Rozdział 28

5K 295 123
                                    


Wczoraj była pierwsza czwartkowa noc bez Zayna. I muszę przyznać, że było tak, jakby i tak nigdy go tutaj nie było. Liam i Niall bez problemu przytulali się na kanapie, jakby nikogo nie było w pobliżu i nie wydawali się przejęci nieobecnością Zayna.

Widuję Zayna w szkole, wydaje się szczęśliwszy. Widziałem jak raz gadał z grupą swoich kolegów z klasy. Miał na twarzywielki uśmiech, który prawie można było pomylić ze śmiechem. Wcześniej zawsze śpieszył się, żeby dostać się do Liama. Mam nadzieję, że Justin dobrze go traktuje. Biedny chłopak wydaje się powstrzymywać przed mówieniem czegokolwiek, nawet jeśli źle go traktują. Ale pan Turner i jego mąż są zawsze na miejscu, tak przynajmniej słyszałem.

Nie słyszałem jeszcze jak Niall nazywa Liama jakoś inaczej niż 'sir', więc nie wiem, czy obgadali ze sobą to, o czym w poniedziałek wspominał Louis. Prawdę mówiąc, jestem wdzięczny. Znaczy, Niall jest świetny, ale słuchanie jak nazywa Liama 'tatusiem'... Po prostu się na to krzywię.

Teraz Louis przygotowuje się w swoim pokoju. Już mi powiedział co chce, żebym ubrał. Nie przeszkadza mi to, że wybiera mi ubrania na takie rzeczy, bo wiem, że we wszystkim wyglądam dobrze. To miłe widzieć jak jego oczy się rozświetlają, kiedy widzi mnie w ciuchach, które sam wybrał.

To dopiero moja druga gala, a skoro pierwsza nie była taka zła, mam nadzieję, że teraz też tak będzie; pokazanie się, siedzenie, czekanie przez godzinę, wyjście. Louis powiedział, że oczekuje kilku znajomych ze snobistycznej, elitarnej szkoły. Dostał list w mailu mówiący, że tam będą. Wydaje się podekscytowany i nawet zaprosił ich, żeby zostali u nas na noc, żeby mógł jutro zabrać ich na zwiedzanie. Cóż, my weźmiemy ich na zwiedzanie bo też zostanę zaciągnięty. Nie ma to jednak dla mnie znaczenia, Louis mówi, że nie są snobistyczni, po prostu dobrzy w tym co robią. Cokolwiek.

Louis puka w moje drzwi, przekręca klamkę i pcha wrota, by je otworzyć, po czym wpycha swoją głowę do środka, zapewne by zobaczyć, czy jestem ubrany. Jestem. Mam na sobie czarną, elegancką koszulę i jeansy. Louis długo błagał mnie i jęczał, żeby przekonać mnie do zapięcia jej pod szyję, dopóki nie miałem już dość marudzenia i pomyślałem 'pieprzyć to'.

- Obroża? – Louis sympatycznie się uśmiecha. – Ona ratuje ci życie, wiesz. Znaczy, Zayn nie miał zbytniego szczęścia, ale Justin jest oczywiście siostrzeńcem dyrektora. – Wzrusza ramionami i wchodzi do mojego pokoju z czarnym paskiem nowej skóry w dłoniach. Myślę, że została ona kupiona specjalnie dla mnie, albo dokładniej dla uległegoLouisa. Szkoda, że będzie wykorzystywana tylko na te gale raz w tygodniu.

Louis rozpina pasek i trzyma go w palcach obu dłoni. Co za poniżający kawałek materiału. Skóra zawinięta wokół ludzkiej szyi, by pokazać... prawo własności? Poddaństwo innej osobie? To nieludzkie.

- Haz, dalej. – Louis unosi brwi w geście wsparcia i potrąca nadgarstkami, by zwrócić moją uwagę na to co trzyma i pokazać jakie są jego zamiary.

Ciężko wzdycham, po czym odwracam się do niego plecami, dając pozwolenie na założenie mi obroży. Cierpliwie czekam, kiedy zaplata mi ją wokół szyi i bezpiecznie zapina, by nie była za ciasno. Odwracam się i widzę jak uśmiecha się z dumą.

- Myślałem o kupieniu ci innego rodzaju obroży – zaczyna, odchodząc do mojego łóżka, gdzie leży rzucony przeze mnie mundurek. – Poszukałem trochę i okazuje się, że możesz nosić naszyjnik. Nosisz naszyjniki?

Rozprasza się, przytrzymując dłońmi sweter, a potem spodnie i łapie wieszak z szafy, by odpowiednio go odwiesić.

- To lepsze niż to coś – jęczę i siadam z powrotem na łóżko, opierając się o zagłówek. To nie jest gruba obroża. Opada na moje obojczyki i nie jest szersza niż dwa centymetry. Wagowo też nie jest zauważalna, gdybym nie czuł się zagrożony uduszeniem za każdym razem, gdy ją noszę.

Boys Divisional School of Manners / TŁUMACZENIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz