- Cholera - jęknęła dziewczyna i nerwowym ruchem przeczesała włosy palcami.
Jej uwagę przykuło teraz niepokojące światło, oświetlające mżący deszcz, fragmenty drzew i zarośli. Migając, poruszało się we wszystkie strony. Kiedy już wszelkie myśli związane z ufo i innymi nadprzyrodzonymi sprawami, przeleciały Gabi przez głowę, zdała sobie sprawę z tego, iż źródłem światła mogła być po prostu latarka. Ale do kogo mogła należeć? Po chwili z głebi lasu do uszu Gabi dobiegł męski głos. Zanim można było rozróżnić konkretne słowa, rzucane przez nieznajomego, musiało jednak minąć trochę czasu. W końcu dziewczyna wytężyła słuch i usłyszała wyraźnie:
- Ramsey! Ramsey, jesteś tu?!
W pierwszej chwili głos wydawał się znajomy. Lecz po kilku powtarzających się słowach, które odbijały się echem po lesie, uznała, że nie należy do nikogo, kogo zna. Zerknęła na Oliego. Ten, po silnym ataku kaszlu, ponownie stracił przytomność. Była zdana jedynie na siebie. Postanowiła dowiedzieć się, kto tak uparcie poszukuje Aarona. W końcu jej także zależało na niezwłocznym odnalezieniu kanoniera. Kiedy nieznajomy stawiał kroki coraz bliżej niej, Gabi opierając się dłonią o nieprzyjemną w dotyku korę jednego z drzew, odezwała się niepewnym głosem.
- Kim jesteś?
Mężczyzna skierował na nią latarkę.
- Aaauć! - zasłoniła dłonią oczy. - Nie po ślepiach!
- Wybacz - przeprosił, podchodząc bliżej.
Gdy zbliżył się na tyle, że był na wyciągnięcie ręki dziewczyny, światło latarki rozjaśniło fragment jego białej koszulki. Gabi zerknęła na nią, wybałuszyła oczy, odsunęła się od niego i podniosła z ziemi kawałek sporej gałęzi.
- Ani kroku w moją stronę! - cedziła przez zęby, trzymając gałąź w gotowości do uderzenia napastnika w głowę. - Wracaj do swojego Ronalda i przekaż mu, że mam już serdecznie dość jego mistrzowsko zaplanowanych porwań i przesiadywania w jakiejś zapyziałej piwnicy. Przesłuchiwania i bicia drogich mi osób! - Gabi odwróciła wzrok na Girouda, a łzy napłynęły jej do oczu. - On nie wytrzymałby kolejnego spotkania z tym typem.
Mężczyzna słuchał jej, trzymając ręce w geście obronnym.
- Głupio zrobiłem. Mogłem zmienić koszulkę Realu na jakąś bardziej... bezpieczną - wymamrotał jakby do siebie, a po chwili zwrócił się do dziewczyny - ale musisz uwierzyć mi na słowo. Chcę pomóc... - patrzył na gałąź w ręku Gabi jak na demona. - Ja... ten, no... Raphael... jestem - wymamrotał niepewnie i wyciągnął dłoń na powitanie.
Przez chwilę miał wrażenie, że dziewczyna zastygła, trzymając gałąź w górze, ale po chwili opuściła bezwładnie prymitywny oręż z ręki. Chłopak odetchnął. Cofnął dłoń, widząc, że nowa znajoma nie ma zamiaru zwracać uwagi na takie uprzejmości.
- Nie wiem już, komu mam ufać - wyznała z obojętnością w głosie.
- Mi możesz. Jestem przyjacielem Oliego... a przynajmniej on jest moim, bo nasze stosunki ostatnio... a, zresztą. Jestem tu, żeby was zabrać do domu. Sanchez powiedział mi, gdzie mogę znaleźć waszą - zawachał się - ...trójkę.
- Jak na razie znalazłeś jedynie naszą dwójkę.
- Aaron?
- Zniknął gdzieś.
- Na razie najważniejsze jest zdrowie Oliego - odparł Raphael i zbliżył się do swojego przyjaciela. - No, Żwirek, chodź na barana. Teraz musimy stąd jakoś dotrzeć na parking - spojrzał na Gabi. - Co tak stoisz, rusz się!

CZYTASZ
MMS
FanfictionGabi jest dziennikarką sportową. Pewnego dnia otrzymuje dziwnego MMSa, dającego początek serii niecodziennych zdarzeń w jej życiu. ⚽ Co przedstawia zdjęcie, zawarte w MMSie? ⚽ Czy będzie miał jakiś związek z przyszłością młodej dziennikarki? ⚽ Ja...