23. TRZĘSIENIE

1.1K 97 43
                                    

(A/N) Okej, pora na mały quiz:

Kto z członków BTS nie był  bohaterem wspomnianym w akcji 'Unfair'? :D

Ostatni z siedmiu wspaniałych, wystąp!


Związek z Taehyungiem okazał się być lekiem na całe zło. I to wcale nie była przesada: w istocie stała się uzdrowieniem dla mojej zagubionej duszy. Każdy dzień z Kimem utwierdzał mnie tylko w przekonaniu, że druga osoba u boku może czynić życie bardziej zaskakującym, przyjemnym, dającym szczęście.

Mężczyzna (o ile to możliwe) jeszcze bardziej się starał; dbał o to, byśmy wraz z LuLu zdrowo się odżywiały. Czasami kupował nam gotowe obiady, kiedy indziej zapraszał do restauracji, jednak ja najbardziej lubiłam te momenty, gdy wspólnie przyrządzaliśmy jakąś potrawę. Odbierał też dziewczynkę z zajęć, jeśli tylko jego praca mu na to pozwalała. 

Mimo, że miał sporo pracy, a zleceń wciąż przybywało, nie było dnia, by nie wygospodarował on czasu dla nas. Choćby na granie w planszówki, wyjście na karaoke czy zakupy. Robił to nawet wbrew moim prośbom, by chociaż jeden dzień przeznaczył na dłuższe wylegiwanie się w łóżku i spokojne nadrabianie zaległych projektów. Zbywał mnie tylko buziakiem czy machnięciem ręki, mówiąc, że na spanie do późna nadejdzie moment, a mianowicie - kiedy w końcu zamieszkamy razem.

Chociaż miałam przenieść nasze rzeczy do niego w ostatnim miesiącu, wciąż nie mogłam się na to zdecydować; obawiałam się, że ciągłe przebywanie ze sobą szybko nas znudzi i zaczniemy drażnić się nawzajem. Prawda była jednak taka, że nie chciałam być zależna od Taehyunga i nasz związek potrzebował na razie porządnego ugruntowania. Musieliśmy poznać siebie nawzajem jeszcze raz, nauczyć się siebie. Bałam się nadawać tej relacji zbyt szybkie tempo, a jak dla mnie, przeprowadzka do chłopaka była za szybkim rozwiązaniem.

Starałam się cieszyć każdą chwilą spędzoną razem, jednak cichutki głosik z tyłu głowy mówił mi, że muszę doceniać to, co mam, bo szybko mogę wszystko utracić. Nie mogłam wyzbyć się tego uczucia, że w każdej chwili możemy znów być dla siebie parą obcych ludzi. Jakby nie patrzeć, nasze koleżeństwo prawie szesnaście lat temu zakończyło się z dnia na dzień przez jedno bardzo przykre wydarzenie. Wówczas nie przetrzymaliśmy tej ciężkiej próby, co więcej; poróżniła ona nas na tak długi czas.

Nauczyłam się więc radować z każdego, nawet przelotnego spotkania z blondynem. Robiło mi się lżej na duszy, gdy swoją bliskością przelewał na mnie dobre nastawienie. Taehyung nigdy nie przejmował się przyszłością; a przynajmniej sprawiał takie wrażenie. Ilekroć go widziałam, zdawał się być taki zadowolony z życia. Chciałam tak jak on nie martwić się naszym wspólnym życiem w nadchodzącym czasie.

Kiedy Kim dowiedział się (całkiem nieopatrznie mi się to wymsknęło), iż mała będzie mieć już wkrótce urodziny, już wiedziałam, jak wielki popełniłam błąd. Na hasło: 'urodziny' mężczyzna tracił opanowanie i główny cel, jaki mu wtedy przyświecał to impreza, która właściwie uczciłaby tak ważny dzień. Tradycję tą zaczęła już babcia Taehyunga, która nie omijała żadnych urodzin swojego wnuka. Wtedy zawsze urządzała imprezę: raz w kameralnym rodzinnym gronie, raz z grupą przyjaciół Kima. Choćby miała ona napady duszności, a blondyn ospę, nie było opcji, by ominąć tak istotne wydarzenie w rodzinie Kim.

Mężczyzna po moich słowach, iż nie mogę się z nim spotkać, bo chcę pójść z LuLu do kina i jego wręcz detektywistycznych dociekaniach, zastygł z uniesionymi do ust pałeczkami, a makaron, który wtedy zajadał o mało nie spadł na blat stołu. Mniej więcej po pięciu sekundach ciszy i i intensywnego mrugania blondyna oznajmił mi, że zamierza urządzić małej przyjęcie urodzinowe.

UNFAIR~K.TH ✔️[1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz