0

841 27 6
                                    

Zbudził mnie dźwięk śpiewu ptaków. Do mojej komnaty poprzez ogromne wschodnie okno wpadały pojedyncze promienie słońca i otulały moją twarz swoim ciepłem. Powoli otworzyłam oczy i rozejrzałam się dookoła. W uszach lekko mi szumiało, a moje ciało było obolałe. Nie pamiętałam zbyt wiele z ostatniej nocy. Przebłyski wspomnień przelatywały przed moimi oczyma ale były one rozmazane, trudne do rozczytania. Poczułam delikatne mrowienie na prawej dłoni i mój wzrok momentalnie przeniósł się na ciemnogranatowy tatuaż spowijający moją rękę od koniuszków palców po samo ramię.

''Rhys''  –  wyszeptałam w myślach starając się wślizgnąć za jego grubą i spowitą mrokiem barierę, ale moje działania na nic się nie zdały. Mój towarzysz. Mój ukochany. Ten jedyny. Gdzie był i dlaczego nie obejmował mnie teraz swoimi silnymi ramionami. Na pewno był ze mną wczorajszego wieczora. Przecież...

Moje myśli przerwał dźwięk kroków dobiegający z korytarza. Ktoś chwycił za klamkę. Czyjeś palce zacisnęły się na niej, drzwi zaczęły się uchylać. Usiadłam szybko na łóżku i niedbale poprawiłam swoje potargane włosy. Byłam gotowa na powitanie mojego cudownego Księcia Nocy. Przygryzłam wargę i uśmiechnęłam się delikatnie gdy do środka wszedł...

– Tamlin?  – Zapytałam zaskoczona łapiąc za kołdrę i zakrywając swoje — jak właśnie zdążyłam zauważyć — prawie nagie ciało.

– Feyro.  Uśmiechnął się patrząc na mnie swoimi zielonymi oczyma. - Dobrze, że już wstałaś. Śniadanie czeka. Zejdź.  Powiedział chłodno mimo, iż jego twarz rozpromieniona była w ciepłym uśmiechu.

– Gdzie jest Rhysand?  Zapytałam patrząc na niego. Byłam przerażona. Czułam się taka bezbronna.  Gdzie...  przerwał mi.

– Czekam na dole.  Powiedział i zatrzasnął za sobą drewniane wrota.

Losing Our StarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz