Rozdział 9

67 5 2
                                    

Z trudem udało mi się uspokoić napad śmiechu i z szerokim uśmiechem na twarzy otarłam łzy, które spłynęły po moich policzkach.

- Wielbię cię Kim. Tak po prostu – wykrztusiłam cicho.

- Wiesz co Jen? Ja ciebie też.

Uśmiechnęła się przyjaźnie i uniosła swój kieliszek z winem. Razem z Iris oraz Rozalią powtórzyłyśmy jej ruch upijając swoje napoje. Spod półprzymkniętych powiek obserwowałam zmieszaną Violettę, która zamyślona patrzyła w swoją herbatę. Bez słowa przeniosłam się koło niej, obdarzając ją ciepłym uśmiechem.

- Coś nie tak Violu?

- Nie – wyszeptała nieśmiało, rumieniąc się.

- Przeszkadza ci, że pijemy alkohol? Wiesz, że nie musisz się wstydzić swojej opinii w moim towarzystwie. Ja naprawdę nie gryzę.

- Tylko połykasz w całości – zaśmiała się Iris.

Przewróciłam oczami i sprzedałam jej kuksańca w ramię, gdy opadła koło mnie. Na całe szczęście Violettę także to rozbawiło i posłała mi niepewny uśmiech. Otworzyła usta, aby coś powiedzieć, ale przerwał jej trzask zamykanych drzwi i ciężkie kroki, na które poderwałam się gwałtownie kierując w stronę korytarza. Dziewczyny podążyły za mną wzrokiem. Dick wspierając się o ścianę, kierował się na górę, jednak zatrzymał się gdy usłyszał zamieszanie jakie spowodowałyśmy w salonie.

- Dick, co się stało? – zapytałam niepewnie.

Odwrócił odrobinę głowę, co wystarczyło abym mogła zobaczyć jego otartą szczękę oraz rozciętą wargę. Pierwszy raz nie wiedziałam co zrobić, czując za sobą obecność dziewczyn. Chciałam biec do niego, jednak musiałam się powstrzymać. Nie chciałam robić sceny, szczególnie gdy Dick posłał dziewczynom krótkie spojrzenie i bez słowa kontynuował swoją drogę. Z trudem przełknęłam ślinę, aby z bladym uśmiechem odwrócić się do dziewczyn czekających w pokoju. Kim jako jedyna w ślad za mną podniosła się z miejsca, ale reszta dziewczyn patrzyła po sobie zdezorientowana. Opadłam koło nich na kanapie i dolałam wina zanim odpowiedziałam na pytające spojrzenia.

- Jednak nic takiego. Mój brat w końcu wrócił – powiedziałam siląc się na spokojny ton.

Za jednym razem opróżniłam sporą część swojego kieliszka, czym jeszcze bardziej zdziwiłam dziewczyny. Wzruszyłam tylko ramionami i chciałam ponowić swoją czynność, jednak jedna z nich zabrała mi kieliszek. Moje zaskoczone spojrzenie od razu padło na Kim, która trzymała go w ręce.

- Dziękujemy za gościnę Jenny, ale najwyższy czas, żebyśmy już poszły – powiedziała spokojnie.

Rzuciła znaczące spojrzenie reszcie, które bez zbędnych komentarzy udała się na korytarz. Iris jako jedyna zatrzymała się jeszcze na chwilę patrząc na mnie zmartwiona, ale odwróciłam wzrok zaciskając paznokcie na swoim ramieniu. Uniosłam go gdy poczułam dłoń Kim, próbującą dodać mi otuchy.

- Idź, zajmij się nim.

- Przepraszam was, to nie miało tak wyjść – wyszeptałam cicho.

- Daj spokój mała. Nie twoja wina. Poza tym i tak musiałybyśmy się niedługo zbierać.

Puściła mi oczko, zanim skierowałyśmy się na korytarz, gdzie pozostała trójka była już gotowa. Wszystkie uśmiechały się przyjaźnie jakby próbując mnie zapewnić, że nic się nie stało, za co byłam im bardzo wdzięczna.

- Dziękuję za świetny dzień dziewczyny. I za pokazanie miasta.

- Przyjemność po naszej stronie – odparła Iris uśmiechając się szeroko.

All of us wear mask {SF FanFiction}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz