Obudziłaś dość wcześnie, ponieważ o 5 nad ranem. Wolnym krokiem ruszyłaś do łazienki by się ubrać i wogóle. Postanowiłaś jeszcze nie wychodzić z pokoju bo bałaś się że kogoś obudzisz a byłaś bardzo miłą osobą (bynajmniej na potrzeby tego opowiadania), więc postanowiłaś poczytać książke.
Gdy usłyszałaś już krzyki z dołu uznałaś że to odpowiedni moment by zejść, więc i tak zrobiłaś. Naszykowałaś sobie śniadanie i usiadłaś w kuchni przy stole. Gdy już zjadłaś to co sobie przygotowałaś i już miałaś wstawać by odnieść talerz/miske coś uderzyło cię w tył głowy.
Westchnęłaś głośno próbując się uspokoić lecz za tobą rozległ się cichy chichot, który doprowadził cię do szału, nie będe opisywać co tam robiłaś gdy się zdenerwowałaś, ponieważ zajęłoby mi to cały rozdział powiem tylko tyle:
- TOBI IDIOTO UWAŻAJ CO ROBISZ TY NIEDOJEBANY CHŁOPCZE Z AUTYZMEM!- krzyczałaś jednocześnie trzymając mężczyzne za kołnierz płaszcza.
On bezradny tylko wymachiwał nogami i rękami i wszystkim co miał w powietrzu.
- Tobi przeprasza! Tobi to dobry chłopiec! - krzyczał.
Po chwili wyrzywania się na przestarszonym mężczyźnie zoorientowałaś się że przestraszyłaś wszystkich członków organizacji, którzy siedzieli za dużą kanapą i wyglądali zza niej. Wyraźnie nie byli zachwyceni twoją drugą agresywną stroną, którą dzisiaj zaprezentowałaś. Zamrugałaś kilkukrotnie, odetchnęłaś i wypuściałaś przestraszonego Tobi'ego.
- Przepraszam za zamieszanie- powiedziałaś nerwowo pocierając kark.
Zza kanapy wyłonił się Hidan, z łobuzerskim uśmiechem.
- Nie wiedziałem że jesteś taka ostra- powiedział opierając ręke o biodro.
Spiorunowałaś go wzrokiem i postanowiłaś pójść do pokoju, oczywiście idąc do niego nie obeszło się bez szturchnięcia go na co uśmiech mu się poszerzył.
-Pracuję z idiotami... - wyszeptałaś już gdy go ominęłaś.
Weszłaś do pokoju i od razu zakryłaś głowę poduszką, czułaś się skompromitowana. Nagle do pokoju ktoś zapukał.
- Nie wchodzić - warknęłaś przez poduszkę.
Lecz ktoś kto do ciebie pukał nie wysłuchał twojego rozkazu i mimo to wszedł. W rogu drzwi stał roztrzęsiony Tobi.
- Tobi-chan chce coś powiedzieć [Imie]-chan- powiedział bawiąc się palcami.
Zdenerwowana miałaś już wrzeszczeć ale tak jak mówiłam na początku jesteś miłą i spokojną kunoichi i tylko machnęłaś ręką na gest żeby podszedł. Ten podbiegł do ciebie i cię przytulił.
- Tobi-chan tak bardzo przeprasza! Tobi-chan nie chciał nic zrobić [Imie]-chan! - mówił zapłakany.
Ty tylko pogłaskałaś po plecach i cicho westchnęłaś.
- Nic się nie stało Tobi, to był tylko wypadek...- uspokajałaś go- Chyba...
Mężczyzna wstał i ruszył do wyjścia żwawym krokiem.
- Hej Tobi...- zawołałaś jeszcze przed wyjściem, mrużąc oczy w podejrzany sposób.
Obrócił się tylko i czekał aż coś powiesz, po skroni spłuwała mu kropelka potu.
- Kto ci kazał mnie przeprosić? - zapytałaś krzyżując ręce przed sobą.
On nagle zaczął gestykulować rękami na wszystkie strony i coś gadać bez sensu o cukierkach. Podeszłaś do niego i złapałaś go za ramiona, po czym spojrzałaś mu prosto w oczy, które miał zakryte maską.
- Sasori-danna...- powiedział opuszczając głowę.
