4.

260 11 2
                                    

Do końca dnia nie wyszłam z biblioteki nawet na chwilę. Nie chciałam ich oglądać, nie chciałam by którykolwiek z nich patrzył na mnie lub mnie dotykał. Czułam, że coś jest nie tak. Coś musiało się wydarzyć skoro straciłam swoje cholerne moce, ale dlaczego nie chcieli mi o tym powiedzieć? Dlaczego zatrzymywali dla siebie wiadomości z wczorajszego dnia. Trzymałam na kolanach grubą i ciężką książkę ze skórzaną obwolutą. Była to księga opowiadająca historię rodu Fae. Liczyłam na to, że skrywa ona w sobie informacje, które chociaż trochę przybliżą mnie do wyjaśnienia całej tej sytuacji. Poszukiwania jednak nie były ani trochę owocne, nie dowiedziałam się niczego nowego, ani pomocnego. Z minuty na minutę wzrastał we mnie gniew. Byłam wściekła jak nigdy dotąd. Zostałam pozbawiona świadomości i wspomnień, zabrali mi kawałek mojego życia. Jedynym uczuciem jakie potrafiłam odczuć na chwilę obecną była czysta nienawiść. Oprócz tego w mojej głowie panował ogromny chaos. Myśli kłębiły się i nie dawały mi chwili na to, żeby złapać oddech. Chciałam wiedzieć co się wydarzyło. Chciałam znać nawet najmniejszy i najmniej istotny szczegół. Zauważyłam na swoim ciele wiele siniaków i kilka zadrapań. Kto mi to wszystko zrobił? W ułamku sekundy nienawiść i gniew, które przepełniły moje ciało przemieniły się w dziwaczne, dotąd nieznane mi uczucie. Podniosłam się gwałtownie z drewnianego krzesła, a księga runęła na podłogę z hukiem. 

-Dosyć tego. - zacisnęłam pięści i powieki, a gdy po chwili moje mięśnie znów się rozluźniły ruszyłam do wyjścia. Wyszłam na ogromny korytarz, który oświetlony był jedynie przez kilka zapalonych świec. Nie chciałam wiedzieć kiedy i z jakiego powodu w Dworze Wiosny nastąpiły takie zmiany. Kiedyś to wszystko wyglądało zupełnie inaczej, a może po prostu to ja widziałam to w inny sposób? Korytarz wydawał się mroczny, ale w mojej duszy panował o wiele większy mrok. Ruszyłam przed siebie trzymając głowę wysoko i uważając na to by się nie potknąć. Moje ciało ciągle odmawiało mi posłuszeństwa. Ciągle łapałam się na zawrotach głowy i nogach jak z waty. Dlaczego byłam, aż tak osłabiona? 

-Zadajesz zbyt wiele pytań. - wyszeptałam cicho. Świetnie, czyżbym dodatkowo traciła zmysły? Zaczynałam rozmawiać sama ze sobą, ale czy miałam jakikolwiek inny wybór? Czy mogłam ufać komukolwiek innemu? Nie widziałam takiej możliwości w tamtej chwili. Może to i lepiej. Złapałam za metalową klamkę, a jej chłód przeszył moją słabą i delikatną dłoń na wskroś. Nacisnęłam na nią i pchnęłam ogromne wrota prowadzące do sypialni Tamlina. Kiedy to zrobiłam, a moim oczom ukazał się on stojący przy łóżku i zdejmujący koszulę uświadomiłam sobie, że przybyłam tu zupełnie nieświadomie. Nie chciałam go widzieć, a mimo to przyszłam tutaj z własnej nieprzymuszonej woli. Jakby coś nie z tego świata przyciągało mnie do niego i mówiło, że dzięki niemu poznam całą prawdę. To uczucie zalało mnie od czubka głowy po same koniuszki palców u stóp. Stanęłam w miejscu sparaliżowana. Jego mięśnie prężyły się z każdym ruchem wykonywanym podczas zdejmowania odzienia. Jeszcze chwila i na ten widok zaczęłabym się ślinić. Szybko potrząsnęłam głową i wyrzuciłam z siebie głośne westchnięcie. Nie był zaskoczony moją obecnością. No tak, na pewno wyczuł mnie zanim przekroczyłam próg jego komnaty. W końcu każdy jego zmysł był wyostrzony. Odwrócił się powoli w moja stronę rzucając koszulę na idealnie posłane, ogromne łoże. Spojrzałam na nie i na moich policzkach pojawiły się rumieńce, bowiem przypomniało mi się wszystko to, co niegdyś wyprawiałam pod tą pościelą. Wraz z Tamlinem rzecz jasna. Na jego ustach pojawił się ten charakterystyczny uśmieszek, który wyraźnie coś mówił, ale nie byłam w stanie rozszyfrować jego przekazu. 

- Chciałam..Ja chciałam porozmawiać. - wydukałam robiąc krok na przód i zamykając za sobą drzwi. 

- Doprawdy? - uniósł brwi delikatnie marszcząc przy tym czoło. - Dlaczego akurat ze mną a nie ze swoim ukochanym? - zapytał ironicznie po czym poprawił swoje długie blond włosy. Wyglądał teraz bardzo, ale to bardzo apetycznie. Nagle naszła mnie ochota na to by go polizać. Co się ze mną działo? 

- Tak.- Ruszyłam w stronę łóżka i na nim usiadłam. Mój wzrok skierowany był w kierunku jednej ze ścian. Nie miałam odwagi by na niego spojrzeć. Od kiedy byłam aż tak onieśmielona? 

- Zatem powiedz mi o co ci chodzi Feyro, a ja postaram ci się jakoś pomóc. - usiadł obok mnie a jego dłoń zgarnęła kosmyk mych włosów za ucho. - Nie wyglądasz najlepiej. Powinnaś odpoczywać, tak myślę. - jego oczy błyszczały i gdy na mnie patrzył wydawało mi się, że w jego oczach paliła się żądza i podniecenie. 

- Chcę wiedzieć co się wczoraj wydarzyło. Dlaczego tutaj jestem? Co ja tutaj do cholery robię? - złapałam za jego dłoń i odsunęłam od siebie. - Wytłumacz mi to. 

- Nie mogę. Jeszcze nie teraz. - chciał wstać i najprawdopodobniej zaraz po tym wyprosiłby mnie z jego komnaty, ale szybko położyłam dłoń na jego umięśnionym udzie, a później wdrapałam się na jego kolana. 

-Proszę cię, potrzebuję odpowiedzi. Zrobię wszystko co zechcesz tylko powiedz mi co jest grane. - głos mi się łamał gdy tak go o to błagałam. Byłam zrozpaczona. - Dobra. Jeśli nie chcesz gadać to przynajmniej miej w sobie chociaż odrobinę empatii i mnie przytul. - nie wiem dlaczego prosiłam go o takie coś. Dlaczego nie udałam się po tym wszystkim prosto do Rhysa, żeby móc płakać w jego ramionach? Chyba najzwyczajniej w świecie zgłupiałam. Mimo wszystko kiedy jego potężne ramiona objęły mnie i zamknęły w ciepłym i czułym uścisku poczułam się bardzo bezpiecznie. Zamknęłam na chwile oczy i wciągnęłam jego zapach prosto w płuca. Pachniał tak świeżo, jak kwiecista łąka wiosną. - Tęskniłam za tobą. - wyszeptałam cicho wtulając się w niego bardziej. - Powiedz mi Tam...czy ty stęskniłeś się za mną? - spojrzałam w jego oczy. Nie wiem czy to było to czego potrzebowałam na chwilę obecną, ale dążyłam do tego by być blisko niego tej nocy. 

-Oczywiście, że tęskniłem. Nie przestałem kochać cię tak z dnia na dzień. Pozwoliłem ci odejść, ale nie wyparłem z siebie tego uczucia. Nie mógłbym. - czułam, że mówił to szczerze dlatego pocałowałam delikatnie jego usta. Raz, a później odsunęłam się i zeszłam z niego. Znów poczułam jak kręci mi się w głowie. 

-Nie powinnam była tutaj przychodzić. Wybacz..już sobie idę. Nie możesz mi pomóc więc nic tutaj po mnie. - usłyszałam kogoś za drzwiami zatem gwałtownie odwróciłam się w tamtym kierunku. Przygryzłam wargę. Co jeśli był to Rhysand i wszystko słyszał? Co jeżeli w tej chwili obserwował każdą moją myśl? Nie byłam w stanie panować nad swoją barierą jako zwykła śmiertelniczka. 

Udając się w kierunku drzwi wyjrzałam jeszcze przez potężne okno i zobaczyłam ciemne, zachmurzone niebo. Brak widoku jakichkolwiek gwiazd złamał mi serce. To tak jakbym poza sobą straciła na dobre ten blask, który otaczał mnie zewsząd gdy przebywałam w Velaris u boku mojego ukochanego. Pierwszą gwiazdą na moim nocnym niebie jaką straciłam byłam sama ja, czy teraz stracę kolejną? 

Losing Our StarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz