♡Rozdział czwarty♡

9.6K 280 4
                                    

[...] -Dziękuje! -znów szeroko się uśmiechnęłam i weszłam do pokoju.
Gdy tylko weszłam, odrazu zobaczyłam tatę... mimowolnie się uśmiechnęłam. On mnie nie widział, stał twarzą do okna.
Podeszłam do taty i niepewnie zaczęłam rozmowę :
-Hej tatusiu! Jak się czujesz przed ślubem? Zdenerwowany?-na samo słowo ślub tata wyprostował się...
Jak tylko odwrócił się w moją strone szybko się uśmiechnęłam... ale niestety był to udawany uśmiech... tata chyba to zauważył.
-Cześć skarbie,cieszę się, że przyszłaś,dobrze się czuje i tak trochę jestem zdenerwowany-lekko się uśmiechnął- coś się stało?...nie wyglądasz za dobrze... płakałaś!?-pod denerwowany podszedł do mnie i mnie przytulił... niechciałam płakać, ale łzy same zaczęły spływac po moich policzkach. No jak ja mam teraz to tacie powiedzieć? Przecież on się załamie.
-Kochanie powiedz, co się stało?-patrzył się na mnie z wielką troską i z niecierpliwością, czekał aż coś powiem.
Ale co miałam mu powiedzieć? że jego ukochana go zdradza, i że nie może za nią wyjść? Nie...to odpada. Wzięłam głęboki wdech, wydech i zaczęłam mówić :
-Tatusiu, nic się nie stało poprostu się za tobą stęskniłam, to tyle-próbowałam się uśmiechnąć, ale mi nie wychodziło... tata niestety zauważył, że kłamie... kurcze za dobrze mnie zna...
-Chloe, widzę, że kłamiesz... przecież wiesz, że mnie możesz powiedzieć wszystko.
Muszę coś szybko wymyśleć...
-Myśl Chloe myśl!.. Wiem!
-Tato, bo... mam już tego dosyć, że wszyscy mnie tutaj uważają za dziecko. Zapytałam prawie każdego czy mogę w czymś pomóc, ale oni mnie wyganiali i mówili, żebym im nie przeszkadzała i żebym poszła się ubrać... przecież nie jestem już małą dziewczynką -powiedziałam ze smutkiem i zakryłam twarz rękoma. Chyba mi uwierzył... przytulił mnie i pocałował w czubek głowy... no i o to mi chodziło.
-Ohh skarbie dla mnie zawsze będziesz małą dziewczynką...pamiętasz jak uczyłem cię wiązać buty?Byłaś taka malutka- na samą myśl o tym wspomnieniu zaczeliśmy się śmiać.
,,Jak miałam 7lat razem z tatą postanowiliśmy, że jestem wystarczająco duża, żebym nauczyła się wiązać buty.
Gdy pokazywał mi krok po kroku jak zawiązać buty... wydawało się to łatwe, ale gdy tylko zabrałam się do roboty, zamiast zawiązać buty,obwiązałam swoją ręke na supeł...musiałam coś pomylić. Tata próbował mnie rozwiązać...zajęło mu to około 5minut. Od tamtego momentu za każdym razem jak gdzieś idziemy a mi but się rozwiązuje, tata się śmieje i mówi, żebym przypadkiem nie związała rąk...przyznam, że za każdym razem się śmieje."
Brzuch mnie już bolał ze śmiechu. Dopiero po chwili zorientowałam się, że Theo jest jeszcze w tym pokoju i też się z nami śmiał mimo, że nie znał tej historii.
Nagle do pokoju wpadła Miley (przyjaciółka mojej mamy). Było widać, że do nas biegła, była cała zdyszana i nie mogła normalnie oddychać.Wszyscy jak na rozkaz przestali się śmiać i czekaliśmy aż Miley coś powie... dopiero po chwili się odezwała:
- Chris!!... już czas! Zostały dwie minuty!-tata potrzebował chwili, żeby zrozumieć, że chodziło o ślub, jak tylko to zrozumiał spojrzał na zegarek, była 12:58. Tata trochę spanikował, ale nie dał tego po sobie poznać... tylko ja mogłam to zobaczyć bo znam go najlepiej. Zdenerwowany zaczął mówić:
-To na co czekacie!? Już idziemy na miejsca!
Tata i Theo wybiegli z pokoju i kierowali się do ogrodu, właśnie tam jest wyprawiany ślub. Już miałam wyjść z pokoju, gdy poczułam jak ktoś trzyma mnie za ręke. Odwróciłam się i zobaczyłam Miley, to właśnie ona mnie trzymała.
-Miley? możesz mnie puścić? ślub za chwile się zacznie-powiedzialam z lekkim zdziwieniem.
-Słuchaj dziewucho! Jeżeli powiesz swojemu ,,tatusiowi", że twoja mama go zdradza to obiecuję, że to nie skończy się dla ciebie dobrze! No idź na ślub rodziców... tylko pamiętaj, jeżeli coś piśniesz to źle się to skończy-powiedziała z podniesionym glosem i strasznym wzrokiem, nagle mnie puściła. Bez wachania zaczęłam biec w strone ogrodu. Za plecami usłyszałam jak Miley krzyczy :
-Pamiętaj!
Nawet się nie zatrzymałam, poprostu biegłam. Nagle zauważyłam, że po moim policzku spływa samotna łza...nie moge uwierzyć co właśnie się stało... przecież Miley taka nie jest, znam ją już dosyć długo, była zawsze moją przyjaciółką i czasem drugą mamą. Jest mi z tego powodu przykro...dobra! Muszę się ogarnąć!
Po chwili byłam już w ogrodzie, zajęłam swoje miejsce przy druhnach.
Szukałam taty...chciałam wiedzieć jak się teraz czuje...gdy znalazłam mężczyzne, który jest moim tatą szeroko się uśmiechnęłam, on również się uśmiechnął i po cichu zapytał:
-Kochanie, gdzie ty byłaś? Ja i Theo myśleliśmy, że idziesz tuż za nami?-zapytał z wielką troską.
~Aaa.. wiesz chciałam iść za wami ale ta szurnięta Miley mnie trzymała za ręke i mi groziła-pomyślałam.
-Przepraszam tato, musiałam szybko pójść do toalety-powiedziałam ze skruchą, żeby mi uwierzył.
-Dobrze skarbie, nic się nie stało, najważniejsze, że jesteś i się nie spóźniłaś- powiedział z uśmiechem na ustach.
Po tych słowach wszyscy goście wstali, odwrócili się, a muzyka zaszęła grać.
Mama szła,
Powoli,
Bardzo powoli,
Niestety szła sama. Powinna iść ze swoim tatą, tak jak mówi nasza tradycja. Ale niestety, dziadek umarł kilka lat temu. Żeby nie było widać, że koło mamy kogoś brakuje, trzymała ogromny bukiet kwiatów...
Myślałam, że mama będzie szła wieczność, a przynajmniej miałam take wrażenie.
Zbliżała się...była coraz bliżej.
Wydawało się, że mama powinna patrzeć na swojego ,,ukochanego'' ale nic bardziej mylnego... patrzyła się na osobę troche dalej, czyli na.... na mnie.
Przez całą droge, jej oczy patrzyły tylko na mnie. Było widać, że jest jej przykro...nawet poleciała jej łza, ale szybko ją wytarła, ale mnie to nie obchodziło. Nie ważne czy jest jej przykro i płacze ja jej i tak nigdy tego nie wybaczę.
Do taty zostało jej kilka kroków...
Po kilku sekundach doszła do mojego taty, stała już naprzeciwko niego.
Cała ceremonia trwała wieczność...ale wiedziałam, że tata tak nie myśli, wiem że właśnie delektuje się tą chwilą.
Gdy nadeszły te najważniejsze pytania wszyscy wtrzymali oddechy.
-Czy ty Chris'ie Hamilton bierzesz za żone Vannesse Swith, i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że nie opuścisz jej aż do śmierci?
Wtrzymałam oddech z wrażenia, ale po co? przecież jestem pewna, że tata powie ,,Tak" kocha mamę.
-Tak.
W tej chwili po policzku mamy spłynęły łzy.
-Czy ty Vannesso Smith bierzesz za męża Chris'a Hamilton, i ślubujesz jemu miłość,wierność-na słowo Wierność ja i mama wzdrygnełyśmy się- i uczciwość małżeńską oraz to, że nie opuścisz go aż do śmierci?
Wszyscy z zaciekawieniem czekali na mamy odpowiedź. W głębi serca chciałabym, żeby się zgodziła...może kiedyś bym jej wybaczyła zdradę, ale teraz nie ma nawet na co liczyć... nie dostanie odemnie przebaczenia.
W pewnym momencie mama odwrciła się do mnie, a potem na tate. Powtórzyła to dwa razy, a następnie powiedziała po ciuchu:
-Przepraszam kochanie-ale za co ona go przeorasza? Chyba nie chce? O nie...nie,nie,nie ona musi się zgodzić.
W tej samej sekundzie przejechała językiem po ustach. Przygotowywała się, żeby coś powiedzieć.
-Nie -w momencie, w którym wypowiedziała to słowo łzy zaczęły spływać jej po policzku. Popatrzyła szybko na mnie i na tatę i szybko pobiegła chyba w strone domu.
Zanim się obejrzałam tata mnie przytulił a ja zaczęłam płakać, a on razem ze mną.
Zauważłam, że nie tylko ja i tata nie mogliśmy uwieżyć co się właśnie wydarzyło.
Ten dzień zostanie na zawsze przezemnie zapamiętany, jako najgorszy dzień w moim życiu.
...................Koniec rozdziału.................

W tym rozdziale napisałam 1200słow 😱😱. Nie sądziłam,że mi się uda.
Dziękuje wszystkim,którzy czytają moje opowiadanie.
❤Jeżeli podobał ci sie mój pierwszy taki długi rozdział zostaw po sobie ☆ lub komentarz, to mega motywuje do dalszego pisania❤

Małżeństwo z przymusu? ✔ (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz