15 A gdyby..

1.5K 157 10
                                    

– Wiecznie przed tobą uciekam! – piszczę biegnąc przed siebie.

– Wiecznie muszę cię gonić! – brzmi bardziej na roześmianego niż złego.

– Nieprawda! Wiecznie chcesz, żebym uciekała! Aaaaa! – biegnę przed siebie wymachując rękami – To była tylko kiełbasa! A ty masz obsesje na punkcie kiełbasy! W szczególności swojej kiełbasy! Aaaa! Myślisz, że Sara ma na nią ochotę? – ups, ja naprawdę powiedziałam to na głos.

– Więc to o to chodzi? – krzyczy – O Sarę? – wybucha śmiechem – Ktoś tu jest zazdrosny.

– Nieprawda! – zatrzymuję się, żeby obrócić się do niego przodem, żeby widział moją wkurzoną twarz. Chociaż jest ciemno, więc to może nie był dobry pomysł.

– Jesteś zazdrosna! O cholera! Ty naprawdę jesteś zazdrosna!

– Ty jesteś jakiś nienormalny! – zamiast się oddalać, przysuwam się do niego – Zazdrosna? Nie!

– Sara ma się pobawić moją kiełbaską? – wybucha śmiechem – A może ty chcesz?

– Powinnam ci całą paczką kiełbasy uderzyć w ten pusty łeb!

– Wariatka!

– Podrywacz!

– Czujesz się poderwana? A może właśnie niepoderwana?

– Ugh! – warczę na niego.

– Abbie chce, żebym ją poderwał.. Abbie chce.. – zasłaniam mu usta ręką.

– Ile ty masz? Dwadzieścia pięć? Czy pięć?

– Abbie, chce...

– Zamknij się już! – piszczę.

– Nie do póki nie przyznasz...

– To ty przyznaj, że mnie szukałeś..

– I znowu się zaczyna – niekończące się koło. Znajomość z nim jest trochę jak jeżdżenie po rondzie w kółko i nigdy nie zjeżdżanie w żaden zjazd.

– Sara to twój typ, co?

– Ona jest dla mnie, jak siostra, Abbie!

– Och, to by było nieco dziwne, nie sądzisz?

– Nie wiesz, kiedy się zamknąć, co?

– Może ktoś musi pomóc mi się zamknąć, co? – sama otwieram usta ze zdziwienia. To taki głupi tekst, to takie.. cholera, nie wierzę.

Przyciąga mnie do siebie.

Jego dłonie na moich biodrach.. chyba cały czas przyzwyczajam się, że ktoś mnie dotyka.

– Nie mogę, Abbie – mówi tak po prostu – Nie mogę tego zrobić – opiera czoło o czubek mojej głowy – Nie mogę przywłaszczyć sobie twoich ust, Abbie, jeśli moje nie mogą należeć tylko do jednej osoby.

Jednej osoby.

Nie do mojej osoby.

– A kto powiedział, że tego chcę?

– Nigdy nie dasz za wygraną, co?

– Jesteś taki dziwny – próbuję być pewna siebie.

– Jak bardzo? Tak bardzo jak ty?

– Nigdy nie dasz za wygraną, co? – przedrzeźniam go.

– Paskuda – pstryka mnie w nos.

– Zbok – pstrykam go w nos.

– Zjemy kiełbaskę?

– Jesteś fanem kiełbasek? – to naprawdę nigdy się nie kończy.

– Po prostu posadzisz swój tyłek na piasku, a ja usiądę za tobą i nakarmię cię najlepszą kiełbaską, jaką kiedykolwiek jadłaś.

– Nie, to ty posadzisz swój tyłek..

– Naprawdę, nigdy z tobą nie wygram? Tak się do niczego nie dojdzie!

– Słuchasz poleceń ludzi tylko, gdy ci płacą?

– Wiesz, tak to działa, potem uwalnia się moja buntownicza natura, gdy nie muszę już słuchać innych.

– Żadna kobieta z tobą nie wytrzyma. One chcą rządzić.

– Widzę właśnie – czochra mi włosy – Mną się nie da rządzić, nie gdy mi się nie płaci.

– Jesteś paskudny.

– A ty to lubisz – No nie wiem, mam poważne wątpliwości.

Wracamy do jego przyjaciół. Wszyscy przyglądają nam się uważnie. Pewnie zastanawiają się czy mu powiedziałam. On nic przede mną nie ukrywa, zupełnie nic. Też nie powinnam.

– Siadaj na tym cholernym pniu, Abbie – nie wiem, dlaczego to robię. Chociaż właściwie to jest to czego chciałam. On siada pode mną.

– Dobrze, proszę pana – chyba tam pode mną warczy. Jest taki wkurzający. Kładę mu nogi na barkach, aż w końcu zwisają z jego klatki piersiowej.

– Chyba już nas nie zaskoczysz – zawsze widzą mnie uciekającą przed nim, a potem wracam z uśmiechem.

Ktoś z nich podaje mi kij z kiełbaską, a nawet z dwiema.

– Mocno czy słabo wysmażona, proszę pana?

– Może usmażę twoją stopę? – kretyn gryzie mnie w łydkę.

– A jak wtedy będę uciekać przed tobą?

– Właśnie o to chodzi – opiera się wygodnie o mnie. Jego przyjaciele nam się przyglądają. Sama nie rozumiem, co tu się dzieje.

Muszę mu powiedzieć.

Make me feel {Luke Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz