25 Niczym koszmar

1.4K 139 10
                                    

Budzi mnie podmuch zimnego wiatru, to dosyć niespotykany sposób na pobudkę. Na dodatek zdecydowanie nie śpię na swoim łóżku, a na czyjś kolanach.

– Dzień dobry, złotko – Luke uśmiecha się do mnie, trzymając w dłoni papierosa.

– Hej – nigdy nie obudziłam się przy żadnym chłopaku, a tym bardziej mężczyźnie, na dodatek na plaży.

To doświadczenie.

Bardzo przyjemne.

– Jak ci się na mnie spało?

– Jesteś okropnie niewygodną poduszką – droczę się z nim, wciągając ręce w jego kurtkę – Kto wymyśli, żeby spać na plaży?

– Ty, po tym jak wypiłaś pół wódki Ashtona.

– To ty ją we mnie wlewałeś.

– Nieprawda, to ty wyrwałaś mi ją z ręki – pstryka mnie w nos – Musiałem cię powstrzymywać przed przeskakiwaniem przez duży ogień.

– Nieprawda – robię nadąsaną minę.

– Oj prawda. Nie powinienem dawać ci tyle alkoholu. W końcu jesteś tylko siedemnastoletnią dziewczynką...

– Chcę być tylko dziewczynkę, chcę, żeby to, do czego zamierza mnie zmusić moja rodzina, było tak obrzydliwe, jak jest w mojej głowie.

– To zdecydowanie jest tak obrzydliwe, Abbie.

– Nie będę się kłócić – uśmiecha się, to wywołuje mój uśmiech – Nie chcę tam wracać.

Jego telefon dzwoni, to oczywiste kto. Oczywiste po co. To jego praca, to jego życie. Odsuwam się od niego. Jesteśmy tylko przyjaciółmi, on na dodatek jest cholernie dużo starszy.

– Za pół godziny, szybciej nie zdążę.

Podnoszę się z piasku, mocząc ponownie stopy w wodzie. Rozłącza się.

– Odprowadzę cię do domu. Dam ci mój numer, powinniśmy być w kontakcie. Pamiętasz ten dom, gdzie się przebierałaś? Będę tam, gdyby...

– Musisz iść? – to takie głupie pytanie.

– To moja praca – to okropna praca, ale nie mówię tego na głos – Wiesz robię coś ważnego.. daję przyjemność, robię to, czego nie mogą dostać gdzieś indziej, uszczęśliwiam je i swojego cholernego penisa. Mój penis..

Chcę krzyczeć, żeby uszczęśliwił mnie, ale czy to nie byłoby samolubne?

– Gdyby w domu zdarzyło się coś niepokojącego, gdyby on tam jeszcze był... zadzwoń, dobrze?

To wszystko, co może dla mnie zrobić, ale to więcej niż ktokolwiek inny zaoferował.

– Dobrze.

Luke zostawia mnie przed domem, wcześniej daje mi pocieszającego całusa w czoło.

Muszę sobie z tym poradzić.

Luke chyba nie wierzy, że moi rodzice są źli, wierzy, że mnie ochronią, ale gdy tylko wchodzę do domu, przed moimi oczami stoi cała trójka.

Mama

Tata

Julian

– Kim jest twój przyjaciel i dlaczego pobił Juliana? Musimy wnieść oskarżenie. To z nim byłaś całą noc?

Brzydzę się nimi wszystkimi.

Nienawidzę ich.

– Julian chciał mnie pieprzyć! – on się uśmiecha – Szarpał mnie i niemal uderzył!

– Ach te dzieciaki z bujną fantazją..

– Skoro jestem takim dzieciakiem to dlaczego chcesz, żebym została twoją żoną!!? – wrzeszczę.

– Abbie, szacunek!

– A gdzie on ma go do mnie?! Mówi i robi obrzydliwe rzeczy, tato! – wrzeszczę – Wy też robicie obrzydliwe rzeczy! Może machałeś fiutem w kierunku mamy, gdy ta była nastolatką? A może też miałeś ochotę na seks bez jej zgody?

Mój własny ojciec podnosi na mnie rękę.

Policzkuje mnie i to z nie małym echem.

– Ty sukinsynu! – to jest cała prawda, którą myślę o moim ojcu. Rzucam się na niego, żeby mu oddać, ale Julian mnie odciąga i szarpie za moją, a raczej Luke'a kurtkę.

– To jego?! To tego śmiecia? – jestem mała, próbuję mu się wyrwać, ale to o wiele trudniejsze, niż ktokolwiek by przypuszczał.

– Przestańcie! – chcę, żeby mnie puścił, ale on nie zamierza tego zrobić. Unosi mnie ponad ziemie, próbuje ze mnie zerwać kurtkę. Wierzgam nogami, próbując uciec, ojciec patrzy na mnie i zbliża się ponownie. Jego dłoń znowu spotyka mon policzek.

– Przestańcie! – krzyczy... moja matka. Moja cholerna mama, która nigdy się za mną nie wstawiła – Zostaw ją w spokoju, Julian!

Mój ojciec obraca się do niej, Julian także jest zaskoczony. Wykorzystuje jego zdezorientowanie do wbicia mu łokcia w brzuch. Udaje mi się mu wyrwać, matka uderza ojca czymś, co ma pod ręką.

– Abbie, nigdy tu nie wracaj! – krzyczy moja mama, jakby uwierzyła w każde moje słowo.

Nie zastanawiam się dwa razy, otwieram drzwi i uciekam ile sił w nogach.

Muszę dotrzeć tylko do domu utrzymanki Luke'a, tylko tam.. gdy biegnę przed siebie, dostrzegam kogoś biegnącego w moim kierunku.

To Luke.

Biegnie jeszcze szybciej ode mnie, ja także nie zwalniam.

Wpadam w jego ramiona.

– Co mi odbiło, żeby ciebie tam zostawić? Kurwa! Czułem, że to się źle skończy.. Abbie, jak mogłem...

– Musimy uciekać, proszę, Luke... – boję się, tak strasznie się boję. Nigdy nie widziałam takiego ojca, ani takiej matki. Cała się trzęsę...

– Musimy dobiec do mojego samochodu, potem pojedziemy po moich przyjaciół...wyjeżdżamy stąd.

– A co z twoją pracą?

– Pieprzę Hamptons, nie zostaniesz tutaj. Kto cię uderzył? Będziesz miała siniaka...

Krzyczę za nami krzyk...

Oboje nie zastanawiamy się dwa razy, po prostu biegniemy.

– Za ile masz osiemnaste urodziny?

– Pięć dni – dyszę.

– Gówno ci potem zrobią. Pięć dni, damy radę.

Ale co potem?

Make me feel {Luke Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz