Ruszyłaś do biura...
Wchodziłaś już po schodach na górę, zmierzałaś do miejsca gdzie miałaś spotkać się z Sasorim. Pomijając to że przygotowałaś się już na nie mały opieprz ze strony niecierpliwego partnera szło ci całkiem dobrze bo nikt cię nie zauważył... No może pomijając tamtego dzieciaka, który cię zatrzymał bo pomylił cię z jego matką ale przecież nic nie powie, nie?
- Spóźniłaś się- usłyszałaś za sobą głos chłopaka na co odskoczyłaś.
- Przepraszam, przepraszam- uśniechnęłaś się przepraszająco- Nastąpiły małe komplikacje...
Czerwonowłosy westchnął i ruszył w stronę drzwi do gabinetu kage.
- Jak się tam dostaniemy? - zapytałaś zdezorientowana wiedząc że kage jest w środku.
- Będziesz udawać jakąś przybłęde, wyprowadzisz kage z gabinetu a ja w tym czasie zabiorę to po co przyszliśmy, spotkamy się przy wyjściu- stwierdził.
- Chyba żartujesz- zmrużyłaś groźnie oczy na co czerwono włosy popatrzał się na ciebie zdziwiony- Jestem najdrożej wycenioną głową w księdze bingo,napewno mnie rozpozna.
To prawda, od czasu gdy opuściłaś kryjówkę pana Orochimaru nagle magicznie zyskałaś fejm na cały kraj. Twój partner nie był uszczęśliwiony tym faktem, ty to wiedziałaś. Jego mina mówiła za siebie, założyłaś ręce na piersi i czekałaś na jego reakcje chłopaka, która niestety nie nastała.
- W takim razie to ty zgrywasz przybłęde - westchnęłaś uśmiechając się pod nosem na tyle by tego nie zauważył co niestety ci się nie udało.
Sasori spiorunował cię wzrokiem i zdjął płaszcz Akatsuki, który spakował do plecaka. Wzięłaś od niego bagaż żeby nie wzbudzał podejrzeń po czym się schowałaś.
*Sasori pov*
Wziąłem głęboki oddech i zapukałem, do środka wpuściło mnie ciche 'wejść'. Otworzyłem drzwi i weszłem do środka. Jakiś młody facet siedział przy biórku robiąc coś przy papierkach, uniósł na mnie wzrok i obdarował mnie swoim fałszywym uśmiechem, widać było że jest przemęczony.
- Dzień dobry, przyszedłem szukać u was schronienia- powiedziałem gdyby nigdy nic, nie miałem pojęcia co miałem mówić bo nigdy nie byłem w takiej sytuacji ale to chyba oczywiste że nie chciałem się przyznać o tym przed [Imię], duma mi na to nie pozwalała.
- Dzień dobry, najpierw mi powiedz skąd jesteś? - uniósł brwi zdziwiony.
Po jego reakcji mogłem wywnioskować że nie szło mi to za dobrze.
- Przychodzę z [UŻYJCIE WYOBRAŹNI], podróżuję już od kilku dni i nie mam gdzie się podziać, mogę przyżec że potrzebuję tylko snu i nazajutrz wyruszę w dalszą drogę- uniosłem ręke tam gdzie powinno być serce.
Ale się brudno czułem przysięgając coś, boże...
Kage uśmiechnął się na te słowa i wstał od biórka, machnął do mnie ręką żebym szedł za nim, tak też zrobiłem. Gdy wyszliśmy na korytarz rozejrzałem się za [Imię], nie było po niej śladu. To dobrze, on też nie powinien jej zauważyć.
Widzimy się przy wyjściu [Imię]...
