1.

626 16 8
                                    

Siedziałam pod pościelą, a moje oczy wpatrywały się w drzwi, które zaledwie kilka sekund temu zostały zatrzaśnięte z tak ogromną siłą jaką obdarzony mógł być tylko przedstawiciel rodu Fae. Zwłaszcza Fae o złocistych włosach do ramion i tymi dzikimi iskrami w oczach, które sprawiały, że dziwnym trafem zaczynało robić mi się gorąco. Nie mogłam uwierzyć, że po tym wszystkim co się wydarzyło poczułam coś tak intymnego jedynie za sprawą jego spojrzenia. 

''Co się z tobą dzieje?'' – Pytałam samą siebie w myślach spoglądając teraz na swoje dłonie.- ''Nienawidzisz Tamlina, zapomniałaś?'' – Karcił mnie mój własny głos wydobywający się z wnętrza mojej głowy. 

Potrząsnęłam nerwowo głową zrzucając z siebie kołdrę i kładąc bose stopy na chłodnej posadzce. Przeszedł mnie zimny dreszcz więc szybko złapałam za ubrania leżące na fotelu stojącym pod szerokim oknem. Dziwnym trafem nie znalazłam tam nic w co jeszcze kilka miesięcy temu mój były narzeczony kazałby mi się wcisnąć, wręcz przeciwnie. W moje ręce wpadło ubranie rodem z Dworu Nocy. Zmarszczyłam brwi, ale przez zimno otulające moje praktycznie nagie ciało odrzuciłam wszelkie rozmyślania na bok i pospiesznie się ubrałam. Strój był idealnie dopasowany do mojej sylwetki, która ostatnimi czasy nabrała jeszcze większych kształtów. Skrzywiłam się lekko zakładając ubrania. Dlaczego byłam taka obolała i dlaczego nic do cholery nie pamiętałam? Nie zauważyłam na swoim ciele żadnych śladów przemocy, żadnych siniaków czy zadrapań, ale mimo to czułam, że coś jest nie tak. Czułam w sobie okropnie dziwną zmianę. Nagle zawładnęła mną wściekłość. Szybko związałam włosy w niedbałego koka i wyleciałam z komnaty jak strzała zbiegając w dół po schodach i skierowałam się do ogromnej, drewnianej komnaty, która została przeznaczona na jadalnię. Spożywałam w tym miejscu posiłki niezliczenie wiele razy dlatego też wchodząc do środka natychmiast zajęłam swoje stare miejsce. Dopiero gdy usiadłam i złapałam za sztućce by czegoś sobie nałożyć zorientowałam się, że nie jestem sama przy ogromnym stole. Po drugiej stronie zastawionego najznakomitszymi smakołykami i napojami, wielkiego, dębowego stołu siedział Tamlin i z uśmiechem  spoglądał na...

– Rhysand?! – Wykrzyczałam imię mojego towarzysza upuszczając przy tym metalowy widelec, który sekundę wcześniej zdążyłam ścisnąć w dłoni na podłogę. – Co ty tutaj robisz? Co ty tutaj robisz z NIM?! - Moja wściekłość wzrastała z sekundy na sekundę. - Niech mi ktoś w końcu wytłumaczy co się tutaj dzieje! - Uderzyłam z całej siły pięścią w drewniany blat i wtedy moją prawą rękę przeszył niebywały ból. Ból, którego nie czułam od bardzo dawna, a właściwie odkąd przestałam być tą kruchą i marną ludzką istotą. Patrzyłam z niedowierzaniem na moją zaczerwienioną skórę i dłoń, która stopniowo zaczynała puchnąć w miejscu, w którym spotkała się z twardą powierzchnią. 

– Spokojnie kochanie. – Rhys patrzył na mnie swoimi pięknymi oczyma, ale dziś pierwszy raz spostrzegłam w nich dziwną pustkę, a może zaniepokojenie? Byłam taka rozkojarzona.

– Cholera – jęknęłam opadając na siedzenie, gdy podbiegła do mnie jakaś nieznana mi kobieta i przyłożyła zimny okład do obolałego miejsca na mojej dłoni. 

– Feyro. – Usłyszałam ten głos połączony z nutą dzikiego mruknięcia, który przeszył moje ciało na wskroś. Stanowczo coś niedobrego się ze mną działo! – Uspokój się i mnie wysłuchaj. Z tego co widzę, twój ukochany nie ma na tyle odwagi i jaj by powiedzieć ci, że..twoja moc przepadła, a wraz z nią cała reszta. Dlatego też w związku z zaistniałą sytuacją musieliśmy za wszelką cenę utrzymać cię przy życiu.

Po tym jak dotarła do mnie wiadomość o tym, że ponoć straciłam swoje wszystkie moce przestałam skupiać się na dalszej części jego wypowiedzi. Czyżby Tamlin w tym momencie sugerował mi, że już nie jestem Fae? Parsknęłam śmiechem patrząc na niego. 

Losing Our StarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz