12 To coś

1.5K 153 5
                                    

Dojeżdżamy do miejsca, gdzie stoi jego samochód. Sięga po coś do bagażnika i siada na masce.

– Czy możesz proszę mi to opatrzyć?

Ręce mi się trzęsą. Właściwie to cała się trzęsę i chce mi się płakać. Nie jestem pewna, co powinnam zrobić, a raczej, jak powinnam to zrobić.

– Abbie – mówi spokojnie – Sam sobie nie poradzę.

– Ja nie chciałam...

– Ciiii – wyciąga do mnie ręce, nie przejmując się tym, że są od krwi – Zobacz, to tylko mała rysa, może będzie blizna, ale nie wiem, nie czuje – głaszcze moje biodra – Możesz to opatrzyć?

Pociągam nosem, jak mała dziewczynka, którą tak naprawdę jestem i wyjmuje wodę utlenioną i coś suchego.

– Powinieneś pojechać do szpitala.

– Dasz sobie radę, prawda?

Gdy dotykam go płatkiem z wodą utlenioną, syczy i mocniej ściska moje biodra. Nie chcę zrobić mu krzywdy, ale na to już chyba za późno. Jest dużo krwi, ale przede wszystkim jest ogromny guz na cały policzek. Omywam to jeszcze kilkukrotnie i przyglądam się spuchnięciu.

– Powiedz, że nie wybiłam ci zębów.

Otwiera usta i pokazuje mi śnieżnobiały uśmiech.

– Mogłaś powiedzieć, że nie chcesz grać w golfa – przyciąga mnie pomiędzy swoje nogi.

– Przysięgam, że nie zrobiłam tego celowo – kładę dłonie na jego udach, pewnie pobrudzę go jego krwią, ale on też mi to zrobił.

– Nie sądzę, że byś potrafiła.

To mnie rozbawia.

– Nie jestem taka beznadziejna! Daj mi jeszcze raz spróbować!

– Lepiej będę trzymał cię z dala od kija.

– To wszystko, czego kiedykolwiek od ciebie chciałam – dotykam jego spuchniętego policzka.

– Zdecydowanie zasługuje za to, co mi zrobiłaś pocałunek – No i proszę wrócił pan pewny siebie.

– Może specjalnie się napatoczyłeś, co?

– Nie czytam ci w myślach, Abbie – opiera głowę o mój brzuch – Trochę boli, chcesz sprawić, że przestanie?

– Jesteś okropnym zbokiem – przeczesuję jego włosy.

– Mmm, rób tak więcej – może powinniśmy pojechać do tego szpitala.

– Jesteś też dziwakiem.

– A ty znasz bardzo dużo słów, bogaczko – przyciąga mnie jeszcze bliżej – Całuj.

– Maruda.

– Tchórz.

– Nie jestem tchórzem – warczę.

– Uciekanie z domu to raczej wyraz tchórzostwa.

– Powinieneś rzucać komplementami skoro chcesz, żebym cię całowała – komentuję.

– Już nie chcę, żebyś mnie całowała.

– Rozkapryszony bachor.

– Nie przekonałem cię? Gdy ja mówię 'nie', ty mówisz 'tak'. To nie tak działa?

– Ups?

Unosi głowę z mojego brzucha.

– Myślę, że jeszcze nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo chcesz mnie pocałować – co raz lepiej.

– A ty nie zdajesz sobie sprawy, jaki pocałunek powinien być wyjątkowy.

– Myślisz, że mógłbym cię pocałować?

– Jesteś taki okropny w tym – teraz zabrzmiało to dziwnie.

– Zazwyczaj mi za to płacą, dla ciebie zrobię to za darmo.

– Wow, to faktycznie mnie przekonało, Luke! – nie wiem, czy jestem rozbawiona czy może rozczarowana.

– Dużego mam tego siniaka?

– Bardzo dużego – i naprawdę tak jest – Możliwe, że nawet masz bliznę – co jest kolejną prawdą.

– Kurwa.

Dotykam tego miejsca palcami.

– Cóż, będziesz o tym opowiadał swoim kochanką.

– Powiem, że mąż jednej mnie złapał i, że muszą płacić więcej. Niezła wymówka, dzięki – chyba się uśmiecha.

– Do usług.

– Jesteś głodna? – pyta – Myślę, że mam dosyć golfa, ale chętnie bym coś zjadł. Ty stawiasz. Skoro nie chcesz całować, karmisz.

– Och, ale wymagania – czochram tamu staruchowi włosy, dziwne, że jeszcze tyle ich ma – Wybierz miejsce.

– Nawet ten najdroższy hotel na klifie?

– Jesteś taki łasy na pieniądze?

– Jeszcze się o tym nie przekonałaś? – nie wiem, czy żartuje – Znam jedno fajne miejsce.

– Możesz ich tu tak zostawić?

– Pole golfowe nie ucieknie – to nie jest odpowiedź na moje pytanie – Jedziemy?

– Ale nie stosujesz zasady oko za oko, ząb za ząb?

– Nie rozbiję ci tej ślicznej główki, Abbie – całuje mnie w dłoń.

Trochę zaskakuje mnie tym delikatnym gestem.

– Mam w samochodzie wodę, umyjmy te krwiste ręce – No tak, krew, o to w tym chodziło.

Zachował spokój, ja odzyskałam go także. Cóż, szalony dzień.

Make me feel {Luke Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz