Hermionę zatkało. I to dosłownie. Ale jak to możliwe? Że co ? Za jakie grzechy? Biła się z myślami. Była tak zaskoczona i przestraszona, że ledwo zauważyła, że ktoś ją wziął na ręce i zabrał ze sobą. Dopiero gdy znaleźli się przed kominkiem jej zmysły zaczęły odbierać bodźce zewnętrzne. Rozejrzała się po przytulnym pomieszczeniu. Przed kominkiem stała duża kanapa obita skórą, ściany były przesłonięte przez regały zawalone książkami a na kominku stało jedno zdjęcie przedstawiające parę młodą wirującą w swoich objęciach.
- Witaj w domu. – wyszeptał jej do ucha męski głos. Dopiero wtedy zauważyła, że cały czas jest mocno trzymana przez Severusa. Mężczyzna po chwili posadził ją na kanapie a sam podszedł do kredensu i zaczął przetrząsać jego zawartość. Po chwili wrócił, podał kobiecie fiolkę a sam transmutował kawałek kartki w fotel i usiadł naprzeciwko niej.
- Wypij, to na uspokojenie. – zakomunikował.- Powiesz coś w końcu czy Pannie-Wiem-To-Wszystko słów zabrakło?- spytał gdy ta nawet się nie ruszyła.
- Kurwa. – wydukała po chwili.
- Nooo co za słownictwo, o elokwencji nie wspomnę. – zaszydził i oparł się wygodnie.
- Czego się spodziewałeś? Przed chwilą dowiedziałam się, że jestem w ciąży, do tego zagrożonej i w dodatku tatuśkiem jest mężczyzna, który mnie nienawidzi. A wiesz co z tego wszystkiego jest najśmieszniejsze? Tym mężczyzną jest mój zakichany mąż.- Po jej pliczkach zaczęły płynąć łzy. Severus przetarł dłońmi twarz.
- Wypij eliksir.- powiedział zbolałym głosem. – Proszę. – dodał cicho, gdy Hermiona nic nie zrobiła. Ta gdy tylko usłyszała cichą prośbę niepewnie wysączyła ciecz. Po chwili poczuła jak wszelkie emocję z niej spływają pozostawiając wszelkie zmęczenie.- Dla mnie ten dzień wcale łatwiejszy nie był. Niespodziewanie, po pięciu tygodniach od kiedy ostatnio mieliśmy kontakt dowiaduję się, że zostanę ojcem. – przerwał widząc, że powieki zaczynają kobiecie ciążyć. – Myślę, że oboje jesteśmy zmęczeni i lepiej odłożyć wszelkie rozmowy na jutro. Nie masz nic przeciwko? – kobieta ledwo zauważalnie pokręciła głową i przymknęła oczy. Zarejestrowała tylko, że mężczyzna bierze ją na ręce i odpłynęła do krainy Morfeusza.
Następnego dnia obudziła się wypoczęta i gotowa na wszystko. Przeciągnęła się i spojrzała na zegar. Merlinie, już czternasta! Pomyślała zaskoczona. Usiadła na łóżku a w drzwiach jak na zawołanie pojawił się czarnowłosy czarodziej.
- Dzień dobry. Widzę, że śpiąca królewna się obudziła. – powiedział unosząc brwi w geście rozbawienia. – Nie wstawaj, medyk powiedział, że lepiej będzie jeśli przynajmniej kilka następnych tygodni spędzisz w łóżku. – prychnęła gniewnie.
- Jak ty sobie to wyobrażasz? Po siedmiu, powtarzam SIEDMIU pieprzonych latach unikania się, mijania i zachowywania się jak dalecy znajomi nagle mamy razem mieszkać, spać, wychowywać dziecko?! – uniosła się. Mężczyzna westchną ciężko.
- Wiem, że nie będzie to łatwe ale oboje w tym siedzimy. Pomimo, że dziecko jest owocem chwili uniesienia powstałej w wyniku nadmiaru alkoholu ma prawo żyć w pełnej rodzinie. Musimy ponieść konsekwencje swoich czynów. -odpowiedział.
- Ja się nie pytałam dlaczego mamy to wszystko robić a jak to sobie wyobrażasz. -zauważyła kąśliwie.
- Szczerze? Nie wyobrażam sobie tego ale po to rozmawiamy. Myślę, że nie ma sensu byśmy mieszkali oddzielnie bo później będzie nam jeszcze trudniej poza tym tutaj masz stałą opiekę.- kobieta spojrzała na niego jak na skończonego idiotę.
- Nie tłumacz a powiedz co proponujesz byśmy się tutaj nie pozabijali. Wspólna impreza raz na kilka miesięcy to jedno a wspólne mieszkanie to coś zupełnie innego.
CZYTASZ
Miniaturki HP
FanfictionZbiór miniaturek mojego autorstwa napisanych pod wpływem chwili. Na razie głównie skupiam się na Sevmione, jako wątek poboczny może pojawić się Drinny, zastanawiam się również nad napisaniem krótkiego Severitusa ale nic na siłę. Skupiam tu pomysły...