14. ROZLICZENIE

1.2K 118 28
                                    

Jungkook popatrzył z ukosa na swojego przyjaciela, stając za jego plecami. Był równie skołowany wizytą blondyna, jak i ja.

Przez dłuższą chwilę cała trójka stała jak zaczarowana, bez najmniejszego ruchu; jedynie LuLu podkuliła pod siebie nogi, wciąż siedząc na kanapie.

Z rosnącym niepokojem obserwowałam, jak Taehyung opuszcza głowę w dół, pozwalając grzywce zasłonić oczy. Zawsze miał idealnie wystylizowane fryzury, które nieznacznie od warunków pogody wyglądały nienagannie. Tym razem jasne kosmyki mężczyzny sterczały w każdą stronę, pozbawione lakieru czy żelu.

Miał na sobie zwykły szary dres i jasne trampki, zupełnie jakby wybiegł z domu, by czym prędzej dostać się do mieszkania Jeona. Jednak nie to przykuwało moją uwagę.

Zawsze pewna siebie sylwetka, proste plecy i dystyngowana postawa cechująca Kima, gdzieś przepadła. Cała powaga i wytworność wyparowała, czyniąc Taehyunga kogoś bardziej przypominającego zwykłą istotę ludzką aniżeli poważanego arystokratę z przerostem ego.

Splótł bezradnie palce dłoni, bawiąc się paznokciami, a opuszczone ramiona lekko drżały. Każdy oddech zdawał się być dla niego trudnym wyzwaniem; łapczywie wdychał hausty powietrza.

Zgarbił się jeszcze bardziej, gdy przez dobre pół minuty nie byłam w stanie mu odpowiedzieć. Zagryzł wargę, robiąc krok w tył.

Stojąc tak pod obstrzałem spojrzenia mojego i Jungkooka, przypominał bardziej nastolatka, dostającego burę od swojej babci. Nie mężczyznę, który nieubłaganie zbliżał się do czterdziestki.

Musiało stać się coś naprawdę poważnego, skoro wpadł tu o tak późnej porze, tym bardziej nie przypominając wcale siebie samego. Taehyung nigdy nie wychodził z domu, jeśli nie wyglądał tak, jakby tego pragnął. Nie było mowy o przypadkowo wybranych elementach garderoby, przejechanych kilkakrotnie szczotką włosach czy źle dobranych dodatkach. 'Jak cię widzą, tak cię piszą', powtarzał ciągle, gdy pół godziny męczył się przy wyborze koszuli na dany dzień. 

Kiedy kolejny zdławiony dźwięk opuścił jego gardło, odchrząknęłam, próbując opanować natłok myśli w mojej głowie. Pewnie to jego nowa taktyka, by mocniej cię zranić, a ty wymyślasz sobie do tego nowe teorie, pomyślałam, do tego stopnia wyczulona na podstępy Kima, by móc w każdym momencie spodziewać się największego świństwa z jego strony.

Coś jednak mówiło mi, by nie bagatelizować nagłej wizyty projektanta.

— T-Tylko w obecności Jungkooka. Nie ufam ci na tyle, by móc zostać z tobą chociaż chwilę sam na sam. — Mówiąc to, czułam się podle, tak jakby to nie blondyn, a ja dokuczała mu i uprzykrzała życie przez ostatnie kilka miesięcy.

Nie zraziło to Taehyunga, który wzrokiem odszukał Jeona, dopiero wtedy zdając sobie sprawę, że poza naszą dwójką w pomieszczeniu jest ktoś jeszcze. Westchnął ciężko, skubiąc tym razem dół swojej bluzy palcami.

— Tak naprawdę nie robi mi to różnicy. Możemy usiąść przy stole? — Popatrzył na mnie błagalnie, głośno przełykając ślinę i przestępując z nogi na nogę, jakby ostatnimi resztkami sił mógł utrzymać się na nogach. Jego cera była tak blada, że myśl o omdleniu wcale nie wydawała się być tak odległa.

Nagle wtrącił się Jungkook.

— Ja zostanę w salonie, noona i obejrzę coś z LuLu. Będę miał na was oko w razie potrzeby. — Jeon najwidoczniej nie chciał utrudniać Taehyungowi rozmowy w cztery oczy, co mogło oznaczać, że wiedział, o czym chciał porozmawiać ze mną Kim. 

Salon bruneta był połączony z niewielką, ale praktyczną kuchnią i jadalnią, więc zgodziłam się na jego propozycję, mając świadomość, że na wszelki wypadek będę mogła poprosić o pomoc tatuażystę.

UNFAIR~K.TH ✔️[1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz