Część 9.

64 1 0
                                    

Była już w środku. Zeszła na najniższe piętro, lecz nie wiedziała którędy iść, widząc co krok kolejne drzwi. W dodatku wszystkie zupełnie takie same. Zdecydowała się na pierwsze z brzegu - w środku nie było kompletnie nic, oprócz brudnej podłogi i podziurawionych ścian.

- Okropne miejsce - szepnęła sama do siebie, otwierając już czwarte drzwi z kolei. - Może jakieś pominęłam - pomyślała, ale zrobiwszy kilka kroków, wpadła na kogoś z impetem.

- Ratunku! - krzyknęła, gdy zobaczyła tuż przed sobą męskie oczy, które z pewnością nie należały do żadnego z Kanonierów.

- Ciii! - Gestem pokazał jej, by była cicho. Kiedy wyrwała się do ucieczki, nieznajomy złapał ją za ramiona. - Nie bój się, chcę ci pomóc!

Dziewczyna przyjrzała mu się uważnie.

- Nie potrzebuję pomocy - odparła. - Odejdź stąd.

- Wiem, gdzie zamknęli Oliviera.

- Nie jesteś jednym z nich?

- Jestem, ale...

- Nie chcę twojej pomocy! - krzyknęła i oderwała jego ręce ze swoich ramion. - Udław się nią - szepnęła odchodząc.

- Sama nie znajdziesz go w tych ciemnościach! - krzyknął za nią. - Jest w złym stanie. Im szybciej go znajdziesz, tym większe prawdopodobieństwo, że przeżyje.

- Że przeżyje? - powtórzyła, odwracając się w jego stronę. - O czym ty mówisz?

Mężczyzna podszedł do niej.

- Nie czas na unoszenie się honorem. Zaprowadzę cię do niego i wyprowadzę was stąd.

- Nie ufam ci.

- Zrozum, nie jestem zbójem. Chcę jedynie pomóc i nie doprowadzić do śmierci rannego Girouda. - Wyciągnął do niej dłoń. - Chodź ze mną.

Na myśl o śmierci Oliego, Gabi przyspieszył oddech, a w ustach jej zaschło.

- Ukatrupię cię, jeśli kłamiesz - powiedziała. Uśmiechnął się. Rzeczywiście nie jak zbój, lecz raczej niczym serdeczny przyjaciel. Ten uśmiech nieco dodał jej otuchy. - Prowadź, panie Ramos - dodała, gdy była już pewna, z kim ma do czynienia.

          ⚽            ⚽              ⚽

- Oli! - krzyknęła po otworzeniu drzwi i podbiegła do leżącego tam piłkarza.

Uklękła przy nim. Był nieprzytomny.

- Czemu on nie otwiera oczu? - zapytała, trzymając dłonie na jego twarzy. - Co z nim? - Głos jej zadrżał.

Ramos stał przez chwilę w progu, po czym podszedł do Oliviera. Przyłożył dwa palce do jego szyi i znieruchomiał skupiony.

- Spokojnie. Stracił dużo krwi, ale będzie żył - odparł głosem doświadczonego lekarza.

- No ja myślę!

- Bardzo go lubisz? - spojrzał na nią.

- Nie twój interes.

- Nadal mi nie ufasz?

- Nic się w tej kwestii nie zmieniło.

- Przecież wam pomagam.

- Nie wiadomo, co masz teraz zamiar z nami zrobić.

- Fakt... szczerze? Ja bym sobie na twoim miejscu nie zaufał.

- Wszystko mi jedno! - oznajmiła, patrząc mu prosto w oczy. - Chcesz go uratować, to się spiesz, bo - jak sam powiedziałeś - im szybciej tym lepiej. Jeśli jednak wolisz nas tu zamknąć i mieć na sumieniu dwoje niewinnych ludzi, to - proszę bardzo - droga wolna! - Wskazała na drzwi i położyła ręce na głowie, nerwowo dreptając w miejscu.

MMSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz