1. To nie koncert życzeń.

3.2K 143 14
                                    

Pov. Anika

Wstałam o 6.30. Do szkoły mam dzisiaj na 8.00 więc się wyrobię. Obudził mnie mój budzik ustawiony jako moja ulubiona piosenka. (Piosenka w mediach).

Wstałam z łóżka i poszłam pod prysznic. Spiełam włosy w koczek na czubku głowy by je jak najmniej zmoczyć. Myłam je wczoraj wieczorem więc były czyste.

Po porannym prysznicu osuszyłam ciało czarnym, puchatym ręcznikiem.
Poszłam do mojej garderoby, która tak jak łazienka znajdowała się w moim pokoju.

Na dzisiaj wybrałam sobie czarne poprzecierane jeansy z dziurami na kolanch. Czarną, obcisłą bokserkę z pentagranem, która miała spory dekold. Nie żebym była satanistą. Po prostu podoba mi się ten wzór.
Narzuciłam na to czarną skórę ze ćwekami a na nogi ubrałam luźno zawiązane glany za kostkę.

Kiedy skończyłam się ubierać, przyszedł czas na makijaż. Nałożyłam czarny cień do powiek i tego samego koloru eiliner. Dodałam jeszcze maskarę i czerwoną matową szminkę.
Włosy rozczesałam i związałam w wysoką kitkę.

Byłam gotowa. Po dordzę do domu zabrałam tylko mój czarny skórzany plecak ze ćwekami i wyszłam.

Do szkoły miałam 30 minut spacerkiem, lub 10 jeśli bym biegła. Zmienni nie męczyli i nie pocili się tak szybko jak ludzie. Nikt nawet się nie skapnie, że sobie pobiegam.

Jako wilkołak mieszkałam w domu watahy w lesie. Więc nie było mowy o nieproszonych świadkach.

Po kilku minutach byłam już przy wyjściu z lasu. Zwolniłam więc tempo do szybkiego marszu. Kiedy opuściłam las, zostało mi jakieś dziesięć metrów do wejścia na teren placówki.

Po chwili kroczyłam korytarzem w kierunku mojej szafki. Miałam jeszcze 7 minut do dzwonka.

Kiedy wzięłam potrzebne rzeczy z szafki, na korytarzu zobaczyłam Kaję.
Zawołałam ją a ta podeszła.

Była śliczna. Była ode mnie nieco wyższa, aż o całe 5 cm. Kiedy podeszła pocałowałam ją szybko w ustana przywitanie.

Jako pierwszą lekcje miałyśmy geografię. Prowadzi ją największa jędza w szkole, i mój największy wróg.

Moja dziewczyna objęła mnie zarzucając mi rękę na ramiona, a ja obięłam ją u dołu pleców.

Kiedy zaszłyśmy pod salę zadzwonił dzwonek na lekcje. Weszłyśmy do klasy i zajęłyśmy nasze miejsce w ostatniej ławce przy oknie. Szybo się rozpakowałyśmy a do sali weszła jędza.

Nie słuchając jej zaczęłam rysować po okładce zeszytu.

- Panno Hills, może pani odpowie mi na to pytanie.

Podniosłam wzrok kiedy powiedziała moje nazwisko. Uśmiechała się wrednie w moją stronę.

- Pff... Nie znam nawet pytania - powiedziałam bez najmniejszych emocji.

- W takim razie co robiłaś gdy je zadawałam?? - czy ta ropucha nie może raz odpuścić i się nie ośmieszać?

- Zajomwałam się czymś co w przeciwieństwie do tej lekcji jest ciekawę. - powiedziałam z uśmiecham a jej twarz zrobiła się lekko czerwona.
Oho zaczyna się.

- A skąd możesz wiedzieć, że jest nie ciekawa skoro od początku nie uważasz? - czułam od niej wyraźną satyswakcje. Nie mogłam tego tak zostawić.

- Bo pani ją prowadzi

- Panno Hills, natychmiast rządam przeprosin. - i znowu to samo...

- Ale Pani Blackhood to nie koncert życzeń. - chichot przebiegł po całej klasie.

- Hills do dyrektora JUŻ !!!! - wydarła się tak głośno, że nawet chińczycy usłyszeli.

Spakowałam wszystko do plecaka i wszyszłam z pomieszczenia mocno trzaskając drzwiami i przy okazji krzycząc

- Wal się ropucho.

Spokojnie poszłam w stronę gabinetu dyrektora, nie wiedząc jeszcze co dane będzie mi usłyszeć i jak bardzo będę nienawidzić tego co się stanie.

*******

HEJKA!!!
DZIĘKUJĘ JEŚLI DOTRWAŁEŚ DO KOŃCA!!!
531 SŁÓW!!!
JEŚLI SIĘ PODIBAŁO ZOSTAW GWIAZDKĘ.
PROSZĘ O POPRAWIENIE BŁĘDÓW W KOMENTARZU JEŚLI GO ZNAJDZIESZ
😍😙😚😄😻❤❤

Moja Mate Ma Dziewczynę ??Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz