Przeminęło z wiatrem part 2

1.2K 87 15
                                    

 Hermiona wstała tego dnia w wyjątkowo złym humorze, który jeszcze się pogorszył gdy tylko zerknęła na stertę prezentów stojących w nogach jej łóżka. No jasne. 19 września. Jej trzydzieste trzecie urodziny. Pozwoliła sobie na chwilę refleksji nad swoim nędznym życiem. Od pamiętnego Ostatniego Walca minęło prawie siedem lat. Siedem lat żalu i tęsknoty.  Nie żeby w ogóle nie widziała Severusa Snape'a od tamtego czasu. Pojawiali się jako para na oficjalnych uroczystościach, w końcu według czarodziejskiego prawa nadal byli małżeństwem ale ich relacje nie wykraczały poza wymianę uprzejmości wymaganych przez etykietę.

 Przeciągnęła się leniwie, wstała i zaczęła szykować się do pracy. Po tamtej felernej konferencji stwierdziła, że ma dosyć współpracy z Ministerstwem Magii więc poddała się do dymisji i rozpoczęła pracę w Proroku Codziennym na stanowisku dyrektora sekcji marketingu i zarządzania. Nie była to pasjonująca praca ale pomogła jej stanąć na nogi.

 Pół godziny później Hermiona weszła do swojego biura. Odetchnęła z ulgą gdy odkryła, że jej sekretarka i przyjaciółka Rosalie Carter jeszcze nie przyszła do pracy. Zaczęła więc przeglądać sterty papierów zalegające na jej biurku. Jej cichą pracę przerwał odgłos otwieranych drzwi.

- Najlepszego pani dyrektor!- wyszczerzyła się wysoka blondynka.

- Cześć Rose. Co tak oficjalnie?- spytała Hermiona, gdy przyjaciółka podbiegła do niej by ją przytulić. Ta wzruszyła ramionami.

- Jakie plany na wieczór?- dopytywała młodsza kobieta. Tym razem to pani Snape wzruszyła ramionami

- Pewnie wino, film i kawałek ciasta w samotności.- na te słowa blondynka klasnęła w dłonie.

- W takim razie robimy nocowanie. U mnie. Odmowy nie przyjmuję.

 Dziesięć godzin później obie kobiety siedziały rozłożone na kanapie popijając trunki i kosztując ciasta.

- Dobre wino! -zachwalała brunetka.

- Eeee tam. Wzięłam pierwsze lepsze. Wiesz, że nie znam się na wytrawnych. - Hermiona spojrzała na butelkę, którą koleżanka nieumiejętnie próbowała przed nią ukryć.

- Frica Rio Negro? Dziewczyno, wiesz jakie ono jest drogie?

- Oj nie dramatyzuj. To twoje urodziny. Poza tym, uważaj bo uwierzę, że nie pijasz droższych. - puściła oczko do brązowookiej.- A teraz mów jak tam sytuacja na froncie? Jawi ci się na horyzoncie jakiś rycerz w lśniącej zbroi ?

- Rose, przecież wiesz, że nie. Ja mam męża.- odparła lekko skrępowana ex gryfonka.

- Daj spokój. Męża, który cię zostawił i od tamtej pory pewnie wielokrotnie zdradzał.

- Nie zrobił tego.-odpowiedziała a na jej policzki wkradł się krwisty rumieniec.

- Nie możesz być tego pewna.

- Akurat mogę. - odpowiedziała cicho i wyciągnęła spod bluzki złotą obrączkę zawieszoną na łańcuszku. - Zmieniłaby barwę na czerwoną.

- Miona! Jak mogłaś? Tyle razy o nim rozmawiałyśmy, tyle razy mówiłaś, że to już przeszłość, że nigdy do niego nie wrócisz a teraz okazuje się, że przez cały ten czas nosiłaś przy sobie obrączkę.- brunetka wzruszyła ramionami.

- Tak wyszło.- odparła chowając łańcuszek.

-Ale to by znaczyło, że ty go wciąż kochasz.- zamyśliła się Rosalie.

- Kocham i tęsknię ale to absolutnie niczego nie zmienia. On już wybrał. - odparła smutno.

- Merlinie, wy przecież musicie razem chodzić na bale i przyjęcia. - zmartwiła się jasnowłosa i przytuliła przyjaciółkę .

Miniaturki HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz