ROZDZIAŁ 5

9.2K 376 75
                                    

2/4

Pierwsza myśl, która wykiełkowała  w mojej  głowie było to, że jeszcze nigdy nie czułam się tak dobrze jak w tym momencie, te łaskoczące motyle w brzuchu. Poruszające skrzydełkami w rytm nieznanej muzyki toczącej się w moim wnętrzu, powodujące przyjemne skurcze w podbrzuszu.

To chyba najprostsza definicja miłości.....

No właśnie, zakazanej miłości do tego kundla, której sobie surowo zakazałam. To właśnie była druga myśl i głos rozsądku...... tak przynajmniej mi się wydaje....

Co ja mam zrobić? Oddać pocałunek czy odrzucić mojego mate? Odrzucenie go bardzo zaboli...... z resztą co ja się przejmuję.

Jego pocałunki stały się bardziej namiętne...

W sumie mam rację, powinnam się przejmować tym, że on mnie całuje bez mojej zgody.... No co za chamstwo!

Skoro on się nie pytał tylko robił to ja nie zamierzam się z nim cackać....

Kopnęłam go w najczulszy punkt męskiego ciała i odepchnęłam ze wszystkich sił, co było nie lada wyczynem, ponieważ jakąś część mnie nadal chciała czuć jego usta na swoich....

- To za to, że ślinisz mnie bez mojej zgody - fuknęłam z pogardą. Miałam już odejść, kiedy niespodziewanie jakieś silne ramiona przyciągnęły mnie do ciepłego torsy, od którego się odbiłam jak piłeczka ping-pongowa od paletki. Nie no dzięki.... Wywróciłam oczami, gdyż dotarło do mnie kto jest tym osobnikiem. No zgadnijcie kim mogła być osoba, która jako jedyna umie mnie wkurzyć do granic wytrzymałości? Oczywiście Blake Johnson, bo któż inny chciałby dostać dwa razy pod rząd w ryj.

- Oj, czego znowu chcesz frajerze - westchnęłam zirytowana.

- Ciebie - szepnął, a jego ciepły oddech owiał mój policzek. Reakcja mojego ciała sprawiła, że poziom irytacji w moim organiźmie został przekroczony.... Wkurzyłam się, w perfidny sposób wytrącił mnie z długo budowanej równowagi, która i tak z moim charakterem była baaaardzo krucha. I jeszcze ten jego uśmieszek.... Ugh..... Zaraz nie będzie mu do śmiechu jak moja pięść zetknie się z jego buzią! Co jak co, ale uderzenie mam mocne, z resztą jak na silnego wilka przystało.

Opanuj się dziewczyno pozwolisz, by jakiś dupek wygrał bitwę?

Święte słowa, mam ochotę mu wpierdzielić i to porządnie, ale nie warto znowu brudzić koszulki, jeśli tak dalej pójdzie do szkoły będę musiała chodzić w samej bieliźnie, a tego bym wolała uniknąć!

Wdech. Wydech. Spokojnie. Jesteś oazą spokoju. Wdech. Wydech. Pierdzielonym samotnym kaktusem na środku Sahary

Już mi dużo lepiej...

Odwracam się energicznie do napastnika po drodze z torebki wyjmuję coś co powinno być w ekwipunku każdej kobiety XXI wieku. 

Wyciągnęłam rękę, każdy z gapiów pewnie myślał, że chcę dotknąć policzka mojego 'ukochanego ' ja jednak miałam inne plany....

Prysnęłam sprejem wprost w jego oczy.....

On zaczął się drzeć i szamotać, a z pod jego zaciśniętych powiek wpływały łzy. Och... nie rób już scen, przecież to tylko sprej łzawiący. Pokiwałam rozbawiona głową, obróciłam się tylko po to by przejść parę kroków, a następnie wybuchnęć szaleńczym śmiechem... A dobrze tak pajacowi!  Myślałam kierując się w stronę mojego chłopaka ( czyt. ukochanego motora)  przynajmniej on nie będzie mnie obmacywał jak tamten pedofil. Kocham mój motor, może to dziwne, ale tak jest, z resztą to jest mój talizman. Niektórzy mają wisiorki, inni breloczki, a ja mam motocykl, z którym nie potrafię się rozstać. Moje cudeńko.

« Blake »

Co ja sobie myślałem?Łudziłem się, że ona tak po prostu odwzajemni pocałunek? Może to wszystko za szybko? Nie, przecież wiem, że moja Nig czyje coś do mnie, tylko nie chce się poddać temu uczuciu. Moja mała buntowniczka.

Na razie jest nieustępliwa, ale zobaczymy jak długo jeszcze wytrzyma. Jej ciało reaguje na moje gesty, ale ona cały czas zachowuje trzeźwość umysłu. Jak? Ja bym się poddał, to tak jakby walka z wiatrakami. Jedno uczucie przeczy drugiemu. To jest niczym wojna domowa! Podziwiam ją za to, że łatwo się nie poddaje. Będzie wyśmienitą luną.

Proszę Skarbie, ulegnij mi błagam! Tak bardzo pragnę trzymać cię w swych ramionach. Budzić się i zasypiać obok ciebie. Trzymać cię za dłoń i gładząc ją w kojący sposób. Kroczyć z tobą przez życie, wspierać cię, gdy masz gorszy dzień, kochać po prostu kochać, to jedno słowo jak każde, a jednak mówi tak dużo.

2 godziny później « Nig »

Siedzę na kanapie w salonie i właśnie planuje drugi podpunkt - ,, Podrapać Johnsona ”. Pewnie zastanawiacie się o co chodzi z tym drapaniem. Cóż, dowiecie się w swoim czasie... Hueh hueh.... Niestety mój plan wymaga kolejnego nocnego wtargnięcia na teren budy.  Muszę chodzić tam w dzień - to rozumiem, ale żeby też w nocy? Trudno, dla zemsty nawet do piekła pójdę. Taka ze mnie nieustępliwa wariatka.

- Tak wiem i tak mnie kochasz misiu - wysłałam telepatycznie do Blake'a.

- Oczywiście, że kocham choć bardzo mnie zabolalo twoje odejście - westchnęł smutny. Moje serce rozbiło się w tym momencie na drobne odłamki, aż tak go zraniłam? Teraz mi głupio, on stara się być dla mnie miły,  romantyczny, kochany, a ja się odpłacam gazem łzawiącym po oczach. Eh..no trudno czasu nie cofnę, a serca nie posklejam.

- Bo miało boleć - warknęłam, a z jego strony usłyszałam gorzki śmiech. Im mógł coś dodać odcięłam umysł tworząc blokadę.

Wstałam z kanapy w akompaniamencie wycia mojej wilczycy, wycia rozdzierającego smutku, wręcz rozpaczy.

- Przestań - krzyknęłam do niej łapiąc się za pękającą już głowę - Kurwa, urusai*, przestań! - warknęłam sapiąc od nadmiernego bólu głowy. Moja wilczyca skomlała, ale uspokoiła się.

1 godzina później « Nig »

Jestem już w szkole, przy szafce Alfy. Wsadzam do niej wściekłego szopa. Pękam ze śmiechu.... Hi hi hi... Ja otworzy drzwiczki to zwierzę da mu wycisk, ledwo ja go wepchnęłam do środka. Jak on taki rozwścieczony po całej nocy w zamknięciu wyskoczy na chłopaka z pazurami.... Już widzę jego minę.... Masakra... The Best Joke Ever.... Przeszłam korytarzem do wyjścia pogrążona w rozmyślaniach już miałam wyjść przez okno w łazience, kiedy zostałam brutalnie pociągnięta za ramię.


* zamknij mordę / zamknij się

BAKA ALFA (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz