8:24
Kiedy się obudziłam nie było przy mnie Alana.Założyłam jego koszulę i zeszłam na dół.
Alan był w kuchni i robił jajecznicę.
- Ooo,moja cudowna żona wstała - powiedział kiedy mnie zobaczył - jak się czujesz? - podszedł i ucałował mnie w usta.
- Poza tym,że tyłek mnie boli to całkiem dobrze - zaśmiałam się.
- No..przepraszam,ale musiałem się postarać - spojrzał na mnie czule - a teraz zapraszam cię na śniadanie misiu - pocałował mnie znowu w usta.
Usiedliśmy w jadalni przy stole i zaczęliśmy jeść jajecznicę.
- Tak wogule,to ty masz na sobie bieliznę,bo tak się tobie przyglądam i nie wiem co myśleć... - zapytał.
- Nie,jestem tylko w twojej koszuli - odparłam.
- Z samego rana chcesz się już starać o dziecko - odłożył widelec i oparł się o krzesło.
- Ale,że...tu? - zdziwiłam się.
- Czemu nie - uśmiechnął się.
- Nie,Alan...nie będę tego robić w kuchni,a poza tym po wczorajszej nocy mam narazie dość - oznajmiłam poważnie.
- Za bardzo cię wymęczyłem?
- Tak.
- Mam nadzieję,że moje starania nie pójdą na marne - wrócił do jajecznicy.
- Idziesz dzisiaj do pracy? - zapytałam.
- Nie,wziąłem sobie wolne.A ty?
- Też,dopiero jutro pójdę - odparłam.
- To musimy ten dzień aktywnie spędzić - uśmiechnął się.
- Jaki masz pomysł?
- Ostatnio znajomy z pracy powiedział mi o fajnym zalewie.Czysta woda,dookoła bary,kawiarnie itd.,a poza tym można wynająć domek letniskowy.Może się tam wybierzemy,popływamy? - zaproponował.
- Gdzie to jest?
- Za Krakowem,jakieś 40-45 km od nas?Co ty na to?Pogoda jest ładna.
- Ok.Poszłam się przebrać.Pod ubraniem miałam czerwony kostium kąpielowy.
Wzięliśmy potrzebne rzeczy i włożyliśmy je do dużej czarnej torby podróżnej.Pojechaliśmy.
Rzeczywiście,gdy dojechaliśmy ujrzeliśmy cudowne miejsce.
Wzięliśmy torbę i skierowaliśmy się wolne miejsce przy wodzie.
Spacerowaliśmy po wyznaczonej drodze trzymając się za ręce i rozglądając się.
Znaleźliśmy ustronne miejsce i zdjęliśmy ubrania.
- Cudownie wyglądasz kochanie - powiedział Alan zdejmując spodenki.
- Dziękuję - odparłam.
- Idziemy rybeczko - Alan wziął mnie na ręce i wrzucił do wody.
- Jesteś wariatem! - wykrzyknełam kiedy wypłynełam i przytuliłam się do Alana - nie umiem perfekcyjnie pływać.
- To cię nauczę.
I rzeczywiście tak było,Alan doskonale nauczył mnie pływać.14:32
Wypłynęliśmy z wody i rozłożyliśmy ręczniki,na których się położyliśmy.
- Przy okazji może się trochę opalimy - powiedziałam.
- Początek czerwca,słońce coraz bardziej będzie świecić i będzie gorąco - dodał.Leżeliśmy,aż nagle poczuliśmy na naszym ciele krople deszczu.
Momentalnie zaczęło gwałtownie padać.Szybko się ubraliśmy,zabraliśmy rzeczy i pobiegliśmy do samochodu,ale i tak byliśmy kompletnie przemoczeni.
Kiedy wsiadłam do samochodu bardzo się trzęsłam.
- Misiu, proszę - Alan sięgnął na tylnie siedzenia i podał mi swoją granatową bluzę.
- Dziękuję - ucałowałam go w policzek.
- Dzień całkiem udany,co nie?
- Tak,co to za dzień bez takich przygód jak nagły deszcz - wpatrywaliśmy w spadające krople.
- Dobra,wracajmy do domu - odpalił silnik - będę powoli jechał.9 czerwca,Sobota
Siedzieliśmy oboje z Alanem w salonie oglądając telewizję.
Od samego rana dziwnie się czułam,ciągle bolał mnie brzuch.
W pewnym momencie zachciało mi się wymiotować.Wyrwałam się z objęć Alana i pobiegłam do łazienki.
Po chwili usłyszałam zza drzwi.
- Co się dzieje Daria? - wyszłam z łazienki.
- Chyba zjadłam coś nieświeżego,od rana boli mnie brzuch - odparłam.
- Ale co niby przez ten tydzień jadłaś?Przecież,jemy zdrowo.Fast-foodów praktycznie nie jemy,to czym mogłaś się zatruć?
- Nie wiem sama - wyszłam z łazienki.
- Ejj...a może... - zaczął.
- Co?
- Może...jesteś w ciąży.
- Nie...no...
- Wymiotujesz i boli cię brzuch,tak?To raczej są objawy ciąży.
Nic nie odpowiedziałam.
- Zaraz przyjadę,a ty idź się połóż - wziął kluczyki i gdzieś pojechał.
Zrobiłam tak jak mi kazał,położyłam się na kanapie w salonie.Po kilkunastu minutach Alan wrócił.
- Masz,sprawdź - podał mi test ciążowy.
Poszłam do łazienki i zrobiłam go.
Wskazywał dwie kreski.
Stałam w tej łazience i patrzyłam się na ten test.Nie mogłam uwierzyć,jestem w ciąży.
Wyszłam z tej łazienki jakbym zobaczyła ducha.
- I co? - zapytał Alan a ja pokazałam mu test - czyli jednak - uśmiechnął się szeroko a potem spojrzał na mnie - dlaczego się nie cieszysz?
Nic nie odpowiedziałam,tylko pobiegłam płacząc do sypialni.
Alan od razu przybiegł za mną.
- Daria,kochanie co się dzieje? - usiadł przy mnie na łóżku - czemu płaczesz,przez to,że jesteś w ciąży?Nie chcesz?
- Nie o to chodzi Alan - spojrzałam na niego ocierając łzy - ja po prostu nie mogę uwierzyć,boję się.
- Czego się boisz?
- Wszystkiego,wszystkiego co mnie czeka...wizyty u ginekologa,tego,że będę musiała o siebie bardziej dbać,pilnować żeby dziecku nic się nie stało,porodu...boję się tego - wymamrotałam.
- Wiesz, że nie jesteś z tym sama...to jest też moje dziecko..i będę się bał razem z tobą,ale i bardzo cieszył,że zostaniemy rodzicami.Daria,damy radę...daliśmy radę z tyloma rzeczami...przypomnij sobie początku naszej znajomości - dotknął mojego ramienia - w poniedziałek pójdę z tobą do ginekologa i się nie przejmuj,damy radę - przytulił mnie i ucałował w czoło.
- Kocham cię Alan - oznajmiłam.