Hogwart, gabinet dyrektora
Severus Snape na dwa tygodnie przed rozpoczęciem roku szkolnego jak co dzień przeglądał " Proroka codziennego". Na pierwszej stronie widniał nagłówek " Nie wszyscy złapani! Śmierciożercy mordują na Pokątnej". Zaintrygowany czarodziej, wbrew swojej zasadzie by nie wgłębiać się w te bzdury wypisywane w tym szmatławcu zaczął czytać artykuł.
We wtorek w godzinach popołudniowych niedobitki śmierciożerców zamanifestowały swoją obecność i zaatakowały rodzinę bohaterki wojennej Hermiony Granger. Jej jedenastoletni syn Phil Severus Granger zgina w wyniku klątwy niewybaczalnej. Została ona użyta po raz pierwszy od trzynastu lat. Sprawcy zostali ujęci i skazani na Azkaban. Kobieta wraz ze swoją córką zostały przetransportowane do świętego Munga z licznymi obrażeniami. Ich życiu nic nie zagraża.
Z każdym przeczytanym słowem jego oczy robiły się coraz szersze. Po skończeniu artykułu odłożył gazetę, ciężko usiadł w fotelu i pogrążył się w myślach. Granger... Nie widział jej od jedenastu lat czterech miesięcy i ośmiu dni. Liczył. Każdego dnia dodawał kolejną cyferkę oznaczającą czas spędzony bez niej. Tęsknił ale nie potrafił wybaczyć. Pamiętał jakby to było zaledwie wczoraj. Właśnie szedł do pokoju swojej narzeczonej gdy zaalarmował go zrozpaczony głos jego wybranki. Przez uchylone drzwi mógł zobaczyć jak rozmawia ze swoim "przyjacielem" Ronem Weasleyem.
- Kochanie.- skrzywił się ale słuchał dalej.- Wiem, że nigdy nie rozmawialiśmy o dzieciach ale to się już stało. I nie żałuję. Za sześć miesięcy nasza maleńka rodzina powiększy się o dwie duszyczki. - Nie chciał słuchać dalej. Poszedł. Zaufał jej, otworzył swoje serce bardziej niż przed jakąkolwiek inną istotą, powierzył swoje sekrety, chciał stworzyć rodzinę a ona go zdradziła i to z ryżym pomiotem Weasleyów. Nie mógł, nie chciał a być może nie potrafił tego wybaczyć. Jeszcze tego samego dnia kazał jej się wynosić. Ona próbowała coś tłumaczyć, pytała, płakała, nawet raz zemdlała ale on pozostawał nieugięty. Później kilka razy za namową Minerwy myślał o tym by jej wysłuchać ale za każdym razem wygrywała zraniona duma i od tamtego dnia ich drogi więcej się nie skrzyżowały. Niedługo potem słyszał, że Ronald ożenił się z Lavender Brown a Hermiona wyprowadziła się do Argentyny ale nie zaprzątał sobie tym głowy. Jej "przyjaciel" okazał się wielką szują a on cieszył się, że ona w końcu mogła poczuć ten ból jakiego on doświadczył w chwili gdy dowiedział się o jej zdradzie. Starał się więcej nie zaprzątać tym głowy. I w dzień nawet mu się udawało, tylko w nocy każdy mięsień, każda żywa komórka przypominała mu o jej nieobecności. Nawet nie wiedział, że wróciła do Wielkiej Brytani. Przez chwilę przyszła mu do głowy myśl by pójść do świętego Munga, złożyć kondolencje i pokazać wsparcie ale po krótkim rozważaniu się rozmyślił. On miał ten rozdział za sobą. A przynajmniej chciał żeby tak było
Dwa tygodnie później, Dworzec King Cross, peron 9 i 3/4
Na peronie, obok czerwonej lokomotywy stała szczupła brązowowłosa kobieta odziana w czerń. Tuż obok niej kręciła się jedenastoletnia czarnowłosa dziewczynka w ubraniach kolorystycznie odpowiadających jej długim włosom.
- Mamo, jesteś pewna, że mogę jechać? Nie chcę cię zostawiać samej po tym wszystkim. - spytała cicho dziewczynka próbując się nie rozkleić jak w trakcie ostatnich dwóch tygodni. Tak naprawdę to nie była pewna czy robi to dla matki czy sama potrzebuje jeszcze większego wsparcia. Nie mogła uwierzyć, że ten wiecznie roześmiany chłopak, jej Phil, najdroższy brat i najlepszy przyjaciel od zawsze już nigdy nie zaśmieje się z jej poczochranych włosów, nie wpakuje jej do jedzenia kolejnego produktu Weasleyów, nie zaśpiewa starej, żeglarskiej pieśni której nauczył się w trakcie ostatniego rejsu czy po prostu nie przytuli.
CZYTASZ
Miniaturki HP
FanfictionZbiór miniaturek mojego autorstwa napisanych pod wpływem chwili. Na razie głównie skupiam się na Sevmione, jako wątek poboczny może pojawić się Drinny, zastanawiam się również nad napisaniem krótkiego Severitusa ale nic na siłę. Skupiam tu pomysły...