Rozdział IV

980 151 45
                                    

Piętnastoletni Yoongi miał już serdecznie dość pewnego Puchona, który potrafił wpadać na niego w każdym miejscu i o każdej porze. Raz wylał na niego sok z dyni w Wielkiej Sali. Potem zrzucił na niego kilka ciężkich książek, przez co Ślizgon musiał udać się do skrzydła szpitalnego. Ostatnio omal nie spadł przez niego z Wielkich Schodów, gdy ten gonił Poltergeista, który zabrał mu różdżkę. 

- Przysięgam, że jak jeszcze raz się na niego natknę to rzucę na niego jedno z Zaklęć Niewybaczalnych. - warknął rzucając mokrym ręcznikiem na ziemię.

Siedzieli z Namjoonem na schodach przy dziedzińcu. Yoongi z mokrymi włosami mamrotał pod nosem przekleństwa, a młodszy patrzył na niego powstrzymując przy tym śmiech. 

- Co ci się znów stało? 

- Szedłem sobie kulturalnie korytarzem, a ten, pożal się Boże, Puchon postanowił ćwiczyć zaklęcie wodne, przy okazji mocząc mi twarz i włosy. - przejechał palcami po mokrych końcówkach i jęknął cierpiętniczo. - Co z tym chłopakiem jest nie tak? Przynosi mi tylko pecha, a ja go nawet nie znam.

- Jak to nie? Jest na moim roku, przedstawiałem was sobie.

- Nie pamiętam. - mruknął wzruszając ramionami.

Przecież nie przyzna się, że tak naprawdę wylał na siebie wodę przez zaciśnięcie na niej palców zbyt mocno. Nie przyzna się, że to dlatego, że zobaczył Hoseoka bawiącego się z uroczym kotkiem. A Yoongi nie cierpi kotów. 

- On jest naprawdę w porządku, a ten twój pech związany z nim jest po prostu wymyślony przez twój mózg. - Namjoon poklepał przyjaciela po ramieniu. - Jeśli chcesz to sam się możesz przekonać, że nie jest zły. Chodź, poszukamy go. 

Yoongi spojrzał na niego jakby wystraszony. Nie wiedzieć czemu zdenerwował się wizją spotkania z Puchonem. 

- Co? Ale po co? Namjoon! - wstał i podbiegł do przyjaciela, który już był przy drzwiach do Wielkiej Sali. Złapał go za koszulę. - Po co ty chcesz do niego iść? 

Kim spojrzał na niego zastanawiając się nad czymś chwilę. 

- Masz rację. 

Namjoonowi wydawało się, że Yoongi zachowuje się dość dziwacznie. W końcu jak ktoś kto potrafi postawić się komuś większemu bez mrugnięcia okiem, nagle boi się rok młodszego Puchona, który nie skrzywdziłby pająka, chociaż boi się tych zwierząt? Bez sensu. 

Krukonowi przyszło do głowy pewne wytłumaczenie zachowania starszego, ale póki to nic pewnego, to wolał zostawić dla siebie ów przemyślenia. W końcu on również może się mylić.

Za to Min Yoongi nie mógł spać w nocy zastanawiając się co się z nim dzieje. Owinął się kołdrą niczym motyl w kokonie i patrzył w ciemność. Jednak przed oczami miał ten uroczy uśmiech, co niezmiernie go denerwowało. Prawą dłonią leniwie dotknął swojej klatki piersiowej, wyczuwając dość szybkie bicie serca. 

~*~

Będąc w łazience usłyszał cichy szloch z jednej z kabin. Wytarł mokre dłonie i ruszył przed siebie szukając źródła dźwięku. Zapukał do drzwi ostatniej kabiny, na co szloch ucichł. 

- Jest tam kto? - spytał marszcząc drzwi.

- N-nie ma nikogo. - odpowiedział mu cichy głos. 

Westchnął i po prostu otworzył drzwiczki, a jego oczom ukazał się pulchny chłopiec z szarymi włosami. Szaty miał w kolorze Hufflepuffu, na co Yoongi pomyślał "Świetnie, kolejny Puchon". 

You're a wizard, Hoseok | jhs · myg ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz