ROZDZIAŁ 11

4.9K 265 59
                                    

Wypuściłam z sykiem powietrze i weszłam do pomieszczenia.
Patrzyłam w podłogę... Nie zniosę jego widoku w takim stanie, leżącego na  szpitalnym łóżku, podłączonego do aparatury, która w każdej chwili może zacząć wydawać ciągłe pikanie. Jak ja nie chcę brać pod uwagę tego scenariusza. Wolę myśleć optymistycznie, że wyzdrowieje. Powiem mu wtedy w pełni świadoma swoich uczuć ' kocham Cię '.
Teraz jestem zmuszona wyznać mu to, co czuję. To mogą być ostatnie moje słowa do niego.

Zaczęłam przypominać sobie wszystkie sytuacje z nim w roli głównej. Szopa w szafce. Zaśmiałam się przez łzy. Jego mina była wtedy taka wściekła. To było wręcz urocze. Kiedy jednak pomyślę, że już więcej nie zobaczę jego twarzy żywej...Wybuchnęłam szlochem. On nie może mnie zostawić! Chwyciłam jego dłoń następnie gładząc ją kojąco.

- Wiesz, że jesteś głupi, prawda? - zaśmiałam się, ciekawe czy mnie słyszy - Jesteś głupi dlatego, że mnie zostawiasz samą.... - na koniec głos mi się załamał, przełknęłam jednak gorzkie łzy uciskające mnie w gardle i kontynuowałam - Dlaczego ty mi to robisz, ty durniu? - zaśmiałam się kręcąc rozbawiona głową - Akurat w tym momencie!- teraz już wrzeszczałam szlochając. Dziwne jak szybko może się zmienić humor. Nieprawdaż?  Wystarczy kilka sekund by z radości przejść w złość,  frustrację, żal. Sakunda może zaważyć nad czyimś losem. W sekundę może zostać nam odebrane to, co kochamy ponad wszystko. W sekundę ktoś może stracić życie. Sekunda, sekunda, sekunda - niepozorna chwila a ile rzeczy może się podczas niej wydarzyć.... - Wracaj do mnie! - krzyknęłam wściekła - Rozumiesz? obudź się - zaczęłam lekko szarpać jego dłonią nadal patrząc w podłogę. Jestem nieustraszona podczas walki, a boję się spojrzeć śmierci w oczy... - Błagam Cię, jeśli tylko mnie kochasz...nie odchodź - szepnęłam cicho.

Niespodziewanie aparatura zaczęła wyć... Nie wiedziałam co się dzieje.... Spojrzałam w kierunku urządzeń. Na wyświetlaczu jednej z nich zamiast tętna pojawiła się ciągła linia.  W tym momencie zrozumiałam, że on umiera. To jest ostatnia szansa dla mnie na powiedzenie mu tych dwóch jakże ważnych słów. Dzięki nim być może jego dusza zazna wiecznego spokoju... Zebrałam się w sobie i najgłośniej jak to tylko było możliwe krzyknęłam - Kocham Cię!

Co jest do.... Cała aparatura wróciła do normy.

- A nie mówiłem stary, że to zadziała - do sali wszedł uradowany Daniel.

Spojrzałam w kierunku łóżka, na którym siedział uśmiechnięty żywy  Blake. Nie rozumiałam o co chodzi. Pierwsza moja myśl: Jezus to cud, że się obudził. Niestety ich uśmieszki były podejrzane. Nagle wszystko do mnie dotarło: nie było żadnego wypadku, przez wymyślenie go zmusili mnie do uświadomienia sobie uczuć względem Blake'a i wyjawienia ich... Zamorduję, powieszę, nie daruję tym razem, ale najpierw... Wyskoczyłam na łóżko przytulając się mocno do mojego mate. Jego zdezorientowany wyraz twarzy był po prostu cudny. Boże jak dobrze, że to nie była prawda z tym wypadkiem.
Zanim zdarzył oddać uścisk odskoczyłam od niego....

- Macie pięć sekund..- stwierdziłam - 4...- zaczęłam odliczać - 3....- powiedziałam tupiąc stopą- 2...- chłopcy wymienili spojrzenia i zerwali się do biegu - 1... - krzyknęłam i zaczęłam ich gonić.

《Blake》

Nie wierzę...! Plan Daniela wypalił! Moja ukochana w końcu wyznała mi miłość. Jestem taki szczęśliwy! Z moich ust nie schodził uśmiech. Warto było wymyślić tą całą szopkę z wypadkiem dla usłyszenia tych słów z ust mojej wybranki. To jak miód na moje serce. Byłem przekonany, że ona może nie czuć do mnie tego, co ja do niej. Najwidoczniej jednak Daniel od początku miał rację. Twierdził, że jestem ważny dla jego siostry. Nie spodziewałem się, że on ją tak dobrze zna. Widzę, że będę musiał z nim porozmawiać na temat jej upodobań, charakteru, marzeń itp... Jestem pewny, że on zna odpowiedzi na wszystkie pytania dotyczące jej osoby.

Nig najwyraźniej się wkurzyła.... No niby miała prawo... To było trochę nie w porządku względem niej, ponieważ powinna powiedzieć swoje uczucia względem mnie z własnej woli a niej pod wpływem jakiejkolwiek presji. No trudno stało się, czasu nie cofnę. Powinienem czuć wyrzuty sumienia lecz ja czuje tylko niewyobrażalne szczęście. Czy to aby dobrze?

Myślałem gorączkowo nad tym uciekając przed furią zwaną moją mate...

《2 godziny później Nig》

W końcu dorwałam żartownisiów... Siedzą teraz w domu watahy na kanapie ze spuszczonymi głowami. Na fotelu po przeciwnej stronie siedział Natan, którego wezwałam na specjalnie posiedzenie pt. ,,Ukarać debili ''. Myślałam właśnie gorączkowo nad karą dla nimi, ale wszystkie wydawały się za lekkie na wagę popełnionego czynu. Srebro ? E tam... Srebro dożylnie?....Phi Srebrne kajdanki?....

- Współczuję wam chłopaki ta mina nie wróży nic dobrego. Ostatnio jak miała taką minę to głodziła mnie cały dzień..... - miał zamiar kontynuować Natan, ale zmroziłam go spojrzeniem, więc ucichł natychmiast.

- Aj chłopcy, chłopcy, chłopcy...co ja z wami mam, nie możecie być tacy posłuszni jak Nat? Patrzycie jaki grzeczny, mówisz siad, a on siada mówisz leżeć, a on leży. - zaśmiałam się.

- Jakoś nie widzę! - powiedział sarkastycznie Blake

- Nat? Ździel go po tej pustej głowie- westchnęłam

- Wybaczy stary jestem grzecznym pieskiem - zaśmiał się i strzelił Blake ' owi w potylicę.

- Już wiem - krzyknęłam. Czas wprowadzić w życie trzeci punkt mojego planu dotyczącego Blake'a. Tylko, że tym razem ośmieszę też Daniela. Już widzę ich miny. Och...najlepsza beka ever. Zasłynę z tego żartu. Mój pomysł polega na...

MUST KNOW

WIĘC SPRAWA WYGLĄDA TAK. NIE MAM

MOTYWACJI DO KONTYNUOWANIA TEJ

KSIĄŻKI. ALE ZA TO, ŻE WAS LUBIĘ TO

JĄ DOKOŃCZĘ.

WAŻNE  × 2 KOLEJNY    ROZDZIAŁ      BĘDZIE   JAK     WBIJCIE    500    FLW    NA    PROFILU

Zapraszam również do innych książek :)

BAKA ALFA (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz