18. WAKACJE

1.3K 108 31
                                    

(A/N) Specjalnie dla Was, na lepsze rozpoczęcie nowego roku szkolnego, kolejna część w tempie ekspresowym :3

Niech ten rok będzie wypełniony dobrymi ocenami, odpowiednią ilością snu, dużą ilością jedzenia i pozytywnej energii, nawet o 5 rano, gdy obudzi Was budzik w poniedziałkowy poranek!

A osobom, które udają się już jutro do nowej szkoły, życzę z całego serca, byście poznali fajnych ludzi i szybko zaaklimatyzowali się w nowym otoczeniu c:

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~


Nerwowo przełknęłam ślinę. Towarzyszyło mi uczucie podobne do tego, gdy z pełnym impetem uderzy się w łokieć. Jednak mrowienie, które paraliżuje wówczas kończynę, tym razem ogarnęło moje wargi, promieniując na całe ciało. Chciałam krzyczeć, by odsunął się, by wyszedł, ale moje ciało odmówiło posłuszeństwa. Zanurzona w słodkim od perfum i słonym od potu zapachu mężczyzny zapomniałam o całym świecie, wciąż nie wiedząc, czy pragnę przyciągnąć go do siebie jeszcze bardziej czy uciekać jak najszybciej.

— Będziemy się dobrze bawić. Zrobię wszystko, bym zyskał twoje zaufanie — powiedział przyciszonym głosem, a ja zdecydowałam się podnieść zaciśnięte kurczowo powieki od chwili, gdy Kim złapał mnie w swoje objęcia. Jasna czupryna wpadała mu do oczu, oczy błyszczały, pełne podekscytowania i napięcia. Taehyung mrugnął do mnie, ukazując swój idealny uśmiech.

Złapałam jego rękę i odsunęłam od swojej twarzy, jednak dotyk jego palców na moich wargach sprawił, że wciąż dziko pulsowały. Udało mu się mnie uciszyć, szkoda dla niego, że taka taktyka na mnie nie działała.

— Nigdzie nie pojadę. Nigdzie z tobą nie pojedziemy — dopowiedziałam dobitnie, wciąż nieco rozkojarzona, z czerwonymi policzkami i nieuzasadnionym poczuciem zawodu. — Zabieraj swoje rzeczy i wynoś się, raz na zawsze!

Odepchnęłam go trochę za mocno, bo Kim zachwiał się, prawie wpadając na tył kanapy za swoimi plecami. Zdołał jednak utrzymać równowagę, jednak podparł się jedną ręką o oparcie. Jak zawsze opanowany i spokojny niczym głaz, wstrzymał się od gwałtownej reakcji.

— Choćbym miał zapakować cię do samolotu w samej bieliźnie, zrobię to! — syknął z mocą, tonem, którym grozi się ludziom. — Kiedyś w końcu zrozumiesz, że chcę w tym momencie twojego dobra i nic więcej! Zrobiłem ci okropne świństwo, które nie wybacza się od tak. Nie oczekuję, że zapomnisz o moich występkach tak szybko. Ale Chong, ty nawet nie pozwalasz mi w jakikolwiek sposób okazać ci moją skruchę i szczerze chęci oczyszczenia się z winy! — Opuścił ramiona, dając się przezwyciężyć uczuciu bezradności.

To było zbyt skomplikowane, by móc w jednej chwili rozstrzygać o takich sprawach. Miałam na to trzy miesiące, ale ilekroć myślałam o Taehyungu, czułam się jeszcze gorzej. Przecież przyznał się do winy, szczerze przeprosił i starał się naprawić dawne błędy. Z tym, że... W momencie, w którym Kim pozwolił funkcjonariuszom zabrać mnie na komendę, umarły we mnie wszystkie nadzieje, perspektywy i plany. Zaufanie, które tak trudno było mi odbudować po śmierci rodziców. Umarła też spora część dawnej Chong.

Piętnaście lat zmieniło mnie diametralnie; stałam się innym człowiekiem. Z innym podejściem do życia, marzeniami i stosunkiem do ludzi. Nie było już nikogo, komu ufałam w stu procentach. Zamykałam się w sobie do tego stopnia, by kolejne zdrady mniej bolały — było dobrze, dopóki kolejny nóż w plecy był mało odczuwalny. W każdym człowieku widziałam jedynie chęć wykorzystania mnie i poniżenia dla własnej wygody.

Nawet Jungkook, którego darzyłam przyjaźnią, nie zyskał do tej pory mojego pełnego zaufania. Gdy miało się przed oczami wszystkie wydarzenia, które działy za kratami, a które stanowiły tabu w Korei Południowej, nie wierzyło się już w ludzi. Nie, gdy obserwowało się tamtejsze lincze jednego więźnia na drugim, słyszało się wycie z bólu, przypominające odgłosy dogorywającego, zranionego zwierzęcia i patrzyło się na kolejne gwałty, zabójstwa, okaleczania i bójki.

UNFAIR~K.TH ✔️[1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz