Rozdział 3

118 9 4
                                    

Westchnęłam ciężko, opierając się o srebrną maskę samochodu mojego brata. Jako że nie musiałam się przebierać byłam przed nim na parkingu, a teraz nie pozostało mi nic innego jak czekać, aż łaskawie skończy rozmawiać z kolegami i przywlecze tutaj swoje szanowne cztery litery. Beznamiętnym wzrokiem oglądałam samochody, aż mój wzrok natrafił na czarny motor do którego podeszłam jak zahipnotyzowana.

Przyglądałam mu się dłuższą chwilę zupełnie odcinając od otaczającego świata. Natychmiast zauważyłam, że właściciel bardzo o niego dba. Aż ścisnęło mnie w żołądku, gdy pomyślałam, jak chętnie bym się na nim przejechała. Ostrożnie wyciągnęłam rękę w stronę manetek, nie mogąc się dłużej powstrzymać, ale silna dłoń złapała mnie za nadgarstek i gwałtownie obróciła w swoją stronę, zmuszając do powrotu na ziemię.

Teraz dzieliło mnie tylko kilka centymetrów od tych przeklętych stalowych oczu, które patrzyły na mnie chłodno przez krótką chwilę, zanim przeniosły się na moje czerwone ze wstydu policzki. Nawet nie próbował powstrzymać kpiącego uśmiechu na ich widok.

- Mogę wiedzieć co robisz? – zapytał chyba lekko rozbawiony.

- Eh, ja...

Niezbyt wiedziałam co powiedzieć, w końcu doskonale wiedziałam jak musiała wyglądać ta sytuacja z boku. Zresztą sama nie wiem co mną kierowało. Tęsknota za tą odrobiną adrenaliny podczas jazdy nie jest usprawiedliwieniem. W każdym razie nie takim za które nie zamkną mnie w wariatkowie.

- Jeszcze przed chwilą byłaś bardziej pyskata, - prychnął kpiąco i założył ręce na torsie. – Więc? Możesz wytłumaczyć mi łaskawie dlaczego próbujesz się dobrać do mojego skarbu?

- To cudo jest twoje?

Z trudem powstrzymałam narastającą ekscytację. Nic nie poradzę na to, że zaczęłam się cieszyć jak dziecko z prezentu pod choinką. Za bardzo lubiłam jeździć. Chłopak za to był zupełnie zbity z tropu. Nie ma to jak subtelna zmiana tematu.

- Tak... - powiedział niepewnie cały czas przyglądając mi się uważnie.

- Muszę przyznać, że ci zazdroszczę. Miałam kiedyś okazję przejechać się na takim cudeńku. Ma się wrażenie, że płynie w powietrzu. A jak wchodzi w zakręty.

No cóż rozmarzyłam się trochę. Kastiel zaśmiał się z mojej miny i oparł się o swoją maszynę. Popatrzył na mnie z lekkim błyskiem w oku i zmierzył uważnie od stóp do głowy.

- Ciężko mi uwierzyć, że takie chucherko było w stanie utrzymać tego potworka. Wiesz w ogóle co to za marka? Nie mówię już nawet o modelu.

Wyczułam w jego tonie ciche wyzwanie. Rzuciłam jeszcze jedno krótkie spojrzenie na motor zanim odpowiedziałam.

- Jeśli dobrze mi się wydaje to Honda CBR 150R.

- Blisko. 125R. Łatwo je pomylić. No i niechętnie, ale jednak przyznaję, że jestem pod wrażeniem. Nie spodziewałem się takiej wiedzy po zwykłej dziewczynie, Jenny.

- Jak widzisz Kastiel, nie jestem aż tak zwykła jak mogłoby ci się wydawać.

Uniósł brew słysząc swoje imię.

- Jedyne co widzę, to że Pippi Pończoszanka ma trochę za długi język.

- I mówi to ktoś kto podsłuchuje prywatną rozmowę. – Założyłam ręce na piersi.

- Masz rację dziewczynko – zaśmiał się cicho. – Zacznijmy, więc od początku. Kastiel.

- Jenny – także zaśmiałam się i uścisnęłam dłoń, którą mi podał.

All of us wear mask {SF FanFiction}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz