wić pod tobą i jęczeć z przyjemności. Kochajmy się. W tej chwili.

– Może faktycznie zapiszę cię do tego psychologa...

– Seks wszystko załatwi. Chodź mnie pieprzyć. Natychmiast.

Cole nie wytrzymał. Uciekł z kuchni i pognał prosto do swojego pokoju. Zupełnie zapomniał o kreaturze, przez którą w jego głowie zaczął robić się mętlik. Zamknął drzwi i usiadł pod ścianą. Spuścił głowę.

– Co tu się dzieje?... – szepnął do siebie.

– Co się dzieje? Szalejesz, mój drogi.

Przed ninja zmaterializowała się Akahaba. Za nią stała jej siostra. Uśmiechała się perfidnie i widocznie kpiła z tej ciemnej masy zwanej Cole'm.

– Akahaba... Powiedz mi... Co tu jest grane? Chcę poznać prawdę!

– Patrzcie go, chce poznać "prawdę"! Ten, co wcześniej sam od niej uciekał, a to dobre! – zaśmiała się szyderczo Abahaka.

– Czy to twoje życzenie? Poznanie prawdy? – Dżinnka kufra zupełnie zignorowała swoją siostrę, zwracając się do Cole'a. Wyglądał okropnie, był bezsilny.

– Tak... Tak, to moje pragnienie... Chcę poznać prawdziwą prawdę – jęknął ninja.

– A więc niech się stanie.

Kobietka klasnęła w dłonie. Nagle wszystko zaczęło pękać jak szkło lub lustro. Przedmioty same się rozbijały, nieważne, z jakiego materiału zostały wykonane. Każdy odłamek był takiego samego koloru, srebrnego, choć innego kształtu. Cole i obie dżinnki znaleźli się po chwili w ogromnej, kwadratowej, lustrzanej sali bez drzwi, okien i jakiegokolwiek wyposażenia.

Znaleźli się w Pudełku.

Cóż. Chyba powoli czas kończyć tę historię... Mam nadzieję, że po tym i kolejnym rozdziale wszystko się wytłumaczy. Także... Do następnego chyba?

Wonsz

13 Życzeń || Bruiseshipping || ZAKOŃCZONE ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz