7 marca,Piątek,6:02
Z perspektywy Alana
Rany!Za kilka minut będę odwoził Darię na lotnisko.Nie może to do mnie dotrzeć,że na tak długo wyjeżdża.Nie przyjedzie nawet na wakacje do Polski,bo tam uwundują im wypoczynek.
Nie wytrzymam bez niej.
Wogule przez ten tydzień było jakoś dziwnie między nami.Ostatnie dni powinniśmy spędzić radośnie,mile a tak nie było.Jedynie była taka powaga.
Będę musiał znaleźć sobie przez cały czas jakieś zajęcie,bo zwariuje myśląc o niej.
Boję się bardzo,że ona tam kogoś pozna i mnie zostawi.Nie mógłbym znaleźć sobie innej bo to Daria jest kobietą mojego życia.To z nią chce mieć dzieci,dom,który będzie budowany,chce być z nią do końca życia.
Wiem,że to dla jej dobra i że to pomoże jej do napisania perfekcyjnie matury,ale nie wiem czy wytrzymam.Przez całą drogę na lotnisko nie rozmawialiśmy.
Kiedy wysiadła i pomogłem jej wziąć walizki,odwróciła się do mnie.
- Kocham cię Alan i nic tego nie zmieni - pocałowała mnie - do zobaczenia - wzięła walizki,pomachała mi i poszła w kierunku swojej grupy.
A ja,tak stałem i patrzyłem jak odchodzi.
Spłynęła mi łza.Po odwiezieniu Darii na lotnisko od razu pojechałem do Krakowa na budowę.
Moje dni po wyjeździe Darii wyglądały tak:
- praca
-dom
-budowa
- rozmowa przez telefon albo Skype z Darią
- spanieI tak dzień w dzień było.
Jeżdżąc na budowę wychodziłem wcześniej z pracy.
Dojeżdżałem na budowę o 15 a o 22 wracałem i do północy coś zrobiłem w domu i oczywiście rozmawiałem z Darią.
Widziałem po niej,że podobają się jej te praktyki.Równiez,gdy opowiadała co tam się dzieje widziałem po niej fascynację.
Codziennie się modliłem,żeby te dni jak najszybciej minęły i żeby Daria szybko do mnie wróciła,ale i też o to,żeby nikogo tam nie poznała.
Do lipca,miesiące bardzo się dłużyły.Nie mogłem wytrzymać.
Poza tym,w firmie było coraz gorzej.Jeden pracownik dobijał każdego.Podobno bardzo się wzbogacił,bo wygrał w totka i zrobił się z niego wielki cwaniak.
Od dłuższego czasu myślałem żeby zrezygnować z tej pracy.I tak zrobiłem.
Nie każdego miesiąca odbierałem wypłate i tak gdy odeszłem miałem przy sobie 950 tys.
Oczywiście jeszcze wcześniej odłożyłem 400tys. na rozbudowę i wyposażenie domu.
Ponad 900 tys.powinno nam narazie wystarczyć na życie.Szukam jakiejś pracy.
Przez cały lipiec pomagałem przy budowie domu,w sumie to podobała mi się ta praca.Wszystko robiłem starannie,a gdy czegoś nie wiedziałem to po prostu pytałem się któregoś robotnika co i jak.
Szef całej tej firmy budowlanej bardzo mnie chwalił i powiedział,że mógłbym się im przydać i że zarobki też będą pozytywne.Zgodziłem się przystąpić do ich firmy.
Oczywiście na bieżąco informowałem Darię o wszystkim.
Nasz dom był ukończony w listopadzie.
Wszystkie moje rzeczy i rzeczy Darii,które były w starym domu przeniosłem.
Teraz czekałem,az Daria wróci.