Część 4.

98 6 1
                                        

- Gareth – przedstawił się i podał jej dłoń.

Uśmiechnęła się głupio i chyba odechciało jej się do domu, bo uznała, że znów zaczyna się robić ciekawie.

- Gabi. – Odpowiedziała mu uściskiem dłoni. – Co z twoim przyjacielem?

- Sam nawet nie wie, że ma nóż na gardle... - westchnął, jakby sam do siebie.

- Powiesz mi coś więcej?

- Nie ma takiej potrzeby. – Przekręcił kluczyk w dziurce przy kierownicy, samochód zawarczał i ruszył przed siebie.

- A odpowiedziałbyś na kilka moich pytań? – spojrzała na spływające po szybie krople deszczu.

- Może.

- Jedziemy do twojego s z e f a ?

- Niestety można tak powiedzieć.

- Po co? Przecież mogłabym teraz, na twoich oczach, usunąć tego MMSa.

- Zapytasz go o to. Kolejne pytanie.

Dziewczyna zastanawiała się przez chwilę.

- Jak jesteś uczesany?

- Mam warkoczyki.

- Serio?

- No.

Gabi ściągnęła mu z głowy kaptur. Jej oczom ukazał się typowo „bale'owy" koczek.

- Phi, nie dość, że zbój i porywacz, to jeszcze kłamczuch... Ty mnie wczoraj zaatakowałeś, prawda?

- Tak wyszło. A właściwie tak miało wyjść. – Bale przerzucał co chwilę biegi.

- A więc nie jesteś pokornym sługusem Cristiana, tylko on cię najzwyczajniej w świecie szantażuje?

- Ma, dupek, Ramsiego w garści, to sobie pozwala. – Nerwowym ruchem podrapał się po nosie.

- Kogo?

- Ramseya. Aarona. Nie kojarzysz?

Dziewczyna oparła brodę o oparcie piłkarza, żeby go lepiej słyszeć.

- Pewnie, że tak! – odrzekła podekscytowana rozmową. – To on ma nóż na gardle? Jest twoim przyjacielem, tak?

- Niestety.

-  Niestety ma nóż na gardle, czy niestety jest twoim przyjacielem?

- To się jedno z drugim wiąże.

- Mało rozmowny jesteś. – Skrzywiła się, obserwując go uważnie w lusterku.

- Możliwe.

Dobiegała godzina 22.30. Ulice, którymi jechali, oświetlone różnymi kolorami, widoczne były zza zaparowanych szyb samochodu jako rozmazane kropeczki. Wycieraczki mozolnie i rytmicznie chodziły, przyciągając senny wzrok pasażerki. W lewo, w prawo, w lewo, w prawo, w lewo...

- Daleko jeszcze? – zapytała, pogodzona już ze swoim losem, odrywając od nich wzrok.

- Ostatni zakręt. – Gareth odpowiedział od niechcenia.

- Słysząc twój głos, tracę wszelkie chęci do życia. – Oparła głowę na dłoniach.

- Jeszcze się dziwisz?

- Nie chcesz mi nic więcej powiedzieć o swojej sytuacji, więc jak mam się nie dziwić?

- Wysiadka. – Zgasił nagle silnik i odblokował drzwi samochodu. Wychodząc, Gabi trzasnęła nimi, a Bale spojrzał na nią z ukosa.

MMSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz