Rozdział szesnasty

3.9K 209 18
                                    




Wszyscy zaczęli zajmować swoje miejsca w sali od Obrony Przed Czarną Magią. Usiadłam z Hermioną. Nikt nie wiedział jakie kobieta ma metody, więc każdy siedział cicho czekając na nauczycielkę.

- Skoro wszyscy już usiedli, dzień dobry! - przywitała się kobieta. Dzisiejszego dnia również miała cały różowy strój. Kilka osób powiedziało cicho "dzień dobry", a reszta milczała wpatrując się w Różową Landrynkę. - Ojojoj... coś wam nie wyszło, prawda? Więc bardzo proszę powtórzyć: "Dzień dobry, pani profesor Umbridge." - klasa niechętnie powtórzyła zdanie. - To nie było takie trudne, prawda? A teraz chować różdżki i wyjąć pióra - rozkazała. Wymieniłam spojrzenia z przyjaciółmi i następnie popatrzyłam na kobietę jak na idiotkę. Niechętnie wyjęłam pióro i schowałam różdżkę do mojego kozaka. Miałam zwyczaj nosić różdżkę w bucie, kozaku... Jak kto woli. Umbridge stuknęła różdżką w tablice. Pojawił się głupi tekst, który mieliśmy przepisać. Niechętnie zaczęłam skrobać piórem po pergaminie.

- Nie podoba mi się to - szepnęłam do Hermiony.

- Kiedy już przepisaliście - machnęła różdżką, a z tablicy zniknął tekst. - proszę przeczytać temat z podręcznika na stronie piątej - otworzyłam podręcznik i zaczęłam powoli czytać. Zaraz jednak przestałam, bo to co było tam napisane równało się z wykładami profesora Binnsa. Odwróciłam wzrok w stronę Hermiony. Nie miała otworzonego podręcznika. Siedziała z ręką w górze mordując nauczycielkę wzrokiem.

- Miona zacznij czytać, bo będzie drama - szturchnęłam ja w bok. Brunetka nie zwróciła uwagi na mój komentarz i siedziała dalej w tej samej pozycji. Wymieniłam zdziwione spojrzenie z Harry'm, który również przyglądał się dziewczynie. Teraz już praktycznie wszyscy patrzyli się na Hermionę. Umbridge nie mogła dalej ignorować jej zachowania, więc przemówiła:

- Czy chcesz zapytać o coś dotyczącego rozdziału, moja droga? -odezwała się kobieta swoim przesłodzonym głosem.

- To nie dotyczy rozdziału - odparła Hermiona.

- Teraz czytamy - oznajmiła nauczycielka ukazując swój sztuczny uśmiech. - Innymi pytaniami możemy się zająć pod koniec lekcji.

- Mam pytanie dotyczące celów programu nauczania - oświadczyła moja przyjaciółka.

- Nazywasz się..?

- Hermiona Grenger - uśmiechnęła się sztucznie dziewczyna naśladując Umbridge.

- Myślę, że zasady są jasne. Trzeba je tylko dokładnie przeczytać Panno Grenger.

- Nie są. Nie ma tam nic o użyciu zaklęć obronnych - odbiła piłeczkę Hermiona.

- O używaniu zaklęć obronnych? Nie wyobrażam sobie, żeby uczniowie używali ich w mojej klasie. Kto miałby Cię tu zaatakować? - zapytała.

- To nie będziemy używać czarów? - wypalił Ron bez zastanowienia.

- Uczniowie podnoszą rękę kiedy chcą coś powiedzieć  na mojej lekcji panie...

- Weasley - chłopak i podniósł rękę.

- Czy Panna Grnnger chce zapytać o coś innego? - spojrzała na Hermionę, która ponownie miała podniesioną rękę w górze.

- Czy nauczanie Obrony Przed Czarna Magią nie ma na celu nauczyć opanowania zaklęć obronnych?

- Nie jesteś ministrem od spraw nauczania, więc nie masz odpowiednich kwalifikacji, by decydować czego powinniście się uczyć na tych zajęciach - odparła Umbridge obdarzając Hermionę najgorszym uśmiechem jaki do tej pory widziałam.

To kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz