— Seo Chong, babcia wzywa cię do siebie! — Ciemna czupryna jedynie mignęła w drzwiach mojego pokoju. Jak zwykle zwraca się do mnie pełnym imieniem, co nie powinno mnie irytować, a wręcz mi pochlebiać. Jednak ten protekcjonalny, nieznoszący sprzeciwu i pełen rezerwy ton nie zmienił się nawet po siedmiu miesiącach pracy u rodziny Kim.
— Już idę! — odkrzyknęłam, starannie składając ostatnią koszulę i kładąc stertę prania do komody.
Czym prędzej zbiegłam po schodach, w drodze zabierając z kuchni dzbanek z zieloną herbatą, którą pani domu wprost uwielbiała delektować się tuż przed kolacją. Nim przekroczyłam dębowe drzwi, zapukałam cicho.
— Wejdź, Chong. — Uważając, by nie rozlać niczego na koszmarnie drogie panele i równie drogi dywan, podeszłam do kanapy, na której siedziała kobieta. Czytała książkę, zajadając przy tym herbatniki. Odstawiłam naczynie na stole i ukłoniłam się. Kątem oka zauważyłam, jak starsza pani łapię się za nasadę nosa z zrezygnowaną miną.
— Tyle razy ci mówiłam, że wystarczy jeden ukłon dziennie. Jeden. — Podniosła wyprostowany palec wskazujący, machając mi nim przed oczami. — Jeden! A nie trzydzieści jeden! Nie jestem królową brytyjską, by kłaniać mi się za każdym razem, gdy się ze mną widzisz.
Pokręciłam głową z uprzejmym uśmiechem.
— Źle czułabym się, nie zważając na etykietę — odparłam to samo, co zwykle, gdy po raz setny wytykała mi moje zachowanie. W poprzednich domach, gdybym nie szanowała tej zasady, szybko wpojono by mi ją na nowo poprzez dodatkowe zajęcia czy brak jedzenia.
Pani Kim była naprawdę miła, lecz raz nauczonych nawyków trudno jest się oduczyć. Poza tym, darzyłam ją zbyt wielkim szacunkiem, by nie kłaniać jej się dostatecznie często.
— Jesteś dobrym dzieckiem, droga Chong. — Posłała mi ciepłe spojrzenie i poklepała miejsce obok siebie. Dołączyłam do niej, wpierw podając kobiecie filiżankę z naparem. Starsza pani zaciągnęła się zapachem herbaty i z błogością wypuściła powietrze. — Zawsze wiesz, jak poprawić mi humor.
— Coś się stało? — Kiedy przeniosła na mnie spojrzenie, od razu odwróciłam wzrok, kierując go na swoje buty. — Proszę mi wybaczyć, nie powinnam interesować się nieswoimi sprawami.
Czy ja za każdym razem muszę popełnić jakąś gafę? Ile to już razy powiedziałam coś bez zastanowienia, potem musząc za to odpokutowywać? Na szczęście Pani Kim była na tyle wyrozumiała i w razie błędu delikatnie zwracała mi na to uwagę, bez krzyków czy kar cielesnych.
Każdego dnia dziękowałam Bogu, że znalazłam się właśnie tutaj, u kobiety, która mimo swojego bogactwa i wysokiej pozycji nigdy nie pokazywała swojej wyższości i nie cechowała się zarozumialstwem czy złym stosunkiem do swoich pracowników. Będąc tutaj nigdy nie byłam bita czy karana w inny sposób, co w pierwszych miesiącach było dla mnie wręcz dziwne. Dopiero po jakimś czasie zrozumiałam, że nie wszyscy wysoko postawieni ludzie są chłodni i uwielbiają szydzić z biedniejszych.
Starsza pani zacmokała kilka razy i westchnęła głośno.
— Powiedz mi Chong, czy ktokolwiek mieszkający w tej posiadłości znęca się nad tobą? Zamyka w ciemnej piwnicy na noc? Nie daje ci jedzenia? Źle cię traktuje?
Nie wiedząc do czego zmierza, zaprzeczyłam gwałtownie.
— Nie! Absolutnie nie! Jak zwykle szybciej powiedziałam niż pomyślałam, a wścibstwo w sprawy mojej chlebodawczyni jest karygodne, doskonale to wiem. Przepraszam. — Wstałam, po czym upadłam na kolana, bojąc się, że po raz pierwszy od dłuższego czasu na moim ciele znów zagoszczą siniaki.
CZYTASZ
UNFAIR~K.TH ✔️[1]
FanfictionKiedy nestorka rodu Kim, babcia Taehyunga umiera w tajemniczych okolicznościach, pierwsze podejrzenie pada na służącą - Seo Chong. Zostaje ona niesłusznie oskarżona o morderstwo z premedytacją, po czym trafia do więzienia. Kilkanaście lat później zo...