Ostrożnie uchyliłam drzwi i niepewnie zajrzałam do pokoju Richa. Stał tyłem do mnie i cicho przeklinając zrzucił swój podkoszulek. Wślizgnęłam się do środka zamykając drzwi z cichym trzaśnięciem. Od razu zwrócił się w moją stronę, a ja mogłam zauważyć grymas bólu na jego twarzy, gdy napiął obolałe mięśnie. Wbiłam wzrok w podłogę, ponieważ widząc jego posiniaczone ciało miałam jeszcze większe wyrzuty sumienia. Chyba w głębi duszy miałam nadzieję, że Jenny kłamie i próbuje mnie zwieść.
- Coś się stało Mio? – zapytał tylko, kierując się w stronę garderoby.
- Nie wiedziałam – wyszeptałam cicho, czując jak zaschło mi w ustach.
- Naprawdę zdziwiłbym się gdyby było inaczej. Z pewnością Jenny nie powstrzymała się od złośliwych komentarzy?
Wyszedł do mnie w czystym ubraniu z wysoko uniesioną brwią. Skinęłam głową, zagryzając policzek. Zaskoczona uniosłam na niego spojrzenie, gdy warknął cicho. Bez słowa podszedł do mnie i przesunął dłonią po policzku, przez co uwolniłam swój policzek. Zapatrzyłam się w pociemniały błękit jego oczu. Nie byłam pewna co mam zrobić. Gdy usiadł z głośnym klapnięciem na łóżku. Zdecydowałam się usiąść na krześle przy jego biurku, nie przerywając kontaktu wzrokowego.
- To co mówiłeś na dole… Jenny twierdzi, że mówiłeś szczerze – przerwałam niepewnie milczenie.
- A masz powód, aby sądzić inaczej? – Zaskoczony uniósł brew.
- Nie wiem. Mam mentlik w głowie przez tę sytuację – jęknęłam załamana, bardziej do siebie niż do niego.
- Eh, Mio. Próbujesz uchodzić za silną i dorosłą, ale tak naprawdę jesteś nieporadnym dzieckiem – zaśmiał się cicho.
Prychnęłam cicho, lekko urażona. Nie zmieniło to faktu, że jego śmiech był zaraźliwy, przez co nie mogłam powstrzymać lekkiego uśmiechu. Usiadłam na jego kolanach, wpatrując się tym razem w roziskrzony błękit jego oczu. Niczym tafla jeziora w słoneczny dzień. Uniósł brew wpatrując się we mnie wyczekująco i odchylił się, obierając na swoich przedramionach.
- Zanim Christian nam przerwał mówiłeś, że to koniec.
- I myślałem, że tak się stanie – westchnął cicho. – Na szczęście jesteś tak cholernie uparta. – Uśmiechnął się zadziornie.
- Na szczęście. – Wzruszyłam ramionami, zanim znowu skupiłam na nim uważne spojrzenie. – Dlaczego?
- Ponieważ nie potrafię utrzymać nerwów na wodzy, kiedy jesteś obok. Zresztą ty także.
- Jak widzisz nie rzuciłam się jeszcze na ciebie jak niewyżyta nimfomanka. Ty też radzisz sobie całkiem nieźle. – Przewróciłam oczami.
- Tak myślisz? – mruknął gardłowo.
Zanim zdążyłam zaprotestować, położył moją dłoń na swoim kroczu. Moje usta zmieniły się w małe „o” gdy wyczułam pod palcami spore zgrubienie. Mimowolnie zagryzłam wargę, aby powstrzymać złośliwy uśmiech i spojrzałam na niego zadowolona. Zaczęłam powoli przesuwać palcami, wzdłuż jego wzwodu. Rich warknął tylko głośno i odtrącił moją dłoń.
- O tym właśnie mówiłem. Oboje mamy zobowiązania. Ty masz swojego narzeczonego, a ja swoją narzeczoną – westchnął ciężko.
Opadł bez siły z szeroko rozłożonymi rękami, wpatrując się w sufit pustym wzorkiem. Patrzyłam na niego oszołomiona z otwartą buzią. Potrzebowałam kilku minut, aby mój mózg zaczął na nowo przetwarzać informacje.
- Masz narzeczoną? – wykrztusiłam zszokowana.
Nie mogło to do mnie dotrzeć, sama już nie wiedziałam z jakiego powodu. Przecież sama się zaręczyłam. Jednak myśl, że Rich mógł mieć kogoś więcej niż dziewczynę, sprawiała, że mój mózg się przegrzewał. Jego zachowanie w stosunku do mnie przez cały czas odbierałam jako próby zwrócenia na siebie uwagi albo zaproszenie na jednorazową, nocną przygodę. Pewnie gdyby nie mój status, już dawno wpakowałabym mu się do łóżka. A tu takie coś.
- Zamknij buzię – westchnął ciężko i musnął podbródek, aby mi pomóc, ale tylko trzepnęłam go w dłoń.
- Gdzie ona jest? Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałeś? I dlaczego próbowałeś mi się wpakować do łóżka skoro jesteś zaręczony do cholery?!
Wstałam z niego jak oparzona wypowiadając ciągiem pytania kotłujące się pod moją głową. Chodziłam po pokoju trzymając się za głowę. Błagam niech ktoś wyskoczy, krzycząc „Mamy cię!”. Ponieważ muszę być w ukrytej kamerze prawda? Ta sytuacja jest zbyt absurdalna, aby nie była ustawiona.
- Nie próbowałem ci się władować do łóżka. Nie widziałem potrzeby, aby cię o tym informować, tak jak ty nie powiedziałaś prawdziwego powodu sprzeczki z twoim obecnym narzeczonym – odpowiedział rozbawiony na dwa z trzech moich pytań.
- A dlaczego nigdy jej nie widziałam? Gdzie się podziewa ta tajemnicza szczęściara? – zapytałam, zatrzymując się i wpatrując się w niego z zaciekawieniem.
- Wyjechała – mruknął cicho odwracając wzrok i zauważalnie przygasając.
Przygryzłam policzek, widząc jak bardzo przybiły go wspomnienia, które wywołałam swoimi pytaniami. W ułamku sekundy zmienił swoją postawę z rozbawionego i skorego do żartów, w przybitego i pogrążonego w swoich myślach. Podniósł się do siadu, jednak jego sylwetka była odrobinę przygarbiona. Wyglądał jak kupka nieszczęścia i mimowolnie znowu usiadłam mu na kolanach tylko po to, aby zarzucić mu ramiona na szyję i mocno przytulić do siebie. Poczułam jak niepewnie obejmuje mnie ramionami i opiera swoje czoło o moje ramię.
- Wróci. Byłaby idiotką zostawiając takiego faceta – wyszeptałam cicho, starając się go jakoś pocieszyć.
- Mam taką nadzieję – odpowiedział tylko.
CZYTASZ
All of us wear mask {SF FanFiction}
Fiksi PenggemarJenny - piękna dziewczyna adoptowana przez miliardera, razem ze swoim przyszywanym bratem przeprowadza się do nowego miasta. Nic specjalnego, szczególnie gdy ma się takie środki oraz wolność od nakazów i zakazów dorosłych, a gdzie nie spojrzeć znajd...