Spojrzałam na zegarek w kształcie klepsydry, rozmasowując obolałe mięśnie szyi. Dochodziła dwudziesta, a ja już wiedziałam, że znowu stawię się w pracy na wpół przytomna. LuLu wciąż nie miała odrobionych lekcji, a Min... no cóż, nie chciałam czegokolwiek od niej wymagać. Całą sobotę starałam się uprzątnąć mieszkanie, a także pomogłam kuzynce wrócić do domu. Wciąż na wszystko brakowało mi czasu, nawet na zakupy.
Stan Chong dotychczas ani się nie pogarszał, ani nie poprawiał. Na szczęście udało mi się załatwić dla niej refundowaną przychodnię, a także leki, które pozwalały ograniczyć przykre skutki jej choroby, takie jak poranne mdłości i przewlekły ból głowy. Kobieta na nic się nie uskarżała, lecz wiedziałam doskonale, że było jej naprawdę ciężko. Metraż mieszkania i jego warunki pozostawiały wiele do życzenia, a już na pewno nie były one odpowiednie dla osoby zmagającej się z nowotworem. Tak bardzo bolał mnie jej widok, gdy po kolejnej nieprzespanej nocy uśmiechała się do mnie, starając nie zwijać się z bólu. Bezsilność to najgorsze z uczuć, jakie można doświadczyć na tym niewdzięcznym świecie — patrzenie na cierpienie bliskiej osoby ze świadomością, że nie nie jest się w stanie jej dostatecznie pomóc. Jedyne, co mogłam, to zapewniać jej leki i przekonywać, że wszystko jest dobrze. Miałam tylko nadzieję, że wymawiając te słowa brzmię na tyle wiarygodnie, by kuzynka mi w to uwierzyła. Mimo to byłam dobrej myśli, tym bardziej, że lekarz nie stwierdził kolejnych przerzutów.
— To już koniec twojej pracy na dziś, noona. Jak minął ci pierwszy dzień w pracy? — zagadnął mnie Jungkook, który opadł na miejsce obok mnie. Zdjął z dłoni jednorazowe rękawiczki, po czym podał rękę Hoseokowi, nim mężczyzna wyszedł z salonu.
Junga nie dało się nie lubić; gdy tylko szef przedstawił nas sobie nawzajem, on zamiast uścisnąć dłoń, od razu pochwycił mnie w szczelnym uścisku jego ramion i z entuzjazmem zaproponował, że postawi mi kawę w ramach początku naszej znajomości. Do każdego zwracał się z uprzejmością i niewymuszonym uśmiechem. Być może z początku uważałam go za kogoś, kto wygłupami i nieustającym rozbawieniem próbuje na siłę wzbudzać zainteresowanie innych, lecz to złudne wrażenie szybko zostało rozwiane. Hoseok był człowiekiem bardzo skrupulatnym, poświęcającym się całkowicie swojej pracy, dającym z siebie wszystko za każdym razem. Po prostu wolał nie brać wszystkiego na poważnie, wciąż powtarzając, że dobry humor i pogodne nastawienie to klucz do sukcesu. Brunet kiwnął głową w moim kierunku i mrugnął okiem, zarzucając na plecy swoją skórzaną kurtkę.
— Praca sama w sobie jest przyjemna, wciąż coś się dzieje, inni pracownicy są bardzo mili. Nie mogłam sobie chyba wymarzyć lepszej pracy — odpowiedziałam szczerze. Jungkook spuścił głowę i zaśmiał się pod nosem.
— Już nie musisz tak słodzić. Jeśli cokolwiek by ci nie pasowało lub cię niepokoiło, zgłaszaj mi to od razu. Hoseok lubi wszystkich przytulać, ale nie miej mu tego za złe. Yoongi natomiast lubi ciszę i spokój, nie przejmuj się, gdy czasem cię ofuknie. Nie znosi, gdy ktoś przerywa mu pracę, ale to naprawdę świetny facet. Mamy zgrany zespół, jedni są tutaj dłużej, inni zaledwie kilka miesięcy, każdy ma inne usposobienie, lecz świetnie się dogadujemy. I nie mówię tego, bo jestem ich szefem; z każdym z nich mam przyjacielskie kontakty. Czasami na siebie nawrzeszczymy, posprzeczamy o głupotę, by potem iść razem na ostre żeberka do budki za rogiem. Jestem z nich najmłodszy, a mimo to nikomu nie przeszkadza fakt, że mi podlegają.
— Zauważyłam, że nie zachowujecie relacji szef - pracownik. Wszyscy mówią tu sobie po imieniu.
— Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej — wyjaśnił od razu. — Źle czułbym się, gdyby zwracali się do mnie per 'szef'. Dobra atmosfera w pracy sprawia, że ludzie lubią to, co robią i z radością do niej przychodzą. Może to moja wada, ale nie potrafię być wobec nich surowy.
CZYTASZ
UNFAIR~K.TH ✔️[1]
FanficKiedy nestorka rodu Kim, babcia Taehyunga umiera w tajemniczych okolicznościach, pierwsze podejrzenie pada na służącą - Seo Chong. Zostaje ona niesłusznie oskarżona o morderstwo z premedytacją, po czym trafia do więzienia. Kilkanaście lat później zo...