Od przeszło tygodnia, od kiedy na światło dziennie wyszedł fakt, że najmłodszy z braci Bleckthorn żył i był przetrzymywany w piwnicy, podwojone straże. Teren w okół domu był non stop patrolowany, dzień i w nocy. Co dwie godziny zmieniała się straż, a pozostali ćwiczyli. Kobiety, a zwłaszcza dzieci były bardzo dobrze pilnowane. Zazwyczaj przebywali blisko treningów, gdyż nikt nie wiedziała, kiedy Chris miał zamiar zaatakować.
Dzisiaj rano Brok został wszystkim przedstawiony przez Nicka, a Lara niczym dzielna lwica stała przy nim i warczała na każdego, kto chciał się zbliżyć . Najbardziej dostało się młodym samicom, które w Broku widziały swojego potencjalnego partnera. Natomiast Lara nie widziała w nich odpowiednich kandydatek dla niego, tylko zwykłe dziwki. Znała ten typ dziewczyny i tylko ona dostrzegała strach w jego oczach od takiego zainteresowania jego osobą. Postanowiła, że będzie go bronić przed zakusami tych wszystkich młodych wilczyc oraz całej reszty. A teraz miała inny problem. Rozporządziła, że nikt, ale to absolutnie nikt nie miał prawa zbliżać w okolice piwnicy. Jeszcze nie była pewna co ona kryła, ale na pewno było coś w nich jeszcze. Ale póki co, robiła sobie jedzenie w kuchni. Pogoniła gosposię, nie chciała nikogo w tym miejscu. Potrzebowała chwili samotności.
- Kochanie, chyba trochę przesadzasz - Lara usłyszała za sobą głos Nicka, którego ręką zwinęła jej plasterek ogórka. - Auć. Za co?
- Za kradzież - zabrała kanapki. - I nie, nie przesadzam. Poza tym, czy ja cię prosiłam o opinię? - Fuknęła
- Brok ma szesnaście lat... - zaczął, ale szybko mu przerwała.
- Z czego trzy czwarte spędził w zamknięciu. Wciąż ma koszmary, Nick. Nie zauważyłeś, że nie czuje się zbyt pewnie w większym gronie?
- Przyzwyczai się, jest silny, w końcu jest moim młodszym bratem. Jest Blackthorn'em - powiedział z dumą. Był naprawdę dumny z Broka, że wytrzymał i przeżył w takich warunkach. Jednak wciąż nawet on sam nie wiedział, dlaczego ich brat tak postąpił. Jednak miał niemiłe uczucie, że pożarł wcale nie był wypadkiem.
- Więc daj mu czas, do cholery! - Lara podniosłą głos, zabrała kanapki i ruszyła do wyjścia.
- A ty dokąd?
- Na górę, do Broka - widząc jego minę dodała szybko - i daruj sobie tę swoją zaborczość. To twój brat, a ty jesteś ze mną związany i to chyba o czymś świadczy.
- Tak, ale i tak, kurwa, wszyscy patrzą na ciebie jak na ósmy cud świata - warknął. - Mam ochotę ich rozszarpać.
- Nick - upomniała go ostro.
- No co?
- Kocham cię - wypowiedziała te dwa słowa, które kołatały się jej po głowię od kilku dni. Po czym wyszła, zostawiając osłupiałego bruneta.
Nick stał przez chwilę niczym rażony piorunem. Czy on dobrze usłyszał? Czy ona powiedziała, że... że mnie kocha?
~ Głuchy jesteś? - Powiedział jego rozdrażniony wilk.
~ Słyszałem, ale ...
~Jezu, jesteś tępakiem czy jak? Kocha cię, nie, ona kocha nas. A teraz zabieraj swoją dupę i idź jej udowodnij jak my ja kochamy.
~ Chociaż raz mówisz do rzeczy - zaśmiał się. Po woli ruszył na górę z wciąż dźwięczącymi słowami Lary.
Lara stała za Brokiem i trzymała w dłoni tubkę specjalnie maści. Zadzwoniła po nią do Ricka, który był wstrząśnięty całą opowiedzianą historią. Właśnie wycisnęła jej odrobinę na palec i zaczęła z wielką ostrożnością smarować mu te jego wilcze zranienia. Starała się być delikatny, a on nie wzdrygał się już na jej dotyk, co ją bardzo cieszył.
- Twoje plecy wyglądają już naprawdę dobrze - pocieszyła go, co było zgodne z prawdą.
- I znacznie lepiej się czuję - odpowiedział jej. Bardzo polubił Larę, była inna. Przy niej czuł się bezpieczny. I musiał jej coś powiedzieć. - Inaczej pachniesz.
- Oho - zachichotała, pochylając się - to czym teraz pachnę Panie Wszystkowiedzący ?
- Macierzyństwem - szepnął i obrócił głowę, aż ich spojrzenia się spotkały - Pachniesz dzieckiem.
- Och - wyszeptała zaskoczona i odsunęła się, przykładając dłoń do brzucha. - Jesteś tego pewny? - Oczy jej się zaświeciły niczym lampki na Boże Narodzenie.
- Tak, mój nos się nie myli - uśmiechnął się - zostanę wujkiem.
- Boże ... obiecaj mi - Lara przybrała poważny wyraz twarzy - obiecaj, że nic nie powiesz Nickowi. Że nie zdradzisz mu tego. Chcę mu sama powiedzieć, po tej całej walce z Chrisem.
- To jest kiepski pomysł - Brok pokręcił głową.
- Posłuchaj - złapała go za dłonie - on musi skupić się na walce, nic go nie może rozpraszać. A ja zrobię wszystko, żeby mu to ułatwić, będę grzeczną dziewczynką - oświadczyła żarliwie.
- Obiecujesz? - W stał i spojrzał jej w oczy. - Znam Chrisa i wiem, że on nie cofnie się przed niczym.
- Nie narażę nikogo, a zwłaszcza teraz - potrząsnęła głową. - Gdybym nie wiedziała o... ale wiem i obiecuję.
- To dobrze - zgarnął ją w swoje objęcia i mocno przytulił. Był tylko trzy lata młodszy od Lary, ale górował nad nią wzrostem. - Lubie cię.
- Ja ciebie też.
Kiedy wypowiedziała te słowa, Nick otworzył drzwi od pokoju brata i zamarł w bezruchu. Jego mate była w objęciach brata. Czerwone plany zaczęły mu skakać przed oczami, a z piersi wyrwał się potężny ryk, po czym rzucił się do przodu.
CZYTASZ
Wilcza krew
WerewolfWięź mate jest koszmarem. Ogłupia i nakazuje z kim mamy być. Lecz Lara St. John postanowiła zbuntować się i unikała tego przez bardzo długo, dzięki pewnemu darowi. Napatrzyła się na cierpienie swojej mamy, kiedy ta straciła swoją drugą połówkę. Le...