♡Rozdział dwudziesty drugi♡

3.1K 122 0
                                    

[...]Jak tylko te słowa wypowiedziałam szybko wybiegłam z domu i zaczęłam biec gdzie kolwiek, musiałam to wszystko przemyśleć... tata mnie okłamywał i mama.. wszyscy mnie okłamywali, mam tego dość!

Biegłam już dobre 15minut... dostałam zadyszki, więc zatrzymałam się. Rozejrzałam się. Wokół mnie była ogromna polana ze stokrotkami, a koło niej znajdowało się jezioro. Nie miałam siły więcej biec, więc poprostu usiadłam na trawie i skuliłam się w kulkę.
Jak oni mogli mi to zrobić? Jak mogli mi tego nie powiedzieć?

Mężczyzne, którego widziałam z mamą przed ślubem jest ojcem Liam'a. Jak mama mogła zdradzać tatę przez 19lat? Jak mogła go tak okłamywać, jak mogła mówić mu, że go kocha i żyć z nami tak jakby nic się nigdy nie zdażyło. Dla mnie ta kobieta jest nikim... myślałam, że kiedyś jej wybacze, ale to już przeszłość. Nie wiem też czy w najbliższym czasie wybaczę tacie. Rozumiem, że powiedział mi prawdę, ale to nie wystarczy.

Teraz to wszystko nabrało sensu.
Dopiero teraz rozumiem, dlaczego ten sen mi się śnił i dlaczego Liam tam był. Sen dotyczył ślubu, bo mama mnie i tatę zostawiła właśnie, w czasie ślubu. A Liam tam się znajdował, ponieważ jest ze mną spokrewniony. A ja głupia myślałam, że Liam jest moim przeznaczonym.
Wszystko skumulowało się we mnie i poprostu tego nie wytrzmałam i zaczęłam histerycznie płakać. Nie mogłam powstrzymać łez. W końcu pozwoliłam łzą samowolnie spływać po moich policzkach. Położyłam się na o dziwo miękkiej trawie i zaczęłam obserwować chmury.

Perspektywa Liam'a:

Jak tylko zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi odrazu Chloe mi je otworzyła. Wyglądała bosko. Tak bardzo ją kochałem. Była idealna, w sam raz dla mnie. Przywitałem się z nią i przedstawiłem się tacie Chloe. Była to dziwna sytuacja, ponieważ jak tylko powiedziałem swoje nazwisko, tata Chloe odrazu zmienił wyraz twarzy. Na jego twarzy malowało się zaskoczenie, a zarazem gniew. Byłem lekko zmieszany i zdenerowany. Jej tata poprosił, abym powtórzył swoje nazwisko. Uznałem to za dziwną prośbę, ale spełniłem ją, bo nie chciałem być nie uprzejmy.
Jak tylko je powtórzyłem na jego twarzy był tylko gniew. Nie wiedziałem o co chodzi. Nagle jej tata poprosił Chloe, aby porozmawiała z nim na osobności. Nie powiem trochę się przestraszyłem. Miałem wrażenie, że na samym początku znajomości jej tata mnie już skreślił.
Czekałem... czekałem i czekałem... czasami słyszałem lekkie krzyki, które należały do Chloe. Moja ciekawość nie znała granic, bardzo chciałem się dowiedzieć o czym oni tak rozmawiają.
To czekanie nie znało granic, gdy nagle Chloe wybiegła z pokoju zapłakana... jej tata ją wołał, ale ona nie zwracała uwagi na niego.
Podeszła do mnie. Chciałem ją przytulić i pocieszyć, ale mnie odepchnęła. Nie wiedziałem co się stało.
-Nie możemy być razem!
Wykrzyczała ze łzami w oczach te cztery słowa i szybko wybiegła z domu. Chciałem natychmiast biec za nią gdy ktoś złapał mnie za ręke.
Odwróciłem się to tata Chloe.
-Co pan robi? Niech pan mnie póści muszę biec do Chloe...Czemu Chloe płacze?co się stało?- tyle pytań zadałem na raz... dostałem zadyszki i czekałem aż mi odpowie... muszę jak najszybciej biec za Chloe!
-Chłopcze nigdzie nie idziesz, a tym bardziej nie pójdziesz do mojej córki... masz się do niej nie zbiżać.
Powiedział twardym i zdecydowanym głosem.
-Ale..ale dlaczego co się stało?
Pan Hamilton gestem ręki zachęcił mnie, abym usiadł koło niego, postanowiłem to zrobić, bo czym szybciej wysłucham co ma mi dopowiedzienia tym szybciej będe mógł biec do mojej Chloe.
Tego co mi tata Chloe powiedział to bym się nigdy nie spodziewał. Chloe jest moją siostrą! Jesteśmy spokrewnieni! Ale jak to! Moja mama jest też jej mamą! To... to się nie mieści w głowie. Wysłuchałem dokońca taty Chloe i z opanowaniem wyszedłem z jego domu. Przez chwilę zastanwiałem się co mam zrobić. To czego się dowiedziałem strasznie mną wstrząsnęło. Ale nie mogę teraz myśleć o sobie. Muszę szukać Chloe. Dużo czasu trwała rozmowa z panem Hamilton, a przez to Chloe jest tak daleko odemnie. Nie miałem bladego pojęcia gdzie mogła pójść, więc postanowiłem pójść za instynktem, który kazał mi podążać cały czas prosto.
Całą drogę rozglądałem się, a śladu po Chloe nie było. Próbowałem do niej nawet dzwonić, ale miała wyłączony telefon.W końcu po długim marszu doszedłem na jakąś polane, która była cała obsypana stokrotkami, a koło niej znajdowało się ogromne strome jezioro.
Rozglądając się za Chloe już traciłem nadzieje gdy usłyszałem cichy płacz. Miałem wielką nadziej, że to ona, bo nie mam już pomysłów gdzie może się znaleźć. Powoli zacząłem do niej podchodzić.

Perspektywa Chloe:

Gdy tak leżałam na trawie i cicho płakałam nagle poczułam jak coś zasłoniło mi słońce. Pierwsza myśl to były chmury, ale gdy otworzyłam oczy wszystko się wyjaśniło, to był Liam. Szybko usiadłam, a on usiadł koło mnie. Chciał mnie przytulić i pocieszyć, ale ja tego nie chciałam
-Po co tu przyszedłeś? Nie mamy o czym rozmawiać- powiedziałam i odsunęłam się od niego, a on odrazu przysunął się do mnie.
-Wiem jak się czujesz, a przynajmniej próbuje to zrozumieć, twój tata wszystko mi wyjaśnił... Chloe nie wiem co zrobimy, ale ja cię kocham- Powiedział patrząc mi się prosto w oczy.
-My? Liam już nie ma nas... to koniec.. nie możemy się więcej spotykać...- te słowa ledwo przeszły mi przez gardło... znów łzy napłynęły mi do oczu...pozwoliłam im swobodnie płynąć po moich policzkach.
Widziałam ten załamany wzrok Liam'a, on chyba wciąż nie rozumiał, że to już koniec.
-Ale ale może to nie jest prawda, może to wielka pomyłka... przecież nikt nie robił testu na ojcostwo...
-Liam, ale to bez znaczenia i tak jesteśmy rodzeństwem, mamy tą samą matkę!- wkrzyczałam to z resztek sił... nie wytrzymywałam tego... wstałam i pobiegłam przed siebie słyszałam wyraźnie krzyki Liam'a, żebym się zatrzymała, żebym z nim porozmawiała i mówił, że jakoś damy razem radę, ale ja nie chcę mieć nic wspólnego z nimi.
-Daj mi spokój! Nie chcę mieć z tobą ani z twoją mamą nic wspólnego. Zostawcie mnie w spokoju!- jak tylko wypowiedziałam ostatnie słowa poczuła jak grund pod nogami mi się usuwa... odwróciłam się... była już tylko ciemność.

Perspektywa Liam'a:

Próbowałem jakoś przekonać Chloe, że może być jeszcze normalnie, że wszystko się ułoży.
Nagle wstała i zaczęła biec przed siebie.
Błagałem ją, aby się zatrzymała i ze mną porozmawiała, ale ona mnie ignorowała. Krzyczałam do mnie, żebym dał jej spokój, ale ja nie zamierzałem jej zostawiać mimo, że nie możemy być razen i tak chciałem być bylisko niej. Zaczęła znów krzyczeć, żebym dał jej spokój... gdy do mnie krzyczała odwracała się w moją stronę wciąż biegnąc. W pewnym momencie grund pod jej stopami usunął się i wpadła do ogrąmnego jeziora...
Wstrząsnął mnie szok
straciła przytomność.. widziałem jak uderzyła głową o kamień... strasznie się o nią bałem... niezwłocznie zadzwoniłem po karetkę.
Nie zamierzałem czekać bez czynnie na karetkę, więc sam wskoczyłem do jeziora, aby ją z tamtąd wyciągnąć.
Naszczęście udało mi się ją złapać, a przez ten czas karetka zdążyła przyjechać. Ratownicy pomogli mi ją wydostać na brzeg.
Zabrali ją do karetki.
Chloe nie oddychała.
Zaczęła się walka o jej życie...

........Koniec rozdziału....

Dajcie znać czy chcecie, abym napisała jeszcze epilog, czy lepiej tak zostawić tą historie😢?
❤Jeżeli rozdział Ci się spodobał zostaw po sobie ☆ lub komentarz❤

Małżeństwo z przymusu? ✔ (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz