Rozdział szósty

5.5K 304 83
                                    




Moje życie wróciło do "normalności". Spędzałam czas ze znajomymi, ale tylko tymi najbliższymi. Mówię oczywiście o bliźniakach, Harry'm, Ronie i Hermionie. Nikt nie zauważył we mnie niczego niepokojącego z czego byłam bardzo zadowolona. Mój dzień wyglądał dość normalnie poza jednym wyjątkiem. Nie chodziłam na kolację. Mijały tygodnie, miesiące i zanim się obejrzałam pierwsze zadanie z Turnieju Trójmagicznego było już na wyciągnięcie ręki.

- Opanowałeś już Accio Harry? - zapytałam przyjaciela.

Pierwszym zadaniem z czego dowiedział się Harry od Hagrida było zabranie czegoś smokowi. Harry postanowił użyć swoich umiejętności w lataniu do sprostania temu oto wyzwaniu. Podpowiedział mu to nauczyciel OPCM - profesor Moody, dawny Auror. Potter miał użyć zaklęcia Accio, żeby przywołać miotłę. Razem z Hermioną pomagałyśmy mu je opanować. Ron był w stanie cichej wojny z Potterem, więc musiałyśmy się tym zająć same.

Szliśmy właśnie do Wielkiej Sali na obiad. Nie jadłam nic od paru dni i postanowiłam zjeść cokolwiek, żeby nie umrzeć z głodu.

- Raczej tak. Nie musimy już dzisiaj ćwiczyć - powiedział.

- Meghan! - usłyszałam jak ktoś mnie woła. Razem z Harry'm się odwróciliśmy, a moim oczom ukazał się Cedrik Diggory. Zdziwiłam się. Czego on mógł ode mnie chcieć? - Hej - wydyszał. Widocznie musiał za nami biec.

- Hej?

- Chciałbym z tobą porozmawiać - spojrzał na Harry'ego dając mu znać, że wolałby zrobić to w cztery oczy.

- Zobaczymy się w Wielkiej Sali - powiadomił mnie przyjaciel i odszedł. Odprowadziłam go wzrokiem i zauważyłam wściekłego Freda wlepiającego wzrok w Cedrika.

-Jaką masz do mnie sprawę? - zapytałam odwracając głowę w stronę chłopaka. Starałam się nie myśleć o tym, że rudzielec zabił go już w myślach milion razy.

- Chciałem się zapytać czy nie miałabyś ochoty na mały spacer po błoniach po obiedzie - posłał mi swój śnieżnobiały uśmiech.

- Eeem ja... - zaczęłam się jąkać. - Ja nie wiem, no bo... Ehhh - myślałam teraz o Fredzie i jego nienawiści do chłopaka, który właśnie stał przede mną oraz o tym, że głupio byłoby odmówić, bardzo głupio. -Chętnie - posłałam mu sztuczny uśmiech.

- Widzimy się potem - powiedział i pocałował mnie w policzek. Cedrik odszedł, a ja stałam i myślałam o tym co się zdarzyło. Nie zauważyłam kiedy podszedł do mnie czerwony ze złości bliźniak.

- Dlaczego on cię pocałował w policzek?! - krzyknął mi do ucha Fred.

- Yyy co? - spojrzałam na rozwścieczonego przyjaciela.

- POCAŁOWAŁ CIĘ W POLICZEK!!! DLACZEGO?!?! - wydarł się rudzielec, a ja spojrzałam na niego jak na wariata.

- Fred uspokój się - położyłam mu rękę na ramieniu. - On mnie tylko zaprosił na spacer, a ten "całus" - zrobiłam cudzysłów w powietrzu - nic nie znaczy.

- Zgodziłaś się?! - odezwał się po serii piorunów w moją stronę, a ja przełknęłam głośno ślinę.

- Tak... Zgodziłam się - odparłam i zobaczyłam jak brązowe oczy chłopaka stają się czarne. Weasley nic jednak nie odpowiedział. Odwrócił się napięcie i odszedł w stronę wieży Gryffindoru.

~*~

Fred's pov

Wróciłem wściekły do swojego dormitorium. Strasznie wnerwiał mnie ten cały laluś Diggory. Każda laska się do niego śliniła, a teraz omamił jeszcze Meghan. Moja najlepsza przyjaciółka wpadła w objęcia przesłodzonego potwora, który prędzej czy później ją rzuci, a moje biedactwo będzie cierpieć. Nie zgadzam się na to.

To kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz