" Miałem mnóstwo rozrywek i wszystko byłoby pięknie...gdyby nie te zamknięte drzwi dwa metry ode mnie- "Cel(a) moje życie" Richard S''T Owl
LISTY PRAWDĘ CI POWIEDZĄ II
Następnego dnia wstałam bardzo wcześnie, ale czułam się lepiej niż wczoraj, no i była bardziej wyspana. Śniłam bowiem sen, który pogrzebał wszystkie me niepokoje i złe wrażenia z balu, a w szczególności te dotyczące moich uczuć. Jednak ze względu na jego treść nie będę go tu przytaczać i powiem tylko iż tą noc spędziłam ze swym tragicznie, może potem wyjaśnię, zmarłym narzeczonym i mogłam być pewna swej wdowiej wierności. Miałam nawet ochotę nucić pod nosem i tak też zrobiłam, gdy udałam się odbyć poranną toaletę, która nawiasem mówiąc była przyczyną mego przebudzenia. Jednak zapewne ta czynność nie jest na tyle ciekawe, aby o niej pisać.
Zatem teraz przeszkodzę trochę w czasie i przestrzeni. Dokładniej zaś mówiąc do chwili, gdy po dokonaniu wszelkich niezbędnych czynność wyszłam z łazienki wyglądając lepiej niż przed wejściem do niej. Przeszkadzał mi jednak poranny kac i w środku nie czułam się już tak świetnie. No przynajmniej tak było do chwili, gdy nie ujrzałam, co znajduję się na moim łóżku. Były to torby ze śliskiego papieru z kilku markowych sklepów z odzieżą, a w środkach były zamówione przeze mnie rzeczy. Niepokojem napawała mnie jedynie możliwość odkrycia mego planu przez osoby niepowołane. Niestety, ale wynalezienie nowego mogłoby zając mi zbyt dużo czasu.
Z tego powodu ubrania poczęłam rozpakowywać i mierzyć nieco zaniepokoją rozwojem tego planu . Choć z drugiej strony był on tak kretyński, że jego powodzenie graniczyło z cudem grudniowym. Przynajmniej do chwili, kiedy między złożonymi w kostkę koszulami i spodniami, znalazłam karteczkę. Z początku nie zwróciła ona mej uwagi, był to tylko paragon. Jednak po chwili mój mózg połączył pewne kropki i ujrzałam prawdę...
To wcale nie był paragon. Dobrze był, ale tylko na pierwszy rzut oka. Tak naprawdę była to wiadomość zamaskowana kodem podobnym do mojego, ale łatwiej do odczytania. Nie pozostało mi więc nic innego jak tylko poznać jej treść i liczyć, że to nie głupi dowcip, któregoś z inkwizytorów. Powiem od razu to nie był dowcip, a nawet więcej- był to promyk nadziei o treści:
" Nie wiem kim jesteś, ale widzę, że jesteś w nieciekawym położeniu dlatego postaram ci się pomóc. Nie wiem tylko czemu mam nie wzywać policji, Czy to jakaś gra. Jeśli tak to chętnie dołączę"
A jednak są jeszcze na tym świecie dobrzy ludzie chcący pomóc nieznajomemu nawet w najbardziej niezwykły sposób No i oczywiście nie chcący pobiec od razu na komisariat" Pomyślałam zgniatając paragon, aby nikt nie odkrył tego, co ja. Teraz zostało mi tylko liczyć na pozytywny rozwój wydarzeń, a o to mogło być ciężko. Izybiot bowiem nigdy nie zrobił dwóch rzeczy, a jedną z nich była zmiana swej natury. Jak, kiedyś ktoś powiedział „ Sprawdziłby własnoręcznie kupioną bombonierkę, czy nie jest zaminowana.". I jeśli nadal tak było to mogłam jedynie prosić, aby i tak zebrał swe siły i przyszedł mnie uwolnić. Wolałam jednak o tym nie myśleć i podjęłam decyzje skończę rozpakowywać torby i coś sobie poczytam
Niestety moje plany szybko zostały zniweczone, przez mój własny umysł Chcący koniecznie, nawet za cenę mego zdrowia, znaleźć cokolwiek, co dawałoby mi prawo uznać mój cudowny plan za gigantyczny nie wypał. No i znalazł szybciej niż bym tego chciała.
Otóż dałam za mało liter, aby ta druga wiadomość miało prawo powstać. Przez chwilę przekroczyłam dopuszczalne normy paniki, a potem pomyślałam jeszcze raz Wiecie ,co moje zakupy wystarczyłyby na jedną torbę, a tu miałam ponad trzy. Czyli ktoś dołożył parę ciuchów od siebie i zapewne był nim tajemniczy sprzedawca. Ja zaś pocieszona tą myślą powtórnie rozłożyłam paragon i dokładnie przejrzałam jego treść, przy okazji starając się przypomnieć, co też zamówiłam. I odkryłam z niebywałą ulgą iż miałam rację . Tylko, czy tajemniczym darczyńcą na pewno był owy kasjer, a może sam przywódca.
CZYTASZ
alchemicy
FantasyDosiada się do ciebie nieznajoma, która jest o ciebie o niebo ładniejsza, zagaduję cię, zaprasza do elitarnej szkoły, w której uczy i ....... wszystko bierze w łeb. Tak w skrócie wygląda moja historia. Tylko, że normalnie pewnie obudziłbym się ran...