Część 5.

88 4 0
                                    

Otworzyła oczy i z satysfakcją stwierdziła, iż poszkodowana głowa przestała ją całkowicie boleć. „Kolejny dzień. Ciekawe, czy czeka mnie jeszcze więcej atrakcji, niż wczoraj" – pomyślała, podnosząc się ze swojego cieplutkiego łóżka. Gdy dzisiejszej nocy wróciła do domu, Julka już spała. Teraz był już późny poranek. Spojrzała na zegarek.

- Dziesiąta? – jęknęła niezadowolona, ziewając.

Sięgnęła po telefon. Miała nieodebrane połączenie od Oliviera i jedną wiadomość o treści „Potrzebna mi twoja pomoc. Musimy się spotkać. G.B"

- Ale się uwzięli – westchnęła.

- Kto taki? – W drzwiach jej sypialni pojawiła się Julka, trzymająca kubek z napisem „Just Football" w ręku.

Gabi zmieszała się.

- No... - odezwała się niepewnie.

- Mówże. Czekam na wyjaśnienia. Chyba mi się należą, prawda? – uśmiechnęła się przyjaciółka.

- Kurde, weźmiesz mnie za kretynkę jak ci to powiem.

- Już to zrobiłam.

- Co?

- Wzięłam cię za kretynkę, kretynko.

- Czemu?

- Bo śnią ci się jakieś głupotki! – roześmiała się Julka. – Gadałaś przez sen jak najęta.

- O nie... – zaśmiała się Gabi. – Ciekawe co tym razem.

Przyjaciółka wzięła łyka z kubka ciepłej herbaty i unosząc brwi do góry, odezwała się z przekąsem:

- No wiesz, powiem ci, że trochę tego było... Najpierw chyba przed kimś uciekałaś, bo strasznie przebierałaś nogami – mówiąc to parsknęła śmiechem – i zaczęłaś powtarzać „Ronaldo, to on, to Ronaldo..."

Gabi palnęła się w czoło, a rozbawiona blondynka kontynuowała swoją wypowiedź:

- Wtedy przewróciłaś się na drugi bok i usłyszałam, jak mówiłaś niewyraźnie coś w rodzaju „łapy przy sobie!" i „a chcesz w dziób?!". Hahaha, jak ja ci potwornie zazdroszczę tych snów! No a potem zaczęłaś... - przerwała, bo Gabi zadzwonił telefon.

Młoda dziennikarka już miała za niego chwycić, kiedy nagle jej współlokatorka szybkim ruchem dosłownie zwinęła jej go spod nosa.

- Teraz zobaczymy, kto się ciebie tak uczepił. – Uśmiechnięta od ucha do ucha z zaciekawieniem spojrzała na ekran smartfona. – Hahaha!

- Gabi wyskoczyła z łóżka jak z procy, aby odebrać jej swoją własność.

- Ty psycholu! – krzyknęła Julka. – Do reszty ci się w głowie poprzestawiało, szajbusko? – Ponownie się roześmiała.

- Oddaj to! Oddaj, w tej chwili! – Gabi nie znosiła sytuacji, w których ktoś zabierał jej telefon i w dodatku nie chciał oddać. Rzuciła się na nią, Julka straciła równowagę, obie upadły i leżąc na podłodze, zaczęły się bezsensownie śmiać.

- Możesz mi to jakoś wyjaśnić? – Julka podniosła się na rękach i wstała z podłogi. – Dlaczego przed chwilą dzwonił do ciebie jakiś „Olivier", hmm? – W jej głosie można było wyczuć nutkę ironii i politowania. Pomyślała, że jej przyjaciółka nazwała tak kontakt kogoś z bliskich, aby... właściwie to nie wiedziała po co miałaby to robić, ale za to wiedziała doskonale, że po Gabie można się było tego spodziewać. Nie takie rzeczy już wymyślała.

- Nieistotne – odparła dziewczyna i chwyciła za telefon. – Muszę zadzwonić – rzuciła i miała wyjść z pokoju, ale Julka zatokowała jej drogę ramieniem. W tym momencie zadzwonił telefon. Znowu Giroud się dobijał.

MMSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz