11.

297 6 3
                                    

Feyra

Cały czas czułam się strasznie dziwnie. Coś nie dawało mi spokoju, jakieś tajemnicze i mroczne przeczucie sprawiało, że nie mogłam nic jeść, a sen był dla mnie nie lada wyzwaniem. Leżałam więc w łóżku z szeroko otwartymi oczami i wpatrywałam się w widok za oknem. Dłonią podświadomie zaczęłam gładzić się po brzuchu. Trwałam w tym dziwnym stanie zawieszenia kilka minut, kiedy moje ciało postanowiło to momentalnie przerwać. Zerwałam się z łóżka w ekspresowym tempie i nawet przez chwilę się nie zastanawiając wbiegłam do łazienki. Upadłam kolanami na chłodne płytki po to by zwrócić resztki śniadania do toalety. 

  – Cholera jasna – wyjęczałam spuszczając wodę i opierając się plecami o brzeg wanny. Czyżby moje ''złe przeczucie'' okazało się być zatruciem pokarmowym?  Pięknie, po prostu wspaniale. Na wszelki wypadek zostałam w łazience przez jakiś czas, a później pozbierałam się, umyłam zęby i zeszłam na dół po krętych schodach udając się prosto do kuchni. Musiałam napić się wody. Moje gardło w odczuciu przypominało rozgrzany piach z pustyni. Nie żebym kiedykolwiek próbowała takiego speciału. Wyjęłam z szafki szklankę i napełniłam ją wodą, do której później wrzuciłam plasterki cytryny i kilka listków mięty. Nie byłam pewna czy to aby nie pogorszy mojej żołądkowej sytuacji, ale raz się żyje. Sączyłam napój przez słomkę przez parę dobrych minut. W dalszym ciągu nie czułam się najlepiej. Dawno nie chorowałam, w ciele Fae zwykłe, ludzkie choroby były dla mnie niczym. Może teraz po powrocie do ludzkiej postaci stałam się bardziej podatna na wirusy? Skrzywiłam się czując ból w podbrzuszu. 

  – Dobrze się czujesz? – jego głos połaskotał moje  zmysły, a delikatne opuszki palców przemknęły po moim odkrytym ramieniu. Tamlin pojawił się u mego boku i zgarnął kosmyk moich włosów za ucho. Uśmiechnął się do mnie ciepło dotykając dłonią mojego policzka. – Nie chciałbym być niemiły, ale nie wyglądasz najlepiej. –  dodał po chwili, a na jego twarzy malowała się troska. 

Nie chciałam go niczym martwić. Naprawdę się zmienił i bardzo dobrze to wiedziałam, ale nie zmieniało to faktu, że dalej chciałam być niezależną kobietą. 

  – To zwykły głód. – zaśmiałam się delikatnie odkładając szklankę na marmurowy blat – Jeśli za chwilę czegoś nie zjem, to zwymiotuję. - zabrzmiało to jak rozkaz.  – Moje ciało ciągle dostosowuje się do ludzkiego trybu. - Bardzo, ale to bardzo chciałam w to wierzyć. Taka opcja była prawdopodobna...prawda? 

  – Ah tak, rozumiem. – widziałam tą jego zakłopotaną minę.

– Po prostu wyczaruj mi naleśniki z serem. 



 ****


Agnes

Siedziałam w swojej komnacie pogrążona w myślach. Pragnęłam zemsty, byłam przecież zimna i bez serca. Dlaczego poczułam coś gdy ten śmieć mnie dotykał? Dlaczego to tak bardzo mi się podobało i czemu, do cholery czemu pragnęłam więcej? Mój oddech w dalszym stopniu był przyspieszony, a serce biło jak szalone. To on miał mieć słabość do mnie, a nie ja do niego. 




* * * *


Witam wszystkich po dłuższej przerwie! Mam nadzieję, że będziecie tutaj ze mną i zechcecie sprawdzić moje drugie opowiadanie – Maybe it's not the end? 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 19, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Losing Our StarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz