17. Kocham cię

2K 99 22
                                    

Rok od uceczki Aniki

Pov. Anika.

Ostatnimi czasy jest ciężko. Nie mam jak zarabiać. Nie mam już narkotyków. Nie mam nic. Przez brak sposobu na znieczulenie coraz częściej myślę o Drake'u.

Nasz skłot się rozpadł. Kiedyś nas napadli. Zdążyłam uciec, nie wiem co z resztą osób.

Dużo się zmieniło w moim życiu. Kilka razy musiałam, że nie dam rady. Teraz siedzę na peronie z ostatnimi oszczędnościami.

Myślałam, że nigdy się na to nie odważę. A jednak. Po kilku minutach wstałam i kupiłam bilet. Nie wytrzymam dłużej. Przez ten rok zrozumiałam, że na prawdę kocham Drake'a. Nie wiem jak ani kiedy się w nim zakochałam. Tak po prostu wyszło.

Jadąc pociągiem zastanawiałam się jak zaaraguje kiedy mnie zobaczy.
Co zrobi? Czy się ucieszy?
Wszystkie te pytania kłębiły się w mojej głowie.

Bałam się strasznie. A co jeśli nie będzie chciał mnie widzieć? Co jeśli mnie nie nawidzi?

Nie wiem co wtedy. Jechałam bardzo długo. Kiedy przyjechałam do miasta nikt mnie nie poznał. Z resztą się nie dziwię. Tłuste włosy ścięte na chłopaka, wychudzone ciało, zapadnięte, podkrążone oczy. Skóra tak blada jakby miała się stać przeźroczysta.

Nie wyglądałam dobrze. Miałam wiele, wiele blizn.  A twarzy, rękach, nogach, brzuchu po prostu wszędzie.
Byłam wrakiem. Nikogo nie obchodziłam. Nie byłam już zmienną. Nie mogłam się zmienić ani rozmawiać z moją wilczycą. Po moim darze zostały tylko wyostrzone zmysły króre i tak zaczynały się pogarszać.

Rozmyślając nad całą sytuacją, nawet nie zauważyłam kiedy doszłam pod dom ukochanego. Nie wiem czemu ale nie był pilnowany. Weszłam na teren posesji. I podeszłam do domu.

Weszłam do środka. Zatrzymałam się natychmiast widząc jakąś kobietę na kolanach Drake'a. Zamarłam.

- Alfo, Luno - do pokoju wszedł beta mojego lubego. - Wasz syn śpi.

Moje usta opuścił głośny szloch, którego nie mogłam powstrzymać. Oczy Drake'a natychmiast obruciły się w moją stronę. Wybiegłam z domu co sił w nogach, wbiegłam na pobliski most. Ona cały czas biegł za mną.

Był za szybki, złapał mnie mocno za ramię i obrucił w swoją stronę. Cały czas miałam spuszczoną głowę.

- Kim jesteś i czego szukasz w moim domu - wywarczał nie wierzę on mnie nie poznał. Nie wie kim jestem.

Momentalnie z moich oczu popłynął potok łez. Podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy.

Na jego twarzy wymalował się szok.

- A-a-anika? - zająkął się

- Przepraszam... za wszystko. Kocham cię. - powiedziałam i wykorzystując to, że jest w szoku wyrwałam się i podbiegłam do barierki mostu.

Widziałam rwącą rzekę pod moimi nogami gdy przechodziłam na drugą stronę barierki.

- Anika nie, ja cię kocham - zdążyłam usłyszeć zanim skoczyłam i dalej widziałam już tylko ciemność.

Pov. Drake.

Siedziałem właśnie w salonie z Mirandą na kolanach.

Po stracie Aniki musiałem znaleść Lunę dla stada aby to mogło dalej żyć.

Padło na Mirandę. Była najsilniejszą samicą w stadzie. Tak bardzo jej nienawidzę. Jest całkiem inna niż Anika.

Cały czas nie mogę się pogodzić z jej odejściem.

- Alfo, Luno - do pokoju wszedł Erick przerywając moje rozmyślania. - Wasz syn śpi.

Kiedy słowa opuściły jego usta usłyszałem szloch. Był dziwnie znajomy. Kiesy odwróciłem się w stronę z której dobiegał odgłos, zobaczyłem postać.

Zerwałem się z miejsca goniąc ją, bo intruz zaczął uciekać.

Złapałem ją za ramię dopiero na moście. Obruciłem ją w moją stronę ale spuściła głowę.

- Kim jesteś i czego szukasz w moim domu - zapytałem ostro

Zobaczyłem łzy na jej policzkach a ta podniosła głowę i spojrzała mi w oczy.

Przeżywałem szom w tej chwili. Ti była ona. Moja maleńka. Niestety wyglądała strasznie. Była cieniem starej siebie.

Tłuste, zniszczone włosy obcięte na chłopaka, wyblakłe oczy, cienie pod oczami. Była nieludzko blada. Miała pełno blizn na całym ciele. Była tak chuda, że mógłbym połamać ją jedną ręką. Ubrana była w jakieą szmaty.

A mimo to ja nadal kochałem ją jak skurwesyn.

- A-a-anika? - zapytałem nie dowierzając.

-Przepraszam... za wszystko. Kocham cię. - wyszeptała i wykorzystując moją nieuwagę podbiega do barerki szybko przechodząc na jej drugą stronę.

- Anika nie, ja cię kocham - krzyknąłem ale było za późno. Jej ciało spadało w dół.

Roztrzaskała się o kamienie wystające z rzeki a ta porwała jej martwe już ciało.

Krzyczałem, uderzałem w beton, ale było już za późno. Nie ma jej i nie będzie.

Nigdy jej nie dotknę. Nie powiem jej jak ją kocham. Nie będziemy szczęśliwi. Nic już nie będzie takie samo.

Siedziałem tam całą noc. Rano wróciłem do domu z mordem w oczach.

Razem z nią umarła część mnie. Umarło moje człowieczeństwo.

***
Hejka.
745 słów.
Zostaw gwiazdkę⭐🌟💫
Kolejnym rozdziałem bedzie epilog.
Jednak to nie koniec histori.
Będzie druga część.
Szczegóły znajdą się pod epilogiem

Moja Mate Ma Dziewczynę ??Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz