Życzenie Dziesiąte - Odbicie

634 80 24
                                    

– Akahaba, weź mi wytłumacz. Dlaczego mieszkałaś w kufrze, a nie lampie? – zagadnął któregoś dnia Cole Akahabę, gdy polerował jej nowe mieszkanie. Dżinnka dryfowała sobie łagodnie obok niego, co jakiś czas wyglądając przez okno.

– Za karę – rzuciła krótko.

– Za karę? Jak to?

– Ojciec mnie tam uwięził, bo zrobiłam coś strasznego. 

– To znaczy? – Głos chłopaka lekko zadrżał.

– Można powiedzieć, że prawie zabiłam własną siostrę. Prawie.

Nastała krępująca cisza. Cole wpatrywał się szeroko otwartymi ze zdziwienia i przerażenia oczami w dżinnkę, która z kolei unikała kontaktu wzrokowego. Kobietka patrzyła w pustkę, zdawało się, że rozpamiętuje tamte sceny. 

– Ja i Abahaka byłyśmy nierozłączne – zaczęła nagle. – Bliźniaczki, identyczne w każdym calu. Często robiłyśmy ludziom takie dobre psikusy. I jak kogoś polubiłyśmy, to wymieniałyśmy się spełnianiem pragnień. Wtedy ta osoba miała nieświadomie więcej życzeń. Rzadko kiedy ktoś się orientował – tu urwała na chwilę. – Moja siostra miała zdecydowanie silniejszą moc. Często jej zazdrościłam. Aż pewnego dnia zrobiłam coś okropnego. 

Akahaba stanęła naprzeciw Cole'a, po czym spojrzała mu prosto w oczy. 

– Wykorzystałam jednego z moich obecnych panów, do spełnienia własnych życzeń. Otumaniłam go wielkimi wizjami, przez co udało mi się ponad sześć pragnień podłożyć pod moje plany. Jednym z nich było zmienienie mojej siostry w cień. 

– W cień?... 

– Tak. Mój ojciec szybko się o tym dowiedział. Jego złość była okropna. Skazał mnie na kufer, zamiast lampy, co dla naszej rodziny jest największą hańbą. Głupiec ze mnie. Zrozumiałam to po latach. Abahaka często mnie odwiedzała pod swoją cienistą postacią. Mówiła, że nie chowa urazy. Jednak doskonale wiedziałam, jak bardzo ją zraniłam. Uświadomiłam to sobie po bardzo długim czasie, że bez niej jestem nikim.

– A teraz? Co z nią? – dopytywał się czarnowłosy. 

– Istnieje dalej jako cień. Dryfuje między wymiarami, tak myślę. Zawsze lubiła podróże. W przeciwieństwie do mnie. Bo choć z wyglądu identyczne, tak z charakteru zupełnie inne. 

– Da się ją jakoś odczarować? 

– No pewnie. To bardzo proste. Jedno życzenie załatwiłoby wszystko. Załatwiłoby... Ale my, dżinny, nie możemy spełniać własnych pragnień, choćby intencje były najszczersze. – Dżinnka westchnęła i znowu przeniosła wzrok na okno. Na jej twarzy wymalował się kpiący uśmieszek, a oczy przepełniły się nadzieją. Jeśli Cole zażyczyłby sobie powrotu Abahaki, wtedy miałby z górki do wykonania dalszej części planu. A wszystko wskazywało na to, że miękkie serce ninja ziemi z pewnością weźmie górę nad rozsądkiem.

– Akahaba... Kochałaś ją? – zapytał po chwili milczenia czarnowłosy.

– Oczywiście. Ale zaślepiła mnie zazdrość. – Kobietka podleciała bliżej i owinęła się o jego ciało. – Głupia byłam. Bardzo głupia. Straciłam najukochańszą osobę na świecie.

– Przez zazdrość zawsze robimy głupie rzeczy. Wiesz co? Może już czas na odpokutowanie twoich win?

– To znaczy? – Głos Akahaby lekko się załamał.

– Chciałbym, żeby twoja siostra znów stała się dżinnem, nie była już cieniem. Ale pod warunkiem, że się z nią pogodzisz. To moje życzenie.

– Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem...

Kobietka klasnęła w dłonie z kpiącym uśmiechem. Nagle cały cień, przypominający nieco kurz, zaczął wirować po pokoju. Zrobiła się mała trąba powietrzna. W pewnym momencie wszystko ucichło, a na środku pokoju pojawiła się istota kropka w kropkę podobna do Akahaby. 

– Siostro... – mruknęła postać i wyciągnęła dłoń.

– Wróciłaś... – Dżinnka także wykonała ten gest.

– Dziękuję Ci, o miłosierny panie za uwolnienie mnie z tej niewdzięcznej postaci – tu Abahaka zwróciła się do Cole'a. Choć wydawać się mogło, że mówiła szczerze, z jej oczu bił okropny fałsz.

– Jestem coś winien twojej bliźniaczce. Uratowała mojego chłopaka – odpowiedział wzruszony ninja ziemi.

– To prawda? Jestem z ciebie dumna, siostrzyczko...

I wtedy Abahaka przysunęła się do Akahaby i złączyła ich usta w pocałunku. Zachłannym pocałunku. Obie kobietki walczyły o dominację, przejeżdżając dłońmi delikatnie po ciele drugiej. Wyglądało to, jak pieszczotliwa bitwa zakochanych. Cole patrzył na to cały czerwony na twarzy. Nie umiał odwrócić wzroku, choćby chciał. To było dziwne. Bardzo dziwne. 

Nagle obie dżinnki się od siebie odsunęły i wysyczały dziwne słowa. Dokładnie w tym samym momencie pokój rozświetlił się dziwnym, białym światłem. Kiedy znikęło, nie było już dwóch postaci. Ale jedna, potężna. O dwu rękach, czterech piersiach, czterech parach oczu i jednym ogonie zakończonym ostrym kolcem. 

– Co tu jest grane?! – wrzasnął Cole, wybauszając oczy. 

– Ty serio myślałeś, że istnieje coś takiego jak dobre dżinny? – Kreatura zaśmiała się szyderczo podwójnym głosem. – Nadakahana pokonaliście z łatwością, ale nas tak szybko się nie pozbędziecie.

– Kim jesteś?... 

– Kiedy jest się cieniem, łatwo posiąść zakazaną wiedzę – syknęła upiorna istota. – Myślisz, że Akahaba ot tak sobie zmieniła siostrę w cień z zazdrości? Nie. Obie miały w tym cel. Dzięki takiej postaci Abahaka mogła wykradać zaklęcia i wszystkie niepowołane księgi. Przeskakiwać z wymiaru w wymiar. Ulepszać swoją siłę. By potem dzielić się nią z bliźniaczką i podbijać serca próżnych ludzi łasych na wizję trzynastu życzeń. 

– Dlaczego mi to mówisz? – Głos Cole'a zdradzał, jak bardzo się boi. Cały drżał, starał się wycofać. Ale nogi miał jak z kamienia. Nie mógł wykonać ani kroku. 

– Z ciebie i tak nie będzie już pożytku. A kochamy bawić się ofiarą na końcu. Wszystkie dżinny kochają. Taka była technika naszego kuzynka. Nadakhana...

– A więc tylko o jego wam chodzi? – Czarny ninja coraz bardziej trząsł się ze strachu. Był bezbronny, pomimo tego, że miał przypięte do stroju kilka sztylecików. Ostrza nie działają przecież na bezcielesną formę dżinnów. – Chcecie go pomścić? A może ponownie uwolnić?

– To tylko przy okazji. My chcemy udowodnić coś światu. A ty jesteś nam do tego potrzebny. Zresztą chyba już czas pokazać ci Pudełko.

– Pudełko?

– Tak, Pudełko. Czyli twój obecny świat. Twoje więzienie. Twoją rzeczywistość. 

Taak... Już życzenie dziesiąte i jeszcze bardziej to komplikuję. Ktoś się cieszy? Nikt? Tak, wiem, nie lubicie polsatów i tajemnic. No cóż. Mam nadzieję, że rozdział się podobał, a tymczasem... Do następnego.

~ Wasz Wonsz

13 Życzeń || Bruiseshipping || ZAKOŃCZONE ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz