ROZDZIAŁ 2

11.1K 520 83
                                    

Zbliżał się do mnie w zastraszającym tempie, a z każdym jego krokiem ja oddalałam się dalej i dalej. Niestety każdy korytarz się kiedyś kończy, tak też było i w moim przypadku.... Cholera!  Co robić? Zaczęłam się stresować, bo więź mate jest dla mnie przeklęta. Te całe maślane oczka i ślinienie się na widok ukochanej osoby. Czy to normalne? Zdecydowanie nie!  Nie zamierzam być posłuszna jakiemuś pchlarzowi! Co to, to nie!  Wolę już tyrać cały dzień segregując śmieci!

Tylko, że on jest już tak blisko, a jego złote oczy świecą się pożądniem. Jeju... w nich można się rozpłynąć... mhm.. zdecydowanie straciłam zdrowy rozsądek.

Trzeba działać, bo ten kundel zaraz mnie pocałuje...

   « Blake »

To mój skarb, teraz to już nigdy jej nie wypuszczę. Jest taka słodka i cała moja. Jeszcze milimetr i w końcu posmakuje jej kuszących ust..... Chcę je poczuć, bo inaczej oszaleję. Mogę się założyć, że będą miękkie jak puch i jedwabiste. Już miałem się wpić w jej usta..... Gdy nagle poczułem, że piecze mnie policzek... Co?  Moje słońce mnie uderzyło? Nie wierzę. Tak też pewnie wyglądałem. Za to osoba, która zadała mi ból skrzyżowała ręce na piersi i patrzyła na mnie wściekłe spod przymrużonych powiek. Czyżby była człowiekiem? Zaciągnąłem się jej zapachem i nie wyczułem w niej wilka. Szkoda.... ale i tak będę ją kochać. Co prawda nie da takiej potęgi mojej watasze, tak jestem alfą watahy Mlecznego Kła, nie będzie silną luną, ale jakoś sobie poradzimy. Życie przecież będzie toczyć się dalej, taka kolej rzeczy. Nieprawdaż? 

   « Nigma »

Nie mogę w to uwierzyć, że zdołałam go spoliczkować. Co prawda do grzecznych dziewczynek nie należę, ale żeby od razu bić swojego przeznaczonego, to już przesada.

Przez ciebie nie będzie nas chciał - jęczała moja wilczyca

~ Co ty gadasz? - zbeształam ją - On nas musi kochać - stwierdziłam - Z resztą my go nie potrzebujemy. Jesteśmy samowystarczalne!  - nie wierzę, że moja wilczyca zakochała się w takim kundlu, poza tym ja nie szukam ogona, chce być niezależna.

~ Wmawiaj to sobie dalej - obruszyła się moja wicza strona - Przeznaczenia nie oszukasz. - stwierdziła

~ Jeszcze zobaczymy Abby - tak nazywa się moja wilczyca i jeszcze się przekona, że potrafię być nieugięta nawet pod spojrzeniem złota.

- Gościu, powaliło cię?  - krzyknęłam zaczynając moje przedstawienie. Zamierzam zrobić drame na całą szkołę. Tak to tylko ja potrafię.

- Emm jak się nazywasz?- zapytał nonszalanckim tonem. Eh... człowieku nie ze mną takie numery... Zaraz pożałuje, że w ogóle podszedł.

- Nie twój interes!  - odpowiedziałam wściekła. Oczywiście w głębi duszy chciało mi się śmieć. Co jak co, ale aktorzyna ze mnie wyśmienity..

- Właśnie, że mój, bo jesteś moja. - powiedział spokojnie.

- Hola... Hola... Jaka twoja?  Czy ty siebie słyszysz?  A przepraszam zapomniałam, że jesteś głuchy - wydarłam się tak, że nawet głuchy by to słyszał. 1: 0 dla mnie za jego skrzywioną mordę. Ha... Ha...Ha... Duma rozpiera.

-Powiesz mi wreszcie jak masz na imię? - zapytał przesłodzonym głosem udając uroczego chłopczyka. Źle trafiłeś, bo nie lubię dzieci.

- Niestety, Blake - jego mina była bezcenna 2: 0. Przybiłam sobie mentalną piątkę za ten oto sukces.

- Nie mówiłem Ci jak mam na imię - stwierdził - Skąd wiesz, może mam na imię Luck albo George? - Zaczęłam się śmiać bez opamiętania. No bo proszę, on i George?

- Weź nie chrzań nazywasz się Blake Johnson- powiedziałam śmiertelnie poważnie, ale kto jak kto ja nie umiem być poważna choćby pięć minut, więc z racji tego chwilę później zwijałam się przed chłopakiem ze śmiechu.

- Ale skąd wiesz? - nie odpuszcza twarda sztuka.

- Masz to napisane na czole grubym markerm, złociutki - zamruczał zadowolony na moje określenie. O kurwa, to nie tak miało być...

- A tak na serio? - dopytywał. Boże daj mi cierpliwość, bo inaczej przywalę temu idiocie.

- Wyczytałam to w twoim mózgu, o ile takowy masz! - powiedziałam nie kryjąc zniecierpliwienia. Dopiero po chwili dotarło do mnie co powiedziałam. Spojrzałam zszokowana na chłopaka, a jego wyraz twarzy wyrażał dezoriętację i niedowierzanie.

- Jesteś wilkołakiem?- zadał szeptem pytanie. A mi nie zostało nic innego jak modlenie się by uznał, że odpowiedź jest przecząca.

Wyminęłam go szybko i nie zważając na jego krzyki, wbiegłam do damskiej toalety. Mam nadzieję, że jest głupi i nie domyśli się odpowiedzi, która jasno wynika z mojego zachowania.

BAKA ALFA (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz